Żużel. W Ostrowie nie kryją oburzenia słowami prezesa ROW-u. "Pan Mrozek myli pojęcia i szuka sensacji"

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Krzysztof Mrozek

Po słowach prezesa ROW-u Rybnik, który skrytykował organizatorów spotkania w Ostrowie za przetransportowanie Patricka Hansena do lokalnego szpitala - zawrzało. Dosadnie na ten temat wypowiedział się dyrektor klubu, Krzysztof Zieliński.

Po ćwierćfinale 1. Ligi Żużlowej najwięcej mówiło się nie o przebiegu spotkania, a o fatalnie wyglądającym upadku z trzeciego wyścigu. W nim ucierpiał Patrick Hansen. Duńczyk skarżył się na brak czucia w nogach. Zgodnie z procedurami, niezwłocznie przetransportowano go do najbliższego szpitala.

Krytycznie na ten temat wypowiedział się prezes ROW-u Rybnik, Krzysztof Mrozek. - Ja czegoś nie rozumiem. Wiozą mojego zawodnika do szpitala, gdzie nie ma neurochirurgii. Po co pojechał do szpitala w Ostrowie, a nie prosto do Kalisza? Straciliśmy tylko godzinę czasu na to - mówił na gorąco przed kamerami Canal+ Krzysztof Mrozek.

"Pamiętajmy, co się stało z Richardsonem"

Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie dyrektora Arged Malesy, Krzysztofa Zielińskiego, który tego dnia pełnił funkcję kierownika zawodów. - Przede wszystkim pan Mrozek nie zna przepisów medycznych i powinien najpierw je zgłębić, a dopiero później się wypowiadać. Te mówią, że należy przetransportować uczestnika wypadku do najbliższego szpitala, celem przeprowadzenia dokładnych badań. Zrobiliśmy wszystko, żeby udzielić Patrickowi Hansenowi, jak najszybszej pomocy. Pan Mrozek niesłusznie rozpętał burzę wokół medyków - odpowiedział Zieliński w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan

- Taka sama sytuacja była z Lee Richardsonem. Wówczas Brytyjczyk doznał urazu nogi, a okazało się, że doszło do urazów wewnętrznych. Medycy podjęli taką, a nie inną decyzję. Patrick Hansen owszem mówił, że nie ma czucia w nogach, ale nie można było wykluczyć innych obrażeń, tudzież wewnętrznych. Zawodnik ROW-u natychmiast trafił na deskę ortopedyczną. Lekarz zareagował błyskawicznie, od razu wezwał karetkę. Pojazd błyskawicznie wyjechał na tor i zajęto się Patrickiem Hansenem - przypomniał dyrektor TŻ Ostrovii.

Nie pomagali, a przeszkadzali

Jak się okazuje, niektórzy członkowie ekipy gości utrudniali pracę ratownikom. - Przeszkadzali nam mechanicy Patryka Wojdyło, którzy za wszelką cenę chcieli wziąć wcześniej jego motocykl, w trakcie gdy opatrywano Patricka Hansena. Lekarz zezwolił, choć wcale nie miał takiego obowiązku, jechać jednej osobie z zawodnikiem do szpitala. Tą osobą był jego menedżer. Prezes Krzysztof Mrozek za wszelką cenę chciał jechać. Dopiero po mojej interwencji słownej zaprzestał starań - mówił Zieliński.

- Patrick zgodnie z procedurami trafił do najbliższego szpitala. Tam zrobiono mu tomografię i traumascan, czyli badanie całego ciała. Wykonano niezbędne do operacji badania krwi. W międzyczasie bracia Garcarkowie, Jan i Andrzej dzwonili do Kalisza, do znajomego neurochirurga i zadbali o to, by jak najszybciej pomóc Patrickowi. Gdy tylko wstępne diagnozy wykluczyły urazy wewnętrzne, od razu podjęto decyzję o przetransportowaniu go do szpitala w Kaliszu. W czasie transportu przesłano tam wszystkie wyniki badań - dodał.

Do wypowiedzi Krzysztofa Mrozka odniósł się również Leszek Demski. Sędzia podkreślił, że zbyt szybki przyjazd do Kalisza nie tylko nie miał sensu, ale również był ryzykowny (więcej -> TUTAJ).

- Dzięki temu od razu po przyjeździe Patrick Hansen trafił prosto na salę operacyjną. Gdyby lekarze podjęli inną decyzję i powiedzieli, że od razu jadą do Kalisza, a Patrick doznałby urazów wewnętrznych, przewiduję, że nie zostałby dowieziony do szpitala. Mógł się wykrwawić, tak powiedział mi lekarz. Pierwsze badania są absolutnie kluczowe. Trzeba przestrzegać procedur. Szpital ostrowski znajdował się 3 kilometry od stadionu, dzięki czemu szybko można było wykluczyć poważniejsze konsekwencje - skomentował Zieliński.

"Szuka sensacji tam, gdzie jej nie ma"

Nasz rozmówca zauważył, że w skrajnym przypadku mogło dojść nawet do tragedii. - Gdyby przewieziono go do Kalisza i tak musiałby przejść niezbędne do operacji badania. Jeśli doszłoby do krwotoku wewnętrznego i wówczas nie daj boże Patrick Hansen się wykrwawił, to wtedy pan prezes Mrozek powiedziałby, że źle zrobiono, bo nie zabrano zawodnika do szpitala w Ostrowie. Kompletnie nie rozumiem tych pretensji. Nasi medycy, gdy usłyszeli o nich po zawodach, byli oburzeni - mówi dyrektor sportowy TŻ Ostrovii.

- Cały czas mamy 5 karetek na stadionie i 3 lekarzy. Dodatkowo patrol, który chodzi do publiczności. Ponadto na zawodach nie zabrakło dwóch ortopedów i anestezjologa. To wykwalifikowani specjaliści. Firma pomaga przy organizacji wielu imprez masowych. Z jej usług korzystali między innymi Kolejarz Rawicz i Unia Leszno. Jesteśmy zabezpieczeni i gotowi na wszystko. Nie tylko spełniamy normy, ale robimy to z nawiązką - dodał.

Zieliński odniósł się jeszcze do postawy prezesa ROW-u Rybnik. Przyznał, że jego słowa odbiły się szerokim echem. - Pan Mrozek myli pojęcia. Może to pokłosie żalu o to, że lekarz zezwolił jechać z Patrickiem Hansenem tylko jednej osobie, a jemu nie. Takie oskarżenia są niesłuszne. Rozmawiałem z szefem firmy, która zabezpieczała imprezę i z lekarzem. Byli bardzo rozżaleni, mieli wydać specjalne oświadczenie, ale stwierdzili, że to nie ma sensu, bo mają rację i bardzo dużo osób ich broni. Ponadto świetnie znają procedury medyczne - mówił.

- Pan Mrozek zawsze szuka sensacji tam, gdzie ich nie ma, tymczasem powinien się zastanowić, czy swoją obecnością nie utrudniał pracy medykom. To on jako prezes powinien uczulić kierownika swojej drużyny, żeby wstrzymać mechaników, powiedzieć, żeby na razie nie szli po motocykl i dali działać medykom. Tam było całkiem inaczej. Osobiście miałem kontakt z mechanikiem Patryka Wojdyło, który za wszelką cenę chciał wyciągnąć maszynę spod bandy - podsumował Krzysztof Zieliński, dyrektor TŻ Ostrovii.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
-Po odejściu z klubu miałby wielkie kłopoty? "To mogłoby mieć nawet opłakane skutki"
Nikt go nie chciał, a jest rewelacją ligi. Uważa, że podołałby w PGE Ekstralidze

Źródło artykułu: WP SportoweFakty