Przypomnijmy, że wcześniej Łotysze ulegli wysoko 33:56 w Rawiczu miejscowemu Metalika Recycling Kolejarzowi, a następne ich wyjazdowe spotkanie w Rzeszowie, zakończyło się porażką 27:62. Mało kto zatem spodziewał się ich zwycięstwa w Tarnowie, zwłaszcza po tym, jak Grupa Azoty Unia wywiozła punkt meczowy z trudnego owalu rawickich Niedźwiadków.
Jak się okazuje zawodnikom Optibet Lokomotivu wyjątkowo "leży" tarnowski tor. W ubiegłym sezonie łotewska ekipa również triumfowała w Jaskółczym Gnieździe, pokonując rywali 52:38. Jaka zatem jest recepta na osiąganie tak dobrych wyników w tym miejscu, nie zważając na trudny, wyjazdowy początek zmagań w 2. Lidze Żużlowej?
- Ten tor nam pasuje i drugi raz z rzędu wygraliśmy w Tarnowie. Początek sezonu na wyjazdach był słaby, ponieważ nie wykonaliśmy wtedy jeszcze zbyt wiele pracy i mieliśmy mało jazdy. W Rawiczu startowaliśmy po zaledwie dwóch treningach w Bydgoszczy i od razu pojechaliśmy na mecz. W Rzeszowie natomiast jest bardzo mocny zespół, dopasowany na swój tor, ale i nie tylko. Oni pojadą wszędzie i myślę, że są faworytem ligi. Nie wiadomo, jak pojechałyby tam wtedy inne drużyny. Stało się jednak tak, a nie inaczej. My teraz trochę się rozkręcamy. Doszliśmy do takiego ustawienia składu, aby mógł on wygrywać - mówił po zwycięskim meczu trener Optibet Lokomotivu Nikołaj Kokin, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Dopasowali się dosyć szybko
Trudno było oprzeć się wrażeniu, że w Tarnowie - zwłaszcza w pierwszej fazie spotkania - Łotysze czuli się jak u siebie. Charakterystyka owalu w Jaskółczym Gnieździe jest podobna do tego, na którym regularnie startują niedzielni rywale Grupa Azoty Unii. Dało im to tym samym przewagę wystarczającą do osiągnięcia sukcesu.
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale
- Oczywiście nawierzchnia była podobna do tej, na której jeździmy w Daugavpils. Ten tor jest bardzo zbliżony do naszego - długi i prosty, podobnie twardy, również na starcie. Chłopaki szybciej dopasowują się do takich nawierzchni niż do tych bardziej przyczepnych - podkreślił nasz rozmówca.
Na słowa pochwały zasłużył przede wszystkim Nick Morris, który był blisko kompletu (13+1), a jedyny punkt stracił w ostatnim biegu dnia, gdy losy spotkania były już przesądzone. Czy to ten moment sezonu, w którym to właśnie on będzie najważniejszym ogniwem Optibet Lokomotivu w kolejnych spotkaniach?
Być może nie były to ostatnie roszady
- Trudno powiedzieć, czy Morris może być cały czas liderem. Może po prostu bardzo dobrze się dopasował. Zobaczymy, jak będzie szło mu w kolejnych meczach - dodał krótko Kokin.
Przed pojedynkiem w Tarnowie okazało się, że pod 2. numerem wystawiono Marisa Strielcowa, który ostatecznie był zmieniany we wszystkich swoich nominalnych startach. Taki manewr przyniósł zatem oczekiwany efekt, a przed spotkaniem zrezygnowano z powołania Brytyjczyka Steve'a Worralla.
- Jak już wspominałem, teraz kombinujemy trochę ze składem. Po ostatnich, przegranych wyjazdowych meczach chcieliśmy spróbować innego wariantu. Ostatnio Steve Worrall kiepsko zaprezentował się u nas, na torze w Daugavpils. Na kolejny mecz może wymyślimy jeszcze coś innego - skomentował swoje zagrywki taktyczne.
Młodzieżowcy to nie grzyby
Nikołaj Kokin pod numerem 8. umieścił natomiast Daniiła Kołodinskiego, który wyjechał na próbę toru, a następnie zmieniał wspomnianego Strielcowa w pierwszych startach. Mecz w Jaskółczym Gnieździe zaczął on bardzo dobrze, gubiąc tylko punkt w dwóch biegach. Później szło mu już nieco gorzej, ale i tak do dorobku łotewskiej drużyny dorzucił ważne sześć "oczek" z bonusem.
- Jego pierwszy motor bardzo dobrze się spisywał, ale później miał z nim problemy. Następnie Daniił przesiadł się na drugi motocykl, ale nie był on już tak dobrze dopasowany, jak pierwszy - ocenił postawę swojego rezerwowego.
Na koniec zapytaliśmy Kokina o brak zespołu z Daugavpils w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski Juniorów. Taka sytuacja ostatni raz miała miejsce w 2015 roku (wliczając w to Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwa Polski), a Łotysze w sezonie 2020 zdobyli nawet brązowe medale w tych rozgrywkach. Czym zatem spowodowany jest brak juniorskiej ekipy tym razem?
- W ostatnich latach przeszkodziła nam pandemia. Mieliśmy przez to taką dużą przerwę, jeśli chodzi o szkolenie młodzieży. Nie było możliwości przeprowadzania zbyt wielu treningów. Nie zawsze co roku mogą pojawiać się nowi juniorzy, to nie grzyby, które mogą wyrastać, jak po deszczu (uśmiech). Nasza szkółka pracuje. W Polsce też nie we wszystkich klubach jest dobra sytuacja z juniorami, prawda? Pracujemy tak, jak możemy. Jesteśmy jedynym klubem na całą Łotwę i nie ma zbyt dużej konkurencji. Ściągnięcie jakiegoś dodatkowego juniora jest przez to ciężkie - podsumował rozmowę z WP SportoweFakty Nikołaj Kokin.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Niespodziewana decyzja zarządu klubu. Zamrozili wypłaty dla zawodników!
Lebiediew z rekordem toru na trudnej nawierzchni w Krośnie. Nieoczekiwany bohater Stali