Żużel. ZOOleszcz GKM może sprawić sensację? "Motor składa się z ludzi. Oni też mogą mieć gorszy dzień"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Wadim Tarasienko
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Wadim Tarasienko
zdjęcie autora artykułu

Wadim Tarasienko nie ma łatwego życia. - Mogę jeździć tylko w Polsce. Odjechałem trzy mecze, a wielu zaliczyło nawet 15 zawodów. PGE Ekstraliga to dla mnie nowość, nie znam torów, ale staram się urywać punkty - mówił po porażce z Betard Spartą.

Zwycięstwo w Grudziądzu nie przyszło Betard Sparcie lekko, łatwo i przyjemnie, ale zważywszy na przebieg spotkania można odnieść wrażenie, że wrocławianie cały czas mieli mecz pod kontrolą. Ostatecznie pokonali ZOOleszcz GKM 48:42 i pozostali wciąż jedyną niepokonaną drużyną w PGE Ekstralidze. - Uważam, że Betard Sparta była do ogrania. Od samego początku mecz nie układał się jednak po naszej myśli. Głupie wykluczenie, punkty uciekały... To w pewnym sensie nas trochę rozbiło. Myślę, że mogliśmy wygrać. Minimalnie, ale mogliśmy - mówił Wadim Tarasienko w rozmowie z WP SportoweFakty. Żużlowiec przyznał, że nie jest zadowolony z tego meczu. - Treningi treningami, ale jak pojechałem w swoim pierwszym, czyli trzecim biegu, w dodatku po dwóch powtórkach, zastałem już trochę inne warunki niż w trakcie przygotowań i tak naprawdę trzeba było dokonać drastycznych zmian w sprzęcie. Ja nie chciałem od razu zmieniać przełożeń, tylko korygować je wraz z kolejnymi biegami. Robiłem to w dobrą stronę, tylko nie dość mocno - tłumaczył zawodnik ZOOleszcz GKM-u.

ZOBACZ WIDEO: Ci zawodnicy Unii Leszno jadą poniżej oczekiwań. Menedżer mówi o presji

Ma pod górkę Tarasienko miał okazję, by zdobyć więcej punktów. W dziesiątym wyścigu pod koniec trzeciego okrążenia wyprzedził go Maciej Janowski i w efekcie w kolejnej gonitwie Janusz Ślączka zdecydował się zastąpić Rosjanina z polskim paszportem Frederikiem Jakobsenem. - Ostatnia trójka cieszy, ale pierwsze trzy starty powodują niezadowolenie. Dlatego nie mogę powiedzieć po tym meczu, że jestem usatysfakcjonowany. Jestem również bardzo zły na siebie ze względu na błąd popełniony w 10 wyścigu. Po raz drugi w tym sezonie przekonałem się, że w PGE Ekstralidze wystarczy jedna pomyłka i natychmiast bezpowrotnie traci się punkty. Wiem jednak, co muszę zrobić, jak pracować i w kolejnych meczach powinno być lepiej - mówił były żużlowiec klubów z Daugavpils, Piły, Gniezna, Krosna i Bydgoszczy. Tarasience wciąż brakuje objeżdżenia. - To był raptem mój trzeci mecz. Niektórzy żużlowcy odjechali już 10 albo i 15 zawodów. Ja niestety mogę jeździć tylko w polskiej lidze. Zmieniłem otoczenie przechodząc z pierwszej ligi, tory z elity jeszcze nie są mi znane. Próbuję urywać punkty rywalom. Czasami to się udaje, a czasami nie - kontynuował. Arcytrudne zadanie, jednak jego zdaniem, nie niemożliwe W kolejnym meczu grudziądzanie pojadą do Lublina, gdzie spróbują pokrzyżować szyki Platinum Motorowi, podrażnionemu minimalną porażką w Toruniu. - Zawodnicy są tylko ludźmi, mogą mieć gorszy dzień i dlatego uważam, że z Motorem da się wygrać. Oby wszystko się poukładało, bo jesteśmy w stanie rywalizować z tą drużyną. Wygrywamy biegi, jednak do tej pory niewystarczająco często. Wierzę, że najlepsze przed nami, bo ciężko pracujemy na końcowy sukces - podsumował Wadim Tarasienko.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:Przyjemski szczerze po meczu z PSŻ-em. "Początek spotkania był w naszym wykonaniu dramatem"Abramczyk Polonia musiała się napocić. Przyjemski sprawił sobie i kolegom piękny prezent

Źródło artykułu: WP SportoweFakty