Żużel. Kibice Kolejarza odpowiedzieli: Nie zamierzamy przeprosić. Prawda jest inna i nie chcemy być pomawiani

Facebook / FanClub "Zawsze Razem z Kolejarzem"
Facebook / FanClub "Zawsze Razem z Kolejarzem"

W czwartek na naszym portalu pojawiła się rozmowa z prezesem Kolejarza Rawicz, w której zaatakował kibiców klubu. Ci chcieli odnieść się do całej sytuacji i postanowili za pośrednictwem WP SportoweFakty odpowiedzieć na zarzuty kierowane w ich stronę.

Mateusz Kmiecik, WP SportoweFakty: Jak ten konflikt wygląda z państwa perspektywy? Kiedy on się zaczął?

FanClub "Zawsze Razem z Kolejarzem": Na pewno nie od przegranego meczu w Pile. Na początku sezonu mieliśmy dobre relacje z prezesem i to niezmiennie od wyników. Konflikt od początku był z jedną osobą z klubu, która też podejmuje pewne decyzje. Mamy swoją prywatną grupę na messengerze. W niej była pewna osoba, która o tym wszystkim, co tam pisaliśmy, informowała prezesa, później pojawiły się jakieś zrzuty ekranu i wypłynęły nagrania głosowe prezesa, w których obraża różne osoby. Od tego wszystko się zaczęło, a że to się akurat zgrało w czasie po przegranym meczem w Pile, to pan prezes po prostu powiedział, co chciał.

W takim razie wcześniej nie pojawiały się żadne problemy?

Nie, poprzedni sezon był właśnie w porządku.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Rusko o zagranicznym juniorze. "Ponosimy straty wizerunkowe tu i teraz"

Czyli tak naprawdę kłopot był z pewną osobą, a nie ze Sławomirem Knopem?

Dokładnie. Dogadywanie różnych spraw z nią było dość trudne. Na samego prezesa nie mogliśmy narzekać, ale stanął po stronie tamtej osoby.

Jak wyglądała ta sytuacja z listą zawodników, których prezes miał zakontraktować?

Co jakiś czas jako fanklub mieliśmy z nim spotkania, w trakcie których wymienialiśmy się różnymi spostrzeżeniami. To zaczęło się od luźnej rozmowy, ponieważ prezes zapytał się, co myślimy na temat niektórych żużlowców i sam zaproponował, żebyśmy zrobili jakąś listę. W rzeczywistości nie pojawiły się tam nazwiska za miliony, a młodzi zawodnicy, którzy jeżdżą w U-24 Ekstralidze i w innych rozgrywkach. Był na tej liście również Paweł Miesiąc, ale został tam wpisany tak dodatkowo. Nikt na siłę też nie kazał tych żużlowców zakontraktować.

Państwa grupa kibicowska cały czas jeździła na mecze, pomimo przegranych?

Wszystkie nasze mecze wyjazdowe w tym sezonie były przegrane, więc jeśli mielibyśmy się odwrócić od klubu po porażkach, to zrobilibyśmy to już dawno. Nie wygrywaliśmy i nikt z nas złego słowa nie powiedział. Faktycznie, po meczu w Pile zdenerwowaliśmy się i padło kilka słów w kierunku zawodników, ale nie były one obraźliwe. Trener Maciej Jąder do nas przyszedł, porozmawiał i wyjaśniliśmy sobie kilka spraw.

Teraz to my jesteśmy oczerniani, ponieważ prezes to tak powiedział, jakbyśmy to my się odwrócili od drużyny, bo nie było wyników, a to jest kłamstwo. Jeżeli mielibyśmy przestać jeździć na mecze, bo przegrywamy, to zrobilibyśmy to kilka lat temu, gdy w rawickim zespole występowali zawodnicy wręcz anonimowi. W tym czasie było kilku prezesów i zawsze wspieraliśmy Kolejarz. Nie możemy sobie też pozwolić na to, aby ktoś nas publicznie pomawiał, ponieważ to psuje reputację naszego fanklubu.

Jak zapatrujecie się na to, że to państwo mają pierwsi przeprosić?

Nie mamy za co przepraszać, ale też nie oczekujemy ich ze strony Sławomira Knopa. Po prostu nie będziemy się angażować w klub tak, jak do tej pory. Wspieraliśmy różne akcje związane z klubem i je promowaliśmy. Tak naprawdę nie zrobiliśmy nic złego, co by nam można zarzucić, a w tym wywiadzie prezes nas opisał, jakbyśmy byli najgorsi i zniszczyli żużel w Rawiczu.

Sławomir Knop w wywiadzie z WP SportoweFakty powiedział: "Do tej pory wynajmowałem im autokary na poszczególne mecze i nikomu tego nie wypominam, tak chciałem i tak robiłem". Faktycznie tak było?

W poprzednim sezonie były wyjazdy, które sponsorował nam prezes, ale to była jego inicjatywa. Za każdym razem pytaliśmy, ile mamy zapłacić za taki wyjazd, a Sławomir Knop po prostu machał ręką na to. W żaden sposób nie wykorzystywaliśmy sytuacji. Często było tak, że później zbieraliśmy datki, które przekazywaliśmy na szczytne cele, czym zresztą chwalił się sam klub. W tym roku zdecydowaliśmy, że chcemy się trochę odciąć i nie naciągać na koszty prezesa. Dlatego wzięliśmy wszystko na siebie i każdy wyjazd oraz wszystko, co z nim związane, było opłacane przez kibiców. Jedynie czasami klub po prostu pomagał nam załatwiać bilety, ale płaciliśmy za nie normalnie.

Na murach stadionu pojawiły się obraźliwe napisy w kierunku prezesa. To jednak nie była wasza inicjatywa?

Mówiąc szczerze, to nadal nie wiemy, kto to zrobił. Ogólnie, to widać, że jest to zrobione w amatorski sposób. Fanklub na pewno nie poniżyłby się do tego, aby malować coś po murach, gdyż należą one tak naprawdę do klubu, a nie prezesa. My się pod tym nie podpisujemy i nigdy nie będziemy tego robić. Na meczach nigdy nie było żadnych ekscesów z naszą grupą. To zazwyczaj był tak naprawdę sektor rodzinny, na którym zasiadały również dzieci i atmosfera była przyjazna. Nie jesteśmy żadnymi chuliganami.

Prezes zarzucił również kibicom celowe odpalanie rac. 

To też zostało rzucone w naszą stronę, a to nie byliśmy my. W zeszłym roku również jakichś trzech chłopaków niezwiązanych z naszą grupą odpaliło race. My ich w ogóle nie znaliśmy. Możliwe, że tym razem to były te same osoby albo jakieś inne. Na pewno nie był to nikt z naszego środowiska.

Fot. Czarny Productions, źródło: FanClub "Zawsze Razem z Kolejarzem"
Fot. Czarny Productions, źródło: FanClub "Zawsze Razem z Kolejarzem"

Istnieje w ogóle jakakolwiek szansa na zakończenie tego konfliktu? 

Nawet gdyby prezes przeprosił na kolanach, to my, jako fanklub, w tym sezonie już nie wrócimy. Oczywiście uczestniczymy w meczach, ale prywatnie, ponieważ wspieramy zawodników, a nie klub. Na pewno pojawimy się również na meczu z OK Bedmet Kolejarzem Opole, ale nie będzie żadnego zorganizowanego dopingu.

Dodamy jeszcze, że cały czas mieliśmy dobry kontakt z prezesem i pozwolił nam przechowywać wszystkie flagi, bęben i inne przedmioty na stadionie. Mieliśmy nawet klucz do takiej swojej budki. W momencie, gdy zaczął się konflikt, postanowiliśmy zabrać te rzeczy, ponieważ nie wiedzieliśmy, czy w ogóle je odzyskamy, a tak naprawdę praktycznie na wszystko składały się osoby z fanklubu. Klub kupił jedynie flagi na 75-lecie i ich było około 20 sztuk. Jednakże je postanowiliśmy zostawić.

Około godziny po tym, jak zabraliśmy te przedmioty, zaczęliśmy dostawać od prezesa obraźliwe nagrania głosowe, które zresztą część kibiców miało już okazję usłyszeć w internecie. Pokłócić może się każdy, ponieważ takie sytuacje się zdarzają w życiu, ale nie aż do takiego stopnia. Nasz fanklub w żaden sposób nie obraził ani klubu, ani Sławomira Knopa i po prostu nie zasłużyliśmy sobie na takie traktowanie, dlatego chcieliśmy się też w jakiś sposób obronić.

Z tego, co wiemy, to właśnie największy problem jest z prezesem. Dotarły do nas również informacje, że zalega on z pieniędzmi wielu osobom i ludzie się od niego odwracają. W ostatnim czasie zrezygnował także mechanik, który jeździł na wszystkie mecze. Wcześniej był też Sebastian Niedźwiedź, który już po prostu nie chciał współpracować ze Sławomirem Knopem. On zresztą również był obrażany przez prezesa.

Być może, kiedyś ta relacja mogłaby się zacząć poprawiać, ale to też będzie trudne, ponieważ sporo osób już przekreśliło prezesa i woleliby chyba kogoś nowego. Zresztą, jeśli do takiej sytuacji by doszło, to nie będziemy już chcieli współpracować w taki sam sposób z klubem, gdyż potem wychodzi tak, jak teraz.

Poruszając już temat ewentualnego wycofania się Sławomira Knopa z rawickiego żużla, o czym sam wspomina. Co wtedy z tym sportem w mieście?

Tak naprawdę, to dzięki niemu ten żużel istnieje w Rawiczu w ostatnich latach, ponieważ z tego, co nam wiadomo, to faktycznie wkłada w ten klub niemałe pieniądze. Nie wiemy dokładnie jakie, gdyż nie zaglądamy mu do portfela, bo to nie jest nasza sprawa. Nas tak naprawdę interesuje tylko, jak jadą zawodnicy. Więc wytykanie kibicom, kto i ile wydaje, też jest trochę nie na miejscu z jego strony.

My widzimy to tak, że Sławomir Knop mógłby zostać, ale musiałaby się znaleźć inna osoba, która by tym wszystkim zarządzała. Sponsorzy do Rawicza też nie przychodzili, ponieważ obecny prezes jest specyficzny. Niektórzy rezygnowali, gdyż ktoś chciał dać na przykład pięć tysięcy za reklamę, a on ich wyśmiewał, a później obwiniał wszystkich dookoła, że nikt nie chce wesprzeć klubu finansowo. Tak naprawdę połowa z tego, co Knop mówi, to są kłamstwa. Nam podawał pewne kwoty, w wywiadzie inne, a za chwilę powie, że wydał jeszcze więcej.

Zakładając odejście obecnego prezesa, to istnieje w ogóle szansa, aby żużel w Rawiczu przetrwał?

Być może ktoś by się znalazł. W tym mieście zawsze było z tym trudno, a na końcu ktoś się pojawiał i jakoś to kontynuował. Drużyna jeździła na różnych poziomach, ale żużel zawsze istniał. Myślę, że ludzie związani z tym sportem nie pozwoliliby, aby ten ośrodek upadł. Kłopot może być, jeśli Sławomir Knop chciałby dalej zarządzać akademią, ponieważ każdy chciałby przejąć praktycznie wszystko, a nie tylko pewną część.

Oczywiście chwała mu za nią, gdyż to jest super sprawa, że jest miejsce do rozwoju dla młodych chłopaków z okolic. Bez tego musieliby jeździć do Leszna albo Ostrowa Wielkopolskiego, a to wiąże się z dodatkowymi problemami i kosztami. Jeśli znalazłby się jakiś sponsor, który chciałby wejść w ten klub i miałby dalej współpracować z obecnym prezesem, którego połowa Rawicza zna raczej z tej gorszej strony, to byłoby to niezwykle trudne do wykonania.

Czytaj także:
Żużel. Uczestnik Grand Prix wrócił na tor. Wypowiedział się o stanie zdrowia
Ochrona nie zdążyła zareagować. "Cwaniak" z Polski nie wiedział z kim zadziera

Źródło artykułu: WP SportoweFakty