Jest jednym z ośmiu zawodników, którzy wraz z Apatorem Toruń dwukrotnie sięgnęli po tytuł Drużynowych Mistrzów Polski. Już samo to sprawia, że można go nazywać jedną z legend toruńskiego sportu żużlowego. Karierę - choć sam nazywał to "fajną przygodą z żużlem - rozpoczął w połowie lat osiemdziesiątych. Kevlar na kołku zawiesił w 1998 roku.
Żużlową licencję uzyskał w 1985 roku i szybko dostał szansę debiutu. Miał wtedy zaledwie 16 lat. Rok później był już podstawowym zawodnikiem formacji młodzieżowej. Uznawany był za duży talent, a konkurencję w walce o miejsce w składzie miał ogromną. To była złota era toruńskiej szkółki. Współpracujący duet trenerów Jan Ząbik - Stanisław Miedziński wyszkolili też Jacka Krzyzaniaka czy Mirosława Kowalika.
Kuczwalski do szkółki trafił w wieku 13 lat. Został jednym z nielicznych, którzy początkowo brali udział w zajęciach. - Fakt, to było co niesamowitego. Byłem wtedy 13-letnim chłoptasiem, a selekcja była duża. Było nas dokładnie stu adeptów, a po solidnej selekcji zostało nas może z piętnastu. Ale było "git", bo była rywalizacja i to mnie najbardziej kręciło - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
ZOBACZ Żużel. Piotr Pawlicki grzmi po słowach tunera. "Nie zachował się wobec mnie fair!"
Dorobek Kuczwalskiego jest imponujący. Przez całą karierę związany był z Apatorem i zdobył z nim osiem medali DMP: dwa złote (1986, 1990), dwa srebrne (1995, 1996) i cztery brązowe (1991, 1992, 1993, 1994). Pod tym względem lepszy od niego jest tylko Wiesław Jaguś.
Do tego dochodzą sukcesy w mistrzostwach par czy MDMP. Niedosyt z pewnością odczuwał po finale MIMP w 1988 roku, gdy był czwarty. To był jego najlepszy występ w juniorskim czempionacie. Sukcesy odnosił w Brązowym Kasku i Złotym Kasku.
W barwach Apatora wystąpił w ciągu 14 sezonów w 207 meczach. Zdobył 966,5 pkt i dorzucił do tego 160 bonusów. Początkowo był pewnym punktem zespołu, ale z biegiem czasu spisywał się coraz gorzej. Do sezonu 1995 spełniał oczekiwania, ale potem było coraz gorzej. W składzie pojawiał się głównie za zasługi. Nie potrafił wykręcić średniej powyżej punktu na bieg. W 1998 roku zakończył karierę. Kibice do dziś żałują, że nie wykorzystał w pełni swojego talentu.
Czytaj także:
Kolejne dobre wiadomości z Zielonej Góry. Stadion zmieni się nie do poznania
Rywala nazwał szm***, a jego telefon do sędziego do dziś jest hitem internetu. Walasek wrócił do tych wydarzeń