Żużel. "Pokazał tym wszystkim pseudogwiazdom". Inni powinni pójść śladem Unii?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Ben Cook
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Ben Cook
zdjęcie autora artykułu

Ben Cook absolutnie rewelacyjnie odnalazł się w PGE Ekstralidze. Czy transfer Australijczyka powinien być inspiracją dla innych klubów? Eksperci nie mają wątpliwości.

Bardzo zróżnicowane opinie pojawiały się po tym, jak Fogo Unia Leszno ogłosiła pozyskanie Bena Cooka. Gdy natomiast Australijczyk zaczął ścigać się w barwach "Byków", niektórym poopadały szczęki. Udowodnił bowiem, że brak znajomości polskich torów nie stanowi dla niego większego kłopotu.

Świetna jazda Cooka sprawiła, że kibice zaczęli oczekiwać większej liczby nieoczywistych transferów. Rufin Sokołowski i Jan Krzystyniak również uważają, że inne kluby powinny brać przykład z Fogo Unii.

- Uważam, że ten transfer świadczy o bardzo dobrym rozeznaniu Unii Leszno - że śledzą to, co dzieje się w innych ligach. Jak to się stało, że nikt go nie wypatrzył? Kluby płacą tak wielkie pieniądze tym wyświechtanym nazwiskom, a takiego zawodnika nikt wcześniej nie dostrzegł. Zakontraktowanie Cooka to wielki sukces Unii Leszno - ocenił w rozmowie z WP SportoweFakty były prezes leszczyńskiego klubu.

ZOBACZ WIDEO: Nie tylko Unia Leszno. Było więcej chętnych na Bena Cooka

Krzystyniak przypomniał z kolei, że w kontekście wzmocnienia Unii wymieniano nazwiska takich zawodników jak Matej Zagar czy Kenneth Bjerre. On jednak nie był zwolennikiem pozyskania któregoś z nich.

- Ten temat był już wielokrotnie poruszany - czy Unia ma zakontraktować Zagara, czy Bjerre. Absolutnie byłem przeciwny takim ruchom jakiegokolwiek zespołu w Polsce. Trzeba dawać szanse młodym, a nawet szukać zawodników zagranicznych, tak jak w przypadku Bena Cooka. Pewnie gdyby nie sytuacja w Lesznie, to dziś nikt by tego zawodnika w Polsce nie widział i nikt nie wiedziałby o jego umiejętnościach - zaznaczył żużlowy ekspert.

I jednocześnie wprost pochwalił ruch Unii. - Uważam, że dobrze, iż tak się stało, że ten zawodnik został zakontraktowany przez Unię Leszno. On obala wszystkie mity tych wielkich gwiazd, również pseudogwiazd, które tłumaczą się tym, że nie jeździły w danym miejscu miesiąc lub też mówią, że dwa tygodnie temu był inny tor - dodał.

- A tu przyjechał zawodnik znikąd, wsiadł na motocykl poskładany z kilku części, założył pożyczony kombinezon i pokazał tym wszystkim pseudogwiazdom, jak się jeździ na żużlu. Wystarczyła mu próba toru - nie potrzebował tysiąca okrążeń, by poznać tor. Wystarczą dwa czy trzy okrążenia i wszystko ten zawodnik wie. Niech wszyscy na niego patrzą i się uczą, a nie tłumaczą się różnymi rzeczami - pogodą czy sprzętem. Jest to żałosne, nie da się tego słuchać! - podsumował Jan Krzystyniak.

Czytaj także: > Tobiasz Musielak przyznaje wprost. Tego żałuje po meczu z PoloniąNiesamowita metamorfoza zawodnika Stali. Smektała pogrążony w marazmie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty