Stały uczestnik cyklu Speedway Grand Prix wie jednak, że czeka go niezwykle ciężka walka. Jeśli udałoby mu się tego dokonać, byłby on dopiero drugim Australijczykiem w historii speedwaya, który triumfował w swojej ojczyźnie cztery razy z rzędu.
Przed Maxem Fricke jednak bardzo trudne zadanie, ponieważ w stawce znalazł się Jason Doyle, który powrócił do tej rywalizacji po siedmiu latach. Dodatkowo w obsadzie nie zabraknie mistrzów z poprzednich lat, czyli Chrisa Holdera, Brady'ego Kurtza, Sama Mastersa oraz Rohana Tungate'a, a niezwykle groźny powinien być również Jack Holder. Czołowa piątka klasyfikacji końcowej wywalczy dodatkowo przepustkę do tegorocznych eliminacji Speedway Grand Prix.
Cztery finałowe rundy Indywidualnych Mistrzostw Australii odbędą się kolejno w Gillman (3 stycznia), Albury (7 stycznia), Kurri Kurri (9 stycznia) oraz Banyo na przedmieściach Brisbane (11 stycznia), gdzie zostaną wręczone medale i zostanie wyłoniony krajowy czempion. W latach 2019-2020 rywalizację w kilku finałach wygrywał właśnie Fricke. Zmagania w sezonie 2021 odwołano z powodu pandemii COVID-19, a 10 grudnia 2022 zwyciężył on po raz trzeci, tym razem w jednodniowym turnieju na torze w Gillman.
Może wyrównać osiągniecie wielkiego mistrza
Był to bez wątpienia potrzebny impuls do kolejnych dobrych występów, zwłaszcza że triumf w zeszłorocznych mistrzostwach odniósł on w swoim pierwszym starcie, po poważnej kontuzji której doznał w finale rozgrywek polskiej 1. Ligi. Przypomnijmy, że ten niefortunny wypadek miał miejsce 24 września 2022.
ZOBACZ "Ewolucja" w Grand Prix. Zmarzlik mówi o zmianie, którą chciałby u siebie wprowadzić w 2023 roku
Zawodnik wie, że musi być w szczytowej formie, aby wyrównać rekordowe osiągnięcie Billy'ego Sandersa, który zostawał mistrzem Australii kolejno w latach 1980-1983. Czeka go bowiem rywalizacja w najpewniej najmocniej obsadzonej serii finałowej w ciągu ostatniej dekady.
- Ta walka będzie niesamowicie trudna. W tej chwili mamy wielu dobrych zawodników, rywalizujących na światowym poziomie i każdy z nich weźmie w niej udział. To nie sprawia wcale, że tegoroczne mistrzostwa Australii będą jakkolwiek łatwe. Chłopaki, z którymi się zmierzę, są niezwykle uzdolnieni i wszyscy chcą odebrać mi mistrzowski tytuł - przyznaje Max Fricke dla strony fimspeedway.com.
Liczy się zabawa i obecność bliskich
Nowy nabytek klubu z Grudziądza przyznaje jednak, że triumf we wspomnianej rywalizacji nie jest najważniejszy. Przy tak długiej nieobecności w swojej ojczyźnie liczyć będzie się coś jeszcze.
- Jednocześnie będziemy tam po to, aby czerpać z tego radość. Dla nas wszystkich czymś miłym jest ściganie się ze wsparciem naszych rodzin i bliskich - każdy ma rzadką okazję do zobaczenia nas na torze na żywo. Poza nagrodą za zdobycie mistrzostwa Australii jest przy tym zatem również dużo zabawy. Celem jest dobra jazda i próba zdobycia tytułu, jednak poza tym są również inne rzeczy, jak choćby wywalczenie miejsca w kwalifikacjach do cyklu Speedway Grand Prix - dodaje zawodnik.
Chce wrócić do pełni formy
Fricke był zachwycony skompletowaniem mistrzowskiego hat-tricka 10 grudnia na obiekcie Gillman Speedway. W tych zawodach nie wystąpił jednak żaden z jego potencjalnych głównych rywali mistrzowskiej serii w styczniu 2023 roku, a Jaimon Lidsey doznał kontuzji w trakcie zawodów. Trzykrotny czempion przyznaje jednak, że nadal dochodzi do pełni sprawności po upadku, do którego doszło we wrześniu ubiegłego roku w Polsce.
- Miło było obronić tytuł. Wielu zawodników nie zdecydowało się startować w zeszłorocznych mistrzostwach. Ja zrobiłem to, aby utrzymać swoją serię. W moim CV nieźle wyglądają trzy zdobyte tytuły z rzędu. Ogólnie dobrze było wtedy wrócić na motocykl. Nie startowałem przed dłuższy czas, dlatego ten powrót do ścigania był czymś pozytywnym. Teraz jest już w porządku, a moje ciało czuje się ok. Nadal nabieram jeszcze trochę sił, ale wszystko przyjdzie z czasem. Do tegorocznej finałowej serii podejdę z otwartym umysłem. Muszę wrócić po kontuzji, dlatego teraz zobaczę, w którym miejscu jestem. Mam nadzieję, że w czasie mistrzostw będę mógł robić postępy i wrócić do takiego ścigania, do jakiego jestem przyzwyczajony - podsumował trzykrotny mistrz Australii, Max Fricke.
Czytaj także:
Poznaliśmy kolejny kalendarz imprez. W planie wydarzenia międzynarodowe
Kolejny fantastyczny występ Polaka w Argentynie