Czterogodzinne oczekiwanie na rozpoczęcie meczu, zawód własnych kibiców, skandal w środowisku, a teraz jeszcze gigantyczne straty finansowe i być może konieczność jechania meczów w osłabieniu - to wszystko może czekać Stal Gorzów i GKM Grudziądz.
Oba zespoły, zdaniem sędziego Michała Sasienia, odmówiły we wtorek uczestnictwa w meczu, a opinia zawodników i kierowników drużyn była podstawą do podjęcia decyzji o obustronnym walkowerze. Przedstawiciele klubów twierdzili bowiem, że po opadach deszczu tor nie nadaje się do jazdy i jest zbyt niebezpieczny. Innego zdania był arbiter, który chciał rozegrać zawody.
Takie rozstrzygnięcie meczu będzie miało poważne konsekwencje nie tylko sportowe, ale przede wszystkim finansowe. Może się okazać, że to spotkanie będzie kosztowało kluby oraz zawodników w sumie nawet dwa miliony złotych.
Władze polskiego żużla zapowiadają, że tym razem nie odpuszczą, a przykładne ukaranie winnych ma sprawić, że już nikt nie wpadnie na pomysł, by tak mocno kwestionować decyzje sędziego.
Już teraz można uznać, że najbardziej poszkodowana będzie ekipa z Gorzowa, która straciła szansę na dwa punkty za zwycięstwo w meczu. To jednak nic w porównaniu do możliwych strat finansowych. Już teraz władze gorzowskiego klubu będą musiały zwrócić kibicom pieniądze za bilety, co uszczupli budżet klubu o ponad 300 tysięcy złotych. Kolejne 300 tysięcy złotych to kara związana z walkowerem. Dodatkowe 170 tysięcy stanowią koszty organizacji meczu, które klub poniósł i nie ma szans na ich zwrot.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski
To jednak wcale nie koniec, bo całkiem prawdopodobne jest także odszkodowanie dla Canal+, który realizował mecz oraz głównego sponsora rozgrywek. W tym pierwszym przypadku mowa nawet o kilkuset tysiącach złotych. PGE Ekstraliga może także nałożyć dodatkową karę na klub. W takich wariancie mecz kosztowałby Stal Gorzów grubo ponad milion złotych.
ZOOleszcz GKM Grudziądz z racji walkowera też będzie musiał zapłacić 300 tysięcy złotych kary, ale może spodziewać się także dodatkowych konsekwencji za brak wyjazdu na próbę toru oraz wspomniane wcześniej odszkodowanie dla Canal+.
Wśród żużlowych działaczy słychać opinie, które wskazują na to, że największe konsekwencje wtorkowego zdarzenia poniosą sami zawodnicy. Może się okazać, że każdy z nich otrzyma karę zakazu startów w zawieszeniu oraz wysoką karę finansową. - Spodziewałbym się raczej kary w wyższych widełkach. Widzę po władzach PGE Ekstraligi, że nie zamierzają odpuścić tej sprawy, więc zawodnicy muszą się przygotować na wysokie kary - uważa były menedżer Apatora i Falubazu Jacek Frątczak.
Mówi się nawet, że każdy z żużlowców może otrzymać od kilku do nawet 50 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę, że zawodników zgłoszonych do meczu było 16, to suma kar może sięgnąć maksymalnie nawet 800 tysięcy złotych. Może się więc okazać, że mecz będzie kosztował obie drużyny przynajmniej dwa miliony złotych. Tak wysokich kar w polskim żużlu nie było już dawno.
W przypadku ostatniego walkowera w PGE Ekstralidze, działacze Krono-Plast Włókniarza Częstochowa musieli zapłacić około 200 tysięcy złotych.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Co podpisała Stal Gorzów? Mowa o gigantycznej karze
Komarnicki jest wściekły. Mówi o arogancji i bucie