[tag=2705]
Mateusz Szczepaniak[/tag] był jednym z kilku byłych zawodników Włókniarza Częstochowa, którym było dane w sobotę wystartować w Memoriale Bronisława Idzikowskiego i Marka Czernego.
Zawodnik ZOOleszcz GKM-u Grudziądz w inauguracyjnym biegu przegrał z Mikkelem Michelsenem i pokonał Petera Ljunga oraz Jonasa Jeppesena.
W drugim jego starciu powiało grozą, a trybuny zamarły, kiedy Szczepaniaka pociągnęło na wejściu w pierwszy łuk trzeciego okrążenia i z impetem uderzył w dmuchaną bandę. Siła była na tyle duża, że zawodnik wypadł poza tor i znalazł się w pasie bezpieczeństwa.
- Na pewno wszedłem za szeroko w ten łuk. Próbowałem zaatakować Petera Kildemanda, ale nawierzchni pod płotem było naprawdę sporo i ta banda mnie wciągnęła. Szkoda tego upadku, ale na szczęście, że kończę go cało i zdrowo - powiedział po zawodach Szczepaniak w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Gleb Czugunow stracił miejsce w składzie. Jako przyczynę podał stan psychiczny i brak zaangażowania
Cała kraksa wyglądała koszmarnie, ale zawodnik szybko podniósł się o własnych siłach i wrócił do parku maszyn. Był zdolny do kontynuowania zawodów i też na taki krok się zdecydował. - Wszystko jest okej. Tyle, co mam gdzieś palce poprzecierane, ale ogólnie jest w porządku - dodał nasz rozmówca.
Szczepaniak w drugiej fazie zawodów dorzucił dwa oczka, które wywalczył w dwudziestym biegu dnia. Za jego plecami do mety dojechali Mitchell Cluff i Damian Dróżdż, z którym to stoczył zacięty bój o dwa oczka.
- To było moje pierwsze ściganie w tym sezonie i nie jestem z tego zadowolony. Pierwszy wyścig nie był taki najgorszy, ale potem był ten upadek i musiałem zmienić lepiej przygotowany motocykl. Drugi nie był dobrze spasowany, a też mamy nowe zapłony, więc trzeba trochę pojeździć, aby ten sprzęt odpowiednio wyczuć - skomentował żużlowiec.
Za dwa tygodnie ZOOleszcz GKM Grudziądz będzie już po pierwszym meczu ligowym. W Wielką Sobotę na obiekt przy ul. Hallera przyjedzie częstochowski Włókniarz. Problem Gołębi jest jednak jeden - brak jazdy. Janusz Ślączka nie może z zespołem wyjechać na razie na własny tor, a co za tym idzie, to odwoływane są również sparingi.
Czy uciekający czas w perspektywie zawodnika, który musi walczyć o skład, jest uciążliwy i siedzi z tyłu głowy? - Na pewno tej jazdy potrzeba, ale nie mamy wpływu na pogodę i trzeba się pogodzić z tym, co jest. Prognozy też nie są kolorowe, więc to trochę martwi, ale to czeka wszystkich. Dobrze, że udało mi się tutaj odjechać kilka wyścigów. Sytuacja w GKM-ie jest, jaka jest i mam nadzieję, że szybko uda nam się wyjechać na tor w Grudziądzu i przygotować do meczu z Włókniarzem - powiedział Szczepaniak.
W sezonie 2023 młodszy z braci Szczepaniaków będzie korzystał z jednostek napędowych przygotowywanych przez jego ojca, Andrzeja Szczepaniaka oraz przez Holendra Berta van Essena.
Czytaj także:
Marzy mu się Grand Prix w rodzinnym miasteczku
Paweł Staszek z propozycją od uczestnika Grand Prix