Żużel. Odważna deklaracja Australijczyków. Nie czują się gorsi od Polski

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jack Holder
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jack Holder

- Polacy na pewno są faworytami - mówi Jack Holder przed finałem DPŚ. Jego zdaniem, zeszłoroczny triumf Australii w Speedway of Nations jest jednak dowodem na to, że jego reprezentacji nie można skreślać.

Australia wygrała piątkowy baraż Drużynowego Pucharu Świata na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu i w niezłym stylu wjechała do wielkiego finału. Drużyna prowadzona przez Marka Lemona zdobyła 54 punkty na 60 możliwych, co najlepiej świadczy o dominacji żużlowców z Antypodów. W walce o DPŚ rywalami Australijczyków będą Polacy, Duńczycy i Brytyjczycy.

Wydaje się, że to właśnie Australijczycy powinni być największym rywalem Biało-Czerwonych w żużlowym mundialu. O ich potencjale świadczy fakt, że przed rokiem wygrali rozgrywane w formule parowej Speedway of Nations. - Polacy na pewno są faworytami. Mają mocny zespół, ale my też nie jesteśmy słabi. Pokazaliśmy to w zeszłym roku w SoN - mówi Jack Holder w rozmowie z WP SportoweFakty.

27-latek wydaje się być obecnie liderem australijskiej reprezentacji. W piątek tylko trzykrotnie wyjeżdżał na tor, odstępując wyścigi starszemu bratu. Za każdym razem Holder wracał do parku maszyn niepokonany. - To mój czas. Wszystkie elementy ułożyły się w dobrym miejscu i czasie. Mam dobre wyniki w Grand Prix, jak i w PGE Ekstralidze. Oby do tego doszedł medal w DPŚ - podkreśla zawodnik z Antypodów.

Dobrucki o presji zdobycia złotego medalu. "Nie potrafimy się z tego cieszyć"

Bardzo często za nagłą poprawą wyników u żużlowców stoją rewolucyjne zmiany. W przypadku młodszego z braci Holderów jest nieco inaczej. - Niczego nie zmieniałem. Można powiedzieć, że zadziało się to samo. Na pewno zmiana klubu w Polsce jest sporym wydarzeniem dla mnie, bo w Toruniu spędziłem kilka lat. Może to wszystko jest dzięki przeprowadzce do Lublina? Sam nie wiem. Zyskałem nową motywację, w Motorze są też Zmarzlik i Lindgren, od których mogę się uczyć. To wszystko po części ma jakiś wpływ - dodaje Holder.

Australijczyk w najbliższych dniach dobrze zapozna się z wrocławskim torem, bo po rozegraniu półfinału, barażu i finału DPŚ, jego Platinum Motor Lublin zmierzy się w kolejny weekend w meczu PGE Ekstraligi z miejscową Betard Spartą Wrocław. Czy lublinianie zyskają handicap nad głównym rywalem przed decydującymi starciami?

- Nie. Każdego dnia tor potrafi być inny. Nie ma się co do tego przywiązywać. W finale może być inny niż w barażu, podobnie jak w przyszłym spotkaniu ligowym - podsumowuje Holder.

Czytaj także:
- Polacy w bojowym nastroju przed DPŚ. Oto, co powiedzieli przed finałem
- Pedersen szczerze o sytuacji w duńskiej kadrze. "Nie musimy się przyjaźnić"

Komentarze (0)