Żużel. Ważna zmiana u Świdnickiego. To największa rewolucja w jego karierze

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki

Od początku żużlowej kariery Mateusz Świdnicki ścigał się na silnikach przygotowywanych przez Flemminga Graversena, a Duńczykowi ufał bezgranicznie. Fatalna postawa w minionym sezonie sprawiła, że 23-latek zdecydował się na spore zmiany.

Okazuje się, że na początku nadchodzącego sezonu zawodnik skupi się na testowaniu sprzętu od Ashley'a Holloway'a i Michała Marmuszewskiego (MMX), a całkiem możliwe, że to właśnie silniki od tych tunerów będą dla niego pierwszym wyborem w sezonie 2024.

Świdnicki postawił na rewolucję, bo po fatalnym sezonie potrzebował radykalnych rozwiązań. Poza tym, w tym roku będzie ścigał się na specyficznym torze w Rzeszowie, na którym potrzebna jest duża moc, a właśnie taką charakterystykę mają silniki od Holloway'a i Marmuszewskiego.

Wybór akurat tych tunerów nie jest przypadkowy, bo Ash-Tech, to w tym momencie drugi najlepszy tuner świata, a na jego silnikach rewelacyjne wyniki osiągali w zeszłym sezonie choćby Janusz Kołodziej i Daniel Bewley . Marmuszewski to z kolei tuner z Lublina, któremu znakomitą reklamę zrobili w zeszłym sezonie Przemysław Pawlicki, Krzysztof Buczkowski, czy Patryk Dudek.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Lindgren, Kościecha i Majewski

Oczywiście próby silników od kolejnych tunerów wcale nie oznaczają, że Świdnicki definitywnie kończy współpracę z Graversenem. W warsztacie wciąż będzie miał sprzęt od tego tunera, a u progu sezonu na pewno będzie go porównywał z pozostałymi jednostkami napędowymi.

W zeszłym sezonie Graversen przechodził spory kryzys, a w trakcie rozgrywek wielu jego klientów zaczęło testować inne silniki, bo nie byli zadowoleni ze swoich osiągów. Inne silniki sprawdzali choćby Jarosław Hampel, Maksym Drabik, czy Mikkel Michelsen. Po wielu słabszych miesiącach, Graversen pod koniec sezonu zanotował zwyżkę formy, a w kluczowych spotkaniach jego klienci prezentowali się bez zarzutu. Po zeszłorocznych doświadczeniach wielu z nich ma jednak świadomość, że także na najbliższy sezon musi mieć przygotowaną opcję B.

W przypadku Świdnickiego, najbliższy sezon może być najważniejszy w karierze. Po fatalnych ubiegłorocznych rozgrywkach (średnia 0,593 pkt/bieg w PGE Ekstralidze) zawodnik nie może pozwolić sobie na kolejny słaby rok. Wyzwanie nie będzie jednak łatwe, bo 23-latek występować będzie w mocno obsadzonej 2. Ekstralidze, a oczekiwania wobec jego występów w barwach Texom Stali Rzeszów są bardzo duże.

Ostatnio prezes klubu Michał Drymajło przyznał na naszych łamach, że jest zachwycony podejściem Świdnickiego do przygotowań i jest przekonany, że zawodnik pozytywnie zaskoczy ekspertów.

- Do rozmów z nami podszedł bardzo merytorycznie. Był bardzo krytyczny wobec siebie, ale przede wszystkim zaimponowało nam to, że bardzo szybko przeanalizował cały sezon i wyciągnął wnioski. Przyszedł do nas z listą rzeczy, które wymagają poprawy i błyskawicznie je wdrożył - wyjawił Drymajło.

Czytaj więcej:
Jest oficjalne stanowisko Canal+ ws. Jabłońskiego
Kluby tkwią w niepewności. Jest decyzja GKSŻ

Źródło artykułu: WP SportoweFakty