Żużel. Canal+ zapowiada zmiany przed najbliższym sezonem. "Mirkowi życzymy powodzenia"

Materiały prasowe / Maciej Glazik
Materiały prasowe / Maciej Glazik

W najbliższym sezonie Canal+ zamierza skupić się na testach nowych rozwiązań dotyczących realizacji meczów. Zawody mają być nieco krótsze, a w Magazynie PGE Ekstraligi będzie więcej dyskusji. Plany zdradził szef redakcji żużlowej, Maciej Glazik.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: W poniedziałek ogłoszono, że Canal+ wygrał przetargi na najważniejsze prawa telewizyjne do pokazywania ligowego żużla. Jak to wpływa na pracę redakcji?

Maciej Glazik, szef redakcji żużlowej Canal+: Dla naszej redakcji to zaszczyt, że możemy transmitować najważniejsze żużlowe rozgrywki. Wygrana w nowych przetargach daje duży impuls, bo dzięki temu możemy wszystko planować w długofalowej perspektywie. Już w tym roku będziemy robić testy i eksperymenty rozwiązań, które – mam nadzieję – staną się powszechne w kolejnych sezonach.

O jakiego dokładnie nowe rozwiązania chodzi?

Mamy kilka pomysłów, by jeszcze urozmaicić sposób pokazywania wyścigów i udoskonalić realizację transmisji. Nie chcę o nich na razie mówić, bo to na razie pomysły, które będziemy dopiero testować w kolejnych miesiącach. Mamy jednak ambicję, by pokazywać żużel jeszcze lepiej. Wzorce czerpiemy z najważniejszych międzynarodowych wydarzeń pokazywanych w różnych telewizjach.

Czy przed rozpoczęciem najbliższego sezonu planowane są jakieś zmiany w redakcji żużlowej?

Redakcja nie ulega zmianie, a kibice będą mieli okazję oglądać tych samych dziennikarzy, którzy pracowali przy żużlu w zeszłym sezonie. Jeśli chodzi o ekspertów, to mogę potwierdzić, że dołączy do nas Piotr Świderski, ale być może uda się namówić przynajmniej jeszcze jednego eksperta. Zdajemy sobie sprawę, że fani oczekują nowych twarzy.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Zapewne czytał pan komentarze po informacji o powrocie Świderskiego do pracy eksperta telewizyjnego. Łagodnie mówiąc nie były one pochlebne.

Piotr Świderski faktycznie został potraktowany przez kibiców dość surowo, ale przecież on jeszcze nie skomentował żadnego meczu w tym roku. Radziłbym wszystkim, by wstrzymali się z takimi opiniami do pierwszych transmisji. Jestem zupełnie spokojny, że da sobie radę i będzie ważnym ogniwem naszej redakcji.

Największe poruszenie wywołało niedawne rozstanie z bardzo popularnym Mirosławem Jabłońskim. Jak to się stało, że jeszcze w zeszłym roku był jednym z najbardziej zapracowanych ekspertów, a tuż po sezonie w tajemniczych okolicznościach rozstał się z Canal+?

Nie dam się namówić na dyskusję o powodach rozstania. Chciałbym jedynie powiedzieć, że Mirek zasłużył się jako ekspert naszej stacji. Przez lata nauczył kibiców i dziennikarzy swojego spojrzenia na żużel, a jego opinie miały wpływ na rozwój dyscypliny. Życzę mu powodzenia w dalszej pracy zawodowej.

Czy planujecie jakieś zmiany w Magazynie PGE Ekstraligi?

Przed tym sezonem faktycznie zmieniamy nieco koncepcję tego programu i chcemy jeszcze więcej czasu poświęcać na dyskusję ekspertów. Wykorzystamy to, że mamy doskonałych ekspertów i jeszcze bardziej podkreślimy eksperckość tego programu. Będzie więcej analiz i rozmów, a mniej materiałów nagrywanych wcześniej. Już w zeszłym roku byliśmy bardzo zadowoleni z oglądalności tego programu, ale w tym roku liczymy, że zachęcimy do oglądania jeszcze więcej fanów.

Pamiętam jak przed rokiem jako jeden ze swoich priorytetów jako nowego szefa żużla określił pan mocniejsze postawienie na obecność Canal+ w internecie. To się udało?

Zadebiutowało Kolegium Żużlowe, które stało się ważnym elementem każdego tygodnia w trakcie sezonu i bardzo spodobało się kibicom. W tym roku do programu wprowadzimy trochę ożywienia, którym będzie możliwość połączenia się ze studiem i bezpośredniej rozmowy kibiców z dziennikarzami.

Co jest pana największym sukcesem w pierwszym roku pracy jako szefa redakcji żużlowej Canal+?

Jestem dumny z decyzji o postawieniu na trzech prowadzących Magazyn PGE Ekstraligi. Każdy z dziennikarzy robi to nieco inaczej, a ta formuła bardzo dobrze się sprawdza. W tym roku znów Magazyn naprzemiennie prowadzić będą Daria Kabała-Malarz, Michał Łopaciński i Michał Mitrut. Jestem także zadowolony ze wszystkich nowych osób w naszej redakcji, które znakomicie się odnalazły. Poprzedni rok był sezonem rewolucji, a transformacja redakcji przeszła zaskakująco gładko i z sukcesem. Osobiście jestem także bardzo zadowolony z tego, jak wyszły seriale o Nickim Pedersenie i Bartoszu Zmarzliku.

Czy po pierwszym roku ma pan sobie coś do zarzucenia?

Mam świadomość, że zawsze można coś poprawić. Rozwój jest konieczny, ale nie potrafię wymienić choćby jednej rzeczy, za którą musiałbym się wstydzić.

Wciąż jednak zdarza się, że kibice krytykują niektórych dziennikarzy. Jedni oskarżają ich o zbyt częste krzyczenie do mikrofonu, inni za stosowanie wyrafinowanych porównań. Co pan na to?

Krytyka ze strony kibiców to część naszej pracy. Nie wszyscy będą nas lubić i nie wszystkim będzie się podobać styl niektórych dziennikarzy. Nie ignorujemy tego, ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że nie dogodzimy wszystkim.

Nie jest tajemnicą, że przed tym sezonem w Canal+ trwały poważne dyskusje, czy nie wycofać się ze wspierania cyklu IMP i nalegać na powrót do jednodniowych finałów. Jakie było pana zdanie?

Jedna z rund faktycznie zakończyła się skandalem, ale chciałbym zauważyć, że jako telewizja nie mieliśmy na to żadnego wpływu. To nie w formule zawodów był problem, a tkwił on w konkretnym torze, który danego dnia nie nadawał się do jazdy. Taka sytuacja mogła się zdarzyć nawet przy jednodniowym finale. Cieszę się, że w tym roku znów będziemy emocjonować się cyklem turniejów o mistrzostwo Polski.

Ulżyło panu, że Landshut Devils nie pojedzie w Metalkas 2. Ekstralidze? Brak regularnych transmisji z Niemiec był jednym z najczęstszych powodów krytyki Canal+ w ostatnich latach.

Nie patrzę na to w ten sposób. Zresztą od połowy sezonu regularnie pojawialiśmy się w Landshut i jeszcze nigdy nie przeprowadziliśmy stamtąd aż tak wielu transmisji jak właśnie rok temu.

Wiadomo już, w jakich godzinach będą pokazywane mecze każdej z lig?

Wielki szacunek należy się władzom organu zarządzającego ligą, bo po raz pierwszy w historii, już przed startem sezonu znamy wszystkie terminy meczów Metalkas 2. Ekstraligi. To ułatwia planowanie nie tylko nam, ale przede wszystkim kibicom. Wielkich zmian w porównaniu do poprzedniego sezonu nie będzie. W każdej kolejce pokażemy jedno spotkanie Krajowej Ligi Żużlowej i będzie ono transmitowane w sobotę o godz. 14. Po dwa mecze 2. Ekstraligi będą pokazywane najczęściej w sobotę i niedzielę, a PGE Ekstraliga na naszych antenach tradycyjnie już będzie pokazywana w niedzielne popołudnia.

Od kolejnego roku kibice będą mogli śledzić dwa mecze 2. Ekstraligi także w czwartki. Myśli pan, że fani przyzwyczają się do tej nietypowej pory?

Mam wrażenie, że podobną dyskusję mieliśmy, gdy PGE Ekstraliga zaczynała jeździć w piątki. Było wiele krytyki, ale ostatecznie wszyscy się przyzwyczaili i nie wyobrażamy sobie innych terminów. Jestem przekonany, że podobnie będzie z czwartkowymi meczami. Ja bardzo cieszę się z tego pomysłu.

Za rok w każdą niedzielę transmitowane będą po kolei cztery mecze. To wymusza przyspieszenie spotkań nawet do 75-80 minut. Uda się?

Zdajemy sobie sprawę, że nie jest realne, by narzucić stały czas trwania meczów żużlowych, ale faktycznie widzimy szansę na usprawnienie zawodów. Kibic musi dostawać więcej bodźców, dlatego dla jego komfortu należy zdynamizować transmisje. Dołożymy starań, żeby tempo było sprawniejsze, a współpraca wozu transmisyjnego z sędzią jeszcze lepsza. Jednocześnie uspokajam wszystkich, nie ma ambicji, by wszystkie mecze trwały 75-80 minut. Ten rok pokaże na ile można przyspieszyć mecze, by jednocześnie nie utrudniać życia zawodnikom.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Skrzyszowska: Nie widzę u siebie limitów
Ujawnił, ile pieniędzy dostał za złoto

Źródło artykułu: WP SportoweFakty