Żużel. Zażarta walka w Cardiff! Hancock zdołał się obronić przed rywalami [WIDEO]

W trakcie startów w światowym cyklu Greg Hancock wygrał 21 rund. Jedną z nich zanotował w walijskim Cardiff. Blisko dwie dekady temu w finałowym biegu musiał się mocno nagimnastykować, żeby obronić pierwsze miejsce. Warto to obejrzeć.

Pierwsza impreza rangi Indywidualnych Mistrzostw Świata na ówczesnym Millenium Stadium w stolicy Walii odbyła się w 2001 roku. Specjalna otoczka, kilkadziesiąt tysięcy kibiców powodowały, że wygraną w Cardiff dopisać sobie do dossier chciał każdy uczestnik cyklu Grand Prix. Dwie legendy zanotowały ją na tamtejszym obiekcie aż trzy razy. Są to Jason Crump i Greg Hancock.

Jako pierwszy na najwyższym stopniu podium stanął Amerykanin. W 2004 roku spotkał się on pod taśmą w finałowym wyścigu z Leigh Adamsem, właśnie Crumpem oraz przedstawicielem gospodarzy - Lee Richardsonem. Faworytem trzeba było nazwać tego drugiego, bo jednak raz, że był indywidualnym wicemistrzem globu, a dwa, że był przed rundą w Walii wiceliderem klasyfikacji ówczesnej edycji czempionatu, który zresztą padł potem jego łupem.

Okazało się jednak, że Australijczyk nie odegrał w finale wieczoru żadnej roli, bo dojechał do mety czwarty. Za to pozostałych trzech zawodników stworzyło naprawdę dobre widowisko. Najlepiej ze startu wyruszyli Hancock i Richardson, który swojego rywala próbował atakować po zewnętrznej. Amerykanin umiejętnie go blokował, a na dodatek na drugim kółku po zbyt nerwowym skontrowaniu maszyny Brytyjczyk spadł za plecy szybkiego Adamsa.

Na trzecim kółku Australijczyk zbliżył się do oglądającego się za siebie Hancocka, który nie czuł się pewnie. Co więcej, na ostatnim łuku zawodnik ze Stanów Zjednoczonych wpadł w koleinę, przez co wyniosło go na zewnętrzną. Adams przypuścił atak na końcowych metrach, lecz na metę wpadł minimalnie za przeciwnikiem!

Zobacz zwycięstwo Hancocka w GP Wielkiej Brytanii w Cardiff w 2004 roku:

CZYTAJ WIĘCEJ:
Quiz. Sprawdź swoją wiedzę o żużlu!
Ostatni taki medal ROW-u. Mistrza z Torunia pokonał wtedy trzy razy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty