Motor Lublin w ubiegłym sezonie był zdecydowanie najlepszą drużyną w kraju, ale w finale PGE Ekstraligi ebut.pl Stali Gorzów mocno się stawiała i napsuła wiele krwi Koziołkom.
To jednak podopieczni Jacka Ziółkowskiego i Macieja Kuciapy świętowali najcenniejszą klubową zdobycz. W tym roku Motor również jest faworytem, a pomóc w tym ma m.in. Bartosz Zmarzlik.
- Zobaczymy, jak to zadziała. Na pewno kibice powieszą nam poprzeczkę wyżej. Wiemy, że czekają nas bardzo trudne mecze wyjazdowe. Jest w sporcie coś takiego, że jak przyjeżdża mistrz Polski, to dla każdej drużyny obowiązuje hasło "bij mistrza". Ale nie możemy się poddawać. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jesteśmy tym mistrzem i powinniśmy pokazać, na co nas stać - powiedział Ziółkowski w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Przejmująca deklaracja Kudriaszowa. Mówi o oddawaniu pieniędzy ze zbiórki i kosztach leczenia
W Lublinie zdają sobie sprawę, że rywale nie przespali okienka transferowego. Betard Sparta Wrocław pozyskała Artioma Łagutę i Piotra Pawlickiego, z kolei do Włókniarza Częstochowa przenieśli się Maksym Drabik i Mikkel Michelsen.
- Ale nasi zawodnicy też nie są ogórkiem robieni… (śmiech) Myślę, że pokażą, na co ich stać. Wiemy chociażby, że Fredrik Lindgren od lat zawsze ma bardzo dobrą wiosnę i liczę, że teraz też zacznie sezon z wysokiego C. Będziemy starali się zrobić wszystko, żeby zadowolić kibiców - dodał menadżer.
Motor już w pierwszych meczach sprawdzi się na tle najgroźniejszych rywali. Na inaugurację mistrz gościć będzie wrocławską Spartę, by tydzień później udać się do Częstochowy. - Dlatego musimy zdobyć cztery punkty w dwóch pierwszych kolejkach, a potem już będzie z górki (śmiech). Ale mówiąc już całkiem serio, wszystko jest do wygrania - przyznał Ziółkowski.
Czytaj także:
Tyle mu wystarczyło, by przekonać do siebie mistrza Polski
To może być rewolucja w szkoleniu!