Co łączy podtarnowski Skrzyszów oraz wielką markę, jaką jest RedBull? Przed sezonem 2023 wystartował nowy projekt w świecie żużla - Red Bull Juniorskie Asy.
Jego celem jest udzielenie wsparcia oraz inwestycja w rozwój młodych żużlowców. Ambasadorem inicjatywy wielkiego koncernu jest wieloletni jeździec Red Bulla, Maciej Janowski.
Młodzieżowcy przez cały sezon w biegach juniorskich zdobywają punkty i na ich podstawie wyłonieni zostaną najlepsi zawodnicy do 21. roku życia.
Dodatkowo, podczas każdego ze spotkań w sezonie, widzowie poprzez aplikację PGE Ekstraligi mogą głosować na najlepszego juniora danego meczu.
ZOBACZ WIDEO: Bajerski o Gale: Motocykl prowadzi jego. Nie powinien gadać bzdur
A gdzie w tym wszystkim wspomniany Skrzyszów? W tym, że właśnie poprzez aplikację, kibice w piątkowy wieczór nagrodą "Juniora Meczu" nagrodzili dwóch zawodników, którzy wywodzą się z tej podtarnowskiej wsi. Mowa tu o Szymonie Bańdurze i Bartłomieju Kowalskim. Jednak to nie jedyny duet ze Skrzyszowa na żużlowych torach.
Skrzyszów leży nad potokiem Wątok i sąsiaduje z Tarnowem. Historia tej wsi sięga XIV wieku, kiedy to w 1331 roku król Władysław Łokietek potwierdził Spytce z Melsztyna prawo do wsi. I choć jej powierzchnia wynosi zaledwie około dwunastu kilometrów kwadratowych, a jeszcze sześć lat temu zamieszkiwało ją niespełna 4 tysiące mieszkańców, to miała ona swoją "drużynę żużlową".
To właśnie ze Skrzyszowa wywodzą się m.in. Rudolf Proszowski (reprezentant Unii Tarnów w latach 1972-1984), czy Grzegorz Mróz (zawodnik Unii Tarnów w latach 1991-1996), który w swoim CV ma, chociażby srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski wywalczony w 1994 roku. Na tamtejszych ziemiach wychował się również Indywidualny Mistrz Polski z 1967 roku - Zygmunt Pytko.
Dziś przy głównej drodze w Skrzyszowie możemy natknąć się na młyn należący do syna Pytki, a jego wnuk miał tam swój warsztat samochodowy. Swego czasu współpracował on nawet z Januszem Kołodziejem w zakresie serwisu czterech kółek.
A dziś reprezentantami Skrzyszowa na żużlowych torach są Szymon Bańdur i Bartłomiej Kowalski. Obaj pierwsze kroki stawiali w szkółce wspomnianego przed chwilą Kołodzieja, a obecnie ścigają się w najlepszej żużlowej lidze świata. Dla Bańdura piątkowy wieczór był na pewno wyjątkowy.
Co prawda jego ekipa - Cellfast Wilki Krosno przegrała w Toruniu i na Motoarenie im. Mariana Rosego przypieczętowała spadek do 1. Ligi Żużlowej na sezon 2023, to on indywidualnie sięgnął po pierwsze zwycięstwo w PGE Ekstralidze.
Bańdur kolejny raz udowodnił, że drzemie w nim potencjał, choć po wygranej w biegu młodzieżowym, w kolejnych biegach nie zapisał przy swoim nazwisku żadnego punktu, a jednego wyścigu nie ukończył z powodu upadku.
W piątek przegrała również drużyna Kowalskiego. Betard Sparta Wrocław bez Piotra Pawlickiego została zatrzymana w Lesznie. Junior rodem z okolic Tarnowa nie ma jednak sobie nic do zarzucenia, bo do dorobku drużyny dorzucił dziewięć punktów, co było drugim wynikiem, zaraz po trzynastu oczkach Artioma Łaguty.
Kowalski wciąż zostaje w grze o Drużynowe Mistrzostwo Polski, co byłoby jego największym sukcesem klubowym i na razie również ogólnym w karierze. Bańdur z kolei pożegnał się z PGE Ekstraligą przynajmniej na jakiś czas, bo został wypożyczony do drugoligowej Grupa Azoty Unii Tarnów, a w przyszłym roku raczej ujrzymy go w 1. Lidze Żużlowej w krośnieńskich barwach. Tym samym do najlepszej ligi świata wróci najwcześniej w 2025 roku.
Czytaj także:
Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"