Żużel. Takiej mizerii nikt się nie spodziewał. Orła uratowały dwie wygrane poza Łodzią

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Mateusz Tonder (niebieski) i Timo Lahti (czerwony)
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Mateusz Tonder (niebieski) i Timo Lahti (czerwony)

Niemal do ostatniego wyścigu drżał o pierwszoligowy byt H.Skrzydlewska Orzeł. W klubie liczono, że będzie awans do play-off, a niewiele brakowało i byłby spadek. Łodzianie uratowali się dwoma wyjazdowymi wygranymi na początku sezonu.

Podsumowanie sezonu w wykonaniu H.Skrzydlewska Orła Łódź oczami serwisu WP SportoweFakty.

***

KOMENTARZ. Za łodzianami najsłabszy sezon w 1. Lidze Żużlowej od czterech lat. Różnica polega na tym, że w 2019 roku nie groziło Orłowi widmo bezpośredniego spadku tylko dwumecz barażowy. Teraz jeszcze w trakcie trwania 14. kolejki w wirtualnej tabeli zespół z centralnej części kraju był na miejscu spadkowym. Porażka InvestHousePlus PSŻ-u Poznań w Landshut (41:49) pozwoliła jednak wszystkim odetchnąć. A przede wszystkim właścicielowi Witoldowi Skrzydlewskiemu i Markowi Cieślakowi, który sam wielokrotnie przyznawał, że za nim najbardziej stresujący rok w trenerskiej i długiej przecież karierze.

Tak ku prawdzie mało co działało w łódzkiej drużynie. Zawód sprawił Timo Lahti, który obniżył loty w porównaniu do 2022 roku. Nie wyklarował się jeden wyraźny lider, jakim w ubiegłym sezonie był Brady Kurtz. Miejscami Orła dość niespodziewanie próbował ratować Mateusz Dul. Drużyna nie wypracowała sobie atutu w postaci swojego toru i tak naprawdę miała szczęście z tym że jeszcze słabszy w przekroju całej kampanii okazał się przeciwnik ze stolicy Wielkopolski.

BOHATER SEZONU. W jakimś stopniu oczekiwania w Łodzi spełnił Niels Kristian Iversen, który okazał się najskuteczniejszym żużlowcem zespołu z zaliczeniem progresu względem wyników osiąganych w poprzednim roku. Niezwykle doświadczony Duńczyk, tak jak cała łódzka ekipa, zawiódł w dwóch najsłabszych domowych spotkaniach, ale za to zaliczył też najwięcej udanych występów, jak choćby te w obu starciach z PSŻ-em. Iversen, który skuteczniejszy był poza Łodzią, raczej spłacił kredyt, jaki otrzymał jako jedyny ze składu z 2022.

KLUCZOWY MOMENT. Wyjazdowy mecz w kwietniu w Poznaniu, wygrany 47:43. Dobra jazda trójki Iversen - Jakub Jamróg - Lahti zadecydowała o tym, że Orzeł pokonał - jak się potem okazało - głównego rywala w walce o utrzymanie. To sprawiło, że PSŻ w rewanżu w lipcu było pod ścianą i mimo że postraszyło łodzian, przegrało z nim drugi raz w tych samych rozmiarach. Ponadto nie bez znaczenia była wygrana drużyny Cieślaka w deszczu (26:21) na początku maja w Ostrowie, gdzie doszło do pamiętnego skandalu. W teorii bez tamtych punktów Orzeł i tak utrzymałby się w lidze, ale dzięki nim pod większą presją do samego końca byli właśnie żużlowcy z Poznania.
 
ZOBACZ WIDEO: Jacek Gajewski mówi o błędzie Apatora. Tej osoby brakuje w klubie?

CYTAT. - Tragedia i mordęga. Chwalić Boga, że to się tak skończyło. Łódź jak chce jeździć, a tu jest piękny stadion, piękny tor, to musi zrobić drużynę, bo się szkłem, jak to się mówi, pewnej części ciała nie da wytrzeć. Potem człowiek się tylko morduje i nie śpi po nocach - bez ogródek podsumował sezon w wykonaniu swojej drużyny trener Cieślak.

Dodawał on, że próbował rozmawiać w klubie nad poprawą relacji i innych spraw, które składają się na ogólną całość, ale w pewnym momencie dał sobie z tym spokój. Przyznał też, że Timo Lahti zapomniał, jak się jeździ i ubolewał nad kontuzją Tomasza Gapińskiego. Z drugiej strony próbowano ratować wynik, zatrudniając i to za duże pieniądze Rune Holtę, co okazało się kompletnym niewypałem, choć pod ręką cały czas był utalentowany Tom Brennan.

LICZBA. 41,9 - tyle punktów średnio zdobywał H.Skrzydlewska Orzeł na własnym torze. To najsłabszy wynik odkąd łodzianie ścigają się na Moto Arenie. Tylko raz udało się im dobić do 50 "oczek", co miało miejsce w starciu z rywalem z Landshut. Dwa razy przegrywali sromotnie 35:55, mierząc się wtedy z rybniczanami i zielonogórzanami. W sumie na siedem meczów u siebie wygrali zaledwie dwa razy. Nikt nie był tak słaby na swoim terenie, jak zespół z Łodzi.

CO DALEJ? Po tak nerwowym i nieudanym sezonie w Łodzi muszą poważnie zastanowić się nad tym, jak ma wyglądać nowy sezon, aby uniknąć podobnej historii. Możliwości Orła sięgają wyżej niż walka o utrzymanie. Z pewnością można spodziewać się kolejnej w tym klubie rewolucji kadrowej i innego pomysłu na zespół. Na pewno przebudowana zostanie formacja juniorska, z której dwóch zawodników przechodzi do kategorii seniora. Nie jest wykluczony powrót do klubu doświadczonego trenera, Janusza Ślączki.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Zrobił furorę, ale PGE Ekstraliga nie jest dla niego. Ma propozycję z innych klubów
Holder musi poszukać klubu w 1. Lidze. Ból głowy działaczy Motoru Lublin

Źródło artykułu: WP SportoweFakty