"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Liczba sponsorów chyba się kurczy, a wybory minęły. Jednak mimo wszystko pieniądze w środowisku żużlowym są duże. Jeżeli tak zacnemu klubowi jak Fogo Unia brakuje w tym momencie kilku milionów, aby włączyć się do walki o mistrzostwo, to możemy się domyślać, ile ten złoty medal kosztuje. Nie są to małe pieniądze. Wydatki są duże, sprzęt jest drogi, a potrzeby rosną.
Cały problem jest bardzo złożony. Ważną kwestią jest liczba chętnych do sponsorowania żużla w danym mieście. Inną kwestią jest też zaangażowanie prezesów. Niemniej jednak nie jest to łatwe zadanie, a z każdym rokiem staje się coraz trudniejsze. Firmy borykają się z rosnącymi kosztami funkcjonowania i niezależnie od miejscowości, pozyskiwanie środków jest trudne.
Na pewno dużym wydatkiem w budżecie są wynagrodzenia zawodników. Ich stawki jednak cały czas rosną, a jest ich mało, więc mogą sobie na to pozwolić. Co więcej, zwiększają się wydatki na utrzymanie sprzętu. Mamy także inflację, więc trudno sobie wyobrazić, aby ich dochody miały w jakiś sposób się uszczuplić. Nie można się spodziewać, nawet przy mniejszych wpływach od sponsorów, że żużlowcy będą obniżać swoje wymagania. Do jakiegoś załamania czy rewolucji raczej jednak nie dojdzie.
ZOBACZ WIDEO: Rekordowy budżet Apatora. Ile brakuje torunianom do walki o mistrzostwo?
Z drugiej strony, odkąd pamiętam, zawsze było tak, że klub niekoniecznie było stać na cokolwiek, ale prześcigał się w ofertach dla dobrych zawodników. Niejednokrotnie proponowano kontrakty, gdzie z góry było wiadomo, że nie stać danego ośrodka na tego typu wydatek, ale liczyło się tu i teraz. Żużlowiec z kolei jak widział na umowie dużo zer, to też był usatysfakcjonowany. Prezesi myśleli, że zdobędą te środki, lecz tak się nie stawało. Potem kilka drużyn zniknęło i wszystko toczyło się dalej.
Następną kwestią są sprawy pozasportowe, jak infrastruktura, która jest dość ważna, a PGE Ekstraliga ma swoje wymagania. Do tego dochodzą koszty przeprowadzania meczów czy uczestnictwa w rozgrywkach. Odnoszę wrażenie, że osób administracyjnych jest z roku na rok coraz więcej. Wiadomo, sędzia musi być, ale pojawiają się różni komisarze, a nie wiem, czy to aż w takim stopniu wpływa na jakość widowiska.
Oczywiście nie uważam, że powinien przyjeżdżać tylko sędzia i ewentualnie komisarz toru, ale pewne rzeczy bym wypośrodkowała. Nie da się ukryć, że od jakiegoś czasu pieniędzy w żużlu jest sporo, telewizja swoje zainwestowała, a sponsorzy też chętnie się zgłaszali, ale ta sytuacja z roku na rok no staje się coraz trudniejsza. Myślę, że wszyscy muszą trochę zacisnąć pasa i zweryfikować swoje wymagania. Rynek na pewno musi się ułożyć.
Aczkolwiek trzeba też popracować nad tym, żeby było więcej zawodników, jeśli chcemy rozwijać dyscyplinę. Bez tego za chwilę żużel zrobi się polsko-polski. U nas ta dyscyplina cały czas stoi jeszcze na wysokim poziomie, ale w pozostałych krajach nie widzimy większego postępu.
Czytaj także:
- Sportowiec na wózku: "Chciał mnie oszukać na zbiórkę"
- Przyszły minister sportu skrytykował Jacka Sasina? Jeden klub może czuć się zagrożony