W 2017 roku rodzina Bates przejęła zarządzanie klubem żużlowym w Leicester. Działacze ciężko pracowali, aby "Lwy" zaczęły odnosić sukcesy i stworzyć ośrodek, który będzie odnoszącym sukcesy biznesem. I to się udało.
Po dwóch latach wybrano kierownika zespołu, który został zarazem współpromotorem, a mowa tu o Stewarcie Dicksonie. To był kolejny dobry krok, bo zespół odniósł kilka sukcesów na poziomie Championship, z tytułem mistrzowskim w 2019 roku na czele.
W tym sezonie Leicester Lions wróciło do najwyższej klasy rozgrywkowej. I zespół radzi sobie bardzo dobrze, bo Max Fricke i spółka są w czołowej trójce i z dużymi nadziejami przystąpią do fazy play-off.
ZOBACZ WIDEO: Kto pracodawcą Barona w przyszłym sezonie? Marek Cieślak podał zaskakujący typ
W międzyczasie, kiedy zawodnicy będą walczyć o punkty na torze, to w klubowych gabinetach toczyć się będą rozmowy dotyczące przyszłości. A te mają przynieść m.in. nowego właściciela, stąd też wystawienie klubu na sprzedaż.
- To decyzja, która została podjęta wyłącznie ze względów zdrowotnych. Nie mogę dalej prowadzić klubu, moje zdrowie jest najważniejsze, a wystawienie klubu na sprzedaż jest wspólną decyzją rodziny. I teraz chcę jasno powiedzieć, że nie, nie będziemy prowadzić klubu w przyszłym roku - poinformował Marc Bates w klubowym komunikacie.
Szybko pojawili się pierwsi zainteresowani zakupem klubu. Bates uspokaja, że ci, którzy zdecydują się poprowadzić ośrodek z Leicester, to dostaną w pełni rentowny klub, który jest w dobrej sytuacji finansowej.
Czytaj także:
Juniorzy ZOOleszcz GKM-u zarobili dla klubu sześć milionów złotych!
Anders Thomsen mógł opuścić Stal Gorzów! Duńczyk otwarcie o negocjacjach