- To było pechowe spotkanie zarówno dla Włókniarza, jak i Kuby - mówi nam Robert Miśkowiak. - Zaczęliśmy od upadku w pierwszym łuku i można powiedzieć, że wtedy musieliśmy od razu zweryfikować nasz plan na cały mecz, bo wszystko legło w gruzach. Nie mogliśmy już więcej korzystać z tego motocykla, którego planowaliśmy używać w Grudziądzu. Nie nadawał się do jazdy. To wprowadziło delikatny chaos. W pierwszych meczach takie rzeczy szczególnie przeszkadzają. Co innego, kiedy zawodnik i to w dodatku tak młody, jak Kuba jest już rozjeżdżony. Nam wydawało się, że znaleźliśmy optymalny silnik na inaugurację, ale od razu trzeba było go odłożyć na bok - dodaje.
Opiekun Jakuba Miśkowiaka podchodzi jednak do tematu ze spokojem. Jego zdaniem w kolejnych spotkaniach powinna nastąpić poprawa. - To na razie jeden mecz. Wiem, że była szansa na zwycięstwo, ale jechaliśmy bez Kacpra Woryny. Do tego doszły problemy Kuby, a mamy remis. To nie jest jakaś wielka porażka. Mam nadzieję, że kolejne spotkanie będzie lepsza. Teraz pojedziemy w Częstochowie, gdzie mogliśmy sporo trenować, bo obiekt Włókniarza był gotowy do jazdy jako jeden z pierwszych w kraju - zaznacza.
Robert Miśkowiak zapewnia, że w przypadku Jakuba nie ma mowy o żadnych poważnych problemach sprzętowych. - Jesteśmy zadowoleni z silników. Jest w porządku. Wiadomo, że w planach są pewne zmiany, ale to normalne. Poza tym trzeba pamiętać, że sytuacja jest dynamiczna. Teraz jechaliśmy przy 6 stopniach, a za chwilę temperatura może dojść do 15, a później jeszcze cieplej. Zmierzam do tego, że wszystko zdąży się jeszcze 10 razy zmienić. To naprawdę był tylko jeden mecz - zaznacza.
W teamie Jakuba Miśkowiaka wszyscy mają świadomość, że częstochowscy kibice mocno liczą na punkty zawodnika. Niektórzy wierzą, że będzie on w tym roku najlepszym żużlowcem do 24 roku życia w całej PGE Ekstralidze.
- Zachowujemy spokój i ciężko pracujemy. Formę się buduje. Nikt nie mówi Kubie, że oczekuje od niego fajerwerków i kompletów w każdym meczu. Najważniejsze, żeby forma była jak najlepsza na fazę play-off, kiedy wszystko się decyduje. Wcześniej będziemy chcieli dorzucać ważne punkty i pomagać zespołowi w zwycięstwach. Ruszyliśmy źle, ale wyciągamy wnioski i nie panikujemy - podsumowuje Robert Miśkowiak.
ZOBACZ WIDEO: Eksperci mocno podzieleni w sprawie faworyta do mistrzostwa. Zdecyduje druga linia?
Zobacz także:
Leśniak: Unia prowokowała Doyle'a
Dudek jechał z kontuzją