Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Po meczu z ebut.pl Stalą na Cellfast Wilki wylała się fala krytyki. Wszystko ze względu na stan krośnieńskiego toru. Wielu ekspertów i kibiców nie zostawia na was suchej nitki. Co pan na to?
Grzegorz Leśniak, prezes Cellfast Wilków Krosno: Może pana zaskoczę, ale nie przeczytałem jeszcze ani jednego artykułu dotyczącego niedzielnego spotkania w Krośnie i ani jednego komentarza w social mediach. W klubie dzieje się tak dużo, że nie miałem na to czasu. Poza tym wciąż buzują w nas emocje. Nadal żyjemy jeszcze tym pojedynkiem, bo nie tak go sobie wyobrażaliśmy. Liczyliśmy, że będziemy świadkami bardzo dobrego widowiska, które zakończy się naszym zwycięstwem.
Dlaczego tor w Krośnie był w tak złym stanie?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Warunki atmosferyczne uniemożliwiły nam przygotowanie dobrego toru. Zgadzam się z opiniami, że nawierzchnia była bardzo wymagająca. W pewnym sensie można powiedzieć, że wykrakałem te problemy, bo kiedy rozmawialiśmy w trakcie ubiegłego tygodnia, mówiłem panu o niekorzystnych prognozach pogody i zbliżających się deszczach. One niestety się potwierdziły. W miniony wtorek podczas meczu Ekstraligi U24 z zespołem toruńskim mieliśmy idealny tor i dobre recenzje od zaproszonego komisarza Tomasza Walczaka. To było efektem ostatnich bardzo intensywnych prac. Doszliśmy z torem do porządku po zimowej zawierusze związanej z modernizacją. Niestety, gdy byliśmy już w trakcie pomeczowych prac nad nawierzchnią, to o 21:00 zaczął padać deszcz. Tak samo było przez całą środę i czwartek. Zarówno w dzień jak i w nocy. Aż do piątkowego poranka.
To dlaczego nie przykryliście toru plandeką?
Nie zdążyliśmy tego zrobić, bowiem najpierw tor trzeba do tego przygotować, a byliśmy kilkadziesiąt minut po meczu Ekstraligi U24. Efekt był taki, że w piątek nie można było ani wejść na tor, ani wjechać na niego żadnym sprzętem. Z kolei w sobotę wraz z komisarzem Michałem Wojaczkiem działaliśmy, by przygotować nawierzchnię do zawodów. Sytuacja wydawała się opanowana już wieczorem, ale około 18:00 przeszła półtora godzinna burza, która zniweczyła całą sobotnią pracę. W niedzielę od rana musieliśmy zaczynać od nowa. Udało się rozegrać tylko dziewięć biegów. Szkoda, że nie dojechaliśmy do końca tej serii. Taką decyzję podjął arbiter i musieliśmy się jej podporządkować.
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale
Kibice w całej Polsce nazywają mecz w Krośnie profanacją żużla. PGE Ekstraliga wnioskuje do GKSŻ o cofnięcie licencji toru. Nieoficjalnie mówi się też, że mogą na was zostać nałożone wysokie kary. Co pan na to?
Mam świadomość, że niedzielne spotkanie nie było atrakcyjne. Jeśli chodzi o reakcję władz ligi, to na pewno nie jest nam łatwo. Rzecz jasna zamierzamy w pełni współpracować z władzami. Zawieszenie licencji, jeśli do tego dojdzie, będzie dla nas mobilizacją do takiej pracy, by już nikt w przyszłości nie miał żadnych uwag co do stanu krośnieńskiego toru. My naprawdę żałujemy, że ten mecz wyglądał w ten sposób. Zapewniam, że nie chcieliśmy takiego pojedynku. I nie było w nas żadnej złej woli. Chcę jednak zwrócić uwagę, że nie tylko my mamy takie problemy. W Lublinie dziś odwołano Puchar Ekstraligi 250, a włącznie z dzisiejszym dniem przez trzy doby świeciło tam słońce. W Krośnie zrobiliśmy wszystko, by doprowadzić tor do dobrego stanu. Proszę jednak wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności, zanim wyda się na nas wyrok. Przypomnę, że przez cztery miesiące mieliśmy jeden wielki plac budowy na stadionie. Zrobiliśmy, co w naszej mocy, by przygotować obiekt do uczestnictwa w PGE Ekstralidze. To był ogrom prac, który odcisnął swoje piętno na torze. Jeszcze raz jednak podkreślam, że doszliśmy już z tym do ładu, ale kilka dni opadów zniweczyło wszystkie nasze starania.
Patryk Malitowski w magazynie PGE Ekstraligi nazwał waszą postawę krętactwem.
Nie sposób się z tym zgodzić. Można odnieść wrażenie, że w przypadku Patryka Malitowskiego mamy do czynienia z niechęcią do naszego klubu. Tak to przynajmniej wygląda. Poza tym mówimy o byłym zawodniku ekipy z Krosna, jeździł u nas w 2016 roku. Od wielu miesięcy widać jego osobistą urazę i chęć wykorzystania obecności na wizji do odgryzienia się klubowi. Trzeba jednak zaznaczyć, że Patryk nie startował w Wilkach tylko w poprzednim zespole z naszego miasta, w którym w wyniku słabych wyników był odstawiany od składu przez trenera Ireneusza Kwiecińskiego. Odczuwamy jego negatywne nastawienie od dłuższego czasu, ale mamy nadzieję, że się to zmieni. Liczymy zresztą, że wkrótce wszystkie niepochlebne komentarze na nasz temat znikną. Głosy, że kombinujemy z torem są naprawdę krzywdzące. Warto zresztą nadmienić, że w niedzielę pretensji nie mieli do nas ani goście z Gorzowa, ani komisarz i sędzia.
A co pan sądzi o tym, że jedną z konsekwencji meczu z ebut.pl Stalą może być odebranie klubowi możliwości przygotowywania toru na kolejne domowe spotkania?
W stu procentach podporządkujemy się władzom PGE Ekstraligi. Jeśli zapadnie taka decyzja, to będziemy wykonywać wszystkie polecenia. Chcę też dodać, że jestem dziś po rozmowie z prezesem Wojciechem Stępniewskim. Przedstawiłem mu nasz plan działań na najbliższe dni. Za kilka dni jako klub planujemy przekazać istotną informację w zakresie przygotowywania naszego toru. Jeszcze raz podkreślam, że robiliśmy wszystko, by w niedzielę kibice obejrzeli dobre widowisko. Ubolewamy, że warunki nie były komfortowe dla zawodników, aczkolwiek z każdym biegiem stawały się lepsze. Andrzej Lebiediew ustanowił rekord toru w dziewiątym biegu. Chwilę później sędzia zakończył mecz, do czego miał oczywiście prawo. Zapewniam, że nie było po naszej stronie żadnej złej woli. Zapewniam również, że będziemy konsekwentnie pracować, by wrócić do stanu toru z minionego wtorku i by nikt nie miał już zastrzeżeń do stanu nawierzchni w Krośnie.
Zobacz także:
Są pierwsze decyzje po skandalu w Krośnie
Miedziński wkrótce w PGE Ekstralidze?