[b]
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: Szalony sezon za panem i pana drużyną, ale trzeba już patrzeć przed siebie. Przygotowania do PGE Ekstraligi będą się czymś różnić od tych do 1. Ligi?[/b]
Andrzej Lebiediew, Cellfast Wilki Krosno: Jeżeli mam być szczery, to nie. Zawsze staram się rzetelnie podchodzić do swoich obowiązków. Przepracowuję zimę na sto procent, żeby być gotowym pod względem fizycznym. Nie należę do zawodników, którzy oszczędzają na sprzęcie, zawsze wydaję na to dużo pieniędzy. PGE Ekstraliga to naturalnie większe wyzwanie, bo to najlepsza liga na świecie. Trzeba będzie się na to przygotować też mentalnie. Jedyne problemy z przygotowaniami, jakie miałem, to były właśnie te w głowie. Ale to już za mną i myślę, że będzie dobrze.
Miniony sezon był dla pana drużyny jak rollercoaster. Świetny początek, potem ten nieszczęsny walkower, słabszy okres i ostatecznie nieco nieoczekiwany awans.
Patrząc pod kątem nas, jako drużyny, rzeczywiście to była sinusoida. Tak jak pan mówi, początek był świetny, potem pojawiły się kłopoty, ale ostatecznie postawiliśmy na swoim. Bardzo się cieszę z tego powodu. Krośnianie dostali coś historycznego i po raz pierwszy będą mogli podziwiać PGE Ekstraligę na własnym obiekcie. Na Podkarpacie będą przyjeżdżali najlepsi na świecie, to coś wspaniałego.
ZOBACZ Zmarzlik wskazał żużlowców, których najbardziej ceni. W gronie dwóch Duńczyków!
Klub w bardzo krótkim okresie poszedł do przodu.
Tak. Gdy Grzegorz Leśniak przedstawił swój plan, że w pięć lat awansuje do PGE Ekstraligi, to wszyscy pukali się w głowę. Teraz to stało się faktem. Zarząd, na czele z prezesem, miał przemyślaną koncepcję, prowadził klub bardzo sensownie. Stadion jest modernizowany, drużyna będzie jeździła w elicie. Nic dodać, nic ująć.
Podsumował pan sezon przez pryzmat drużyny. A gdyby spojrzeć na niego indywidualnie?
Jestem zadowolony. Okazałem się najlepszym zawodnikiem całych rozgrywek, uzyskałem świetną średnią. Co tu dużo mówić. Szkoda tych urazów, bo gdyby nie one, mogło być jeszcze lepiej. Myślę, że gdyby nie moja krótka absencja, mógłbym jeszcze bardziej wyśrubować statystyki. Ale absolutnie nie narzekam. Jestem naprawdę zadowolony.
Napomknął pan o pojawiających się niekiedy problemach w sferze mentalnej.
No tak, ale od 2020 roku na szczęście się z tym uporałem. Jak każdy zawodowy sportowiec, miewałem różne okresy. Byłem gotowy na PGE Ekstraligę, ale kontuzje przekreśliły moje szanse na dobry wynik. Odczułem to. Było mi zwyczajnie przykro, bo niemoc jest najgorsza. Potem spisywałem się nieźle na zapleczu, przywoziłem dużo punktów, ale nie było chętnych, którzy widzieliby mnie w swoim składzie w najwyższej klasie rozgrywkowej
Teraz będzie pan miał okazję pokazać im, co stracili.
I bardzo się z tego cieszę. Myślę, że jestem gotowy na takie wyzwanie. Jestem bardzo ambitnym żużlowcem, a przy tym już doświadczonym. Wiem, jak to wszystko funkcjonuje na najwyższym poziomie. Teraz trzeba po prostu zrobić swoje i dać kibicom w Krośnie wiele radości.
Mam wrażenie, że jest pan człowiekiem o kilku twarzach. Niekiedy bywa pan spokojny, ale gdy trzeba to bardzo stanowczy, a nawet niekiedy dosadny.
Wiem, do czego pan zmierza. Chodzi o sytuację z Zielonej Góry (śmiech).
Między innymi, ale nie tylko.
Cóż mogę powiedzieć. Jestem sobą. Dostosowuję się do sytuacji. Staram się być sympatycznym i dobrym człowiekiem. Mam dystans do siebie i poczucie humoru. Ale jednocześnie nigdy nie pozwolę, żeby w mojej obecności ktoś obrażał osoby z bliższego mi otoczenia, bo mam swoje zasady. Generalnie rzecz biorąc, jestem raczej spokojny.
Natomiast trzeba pamiętać, że na torze, kiedy stawka jest duża, a adrenalina buzuje, czasami pojawiają się emocje. Mam odpowiedzialną rolę w drużynie, bo jestem jej kapitanem. Nigdy nie robię czegoś, co może zaszkodzić chłopakom. Czasami trzeba na kogoś wpłynąć i to tyle. Media potrafią to wszystko podkręcać, ale ja nie dbam o to. Ci, którzy mnie znają, doskonale wiedzą, jaki jestem naprawdę.
Przed Cellfast Wilkami trudny sezon. Eksperci uważają, że pana drużyna powalczy o utrzymanie z ZOOleszcz GKM-em i Fogo Unią Leszno.
Wcale tego nie ukrywamy, bo przecież również doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jakim dysponujemy potencjałem. Oczywiście gdy zaczynają się rozgrywki, cel jest jeden, czyli walka o mistrzostwo Polski. Jesteśmy jednak realistami. Utrzymanie byłoby rzecz jasna sukcesem, natomiast trzeba powiedzieć sobie jedno. Eksperci uważają, że o utrzymanie powalczą trzy drużyny, a więc jedna z nich pojedzie jednak w play-offach. Wierzymy, że to możemy być my. Chcemy pisać historię.
Remont stadionu może przeszkodzić w zachowaniu atutu toru? Krośnieński obiekt jest specyficzny i potrafi zaskakiwać.
Tutaj już nic nie zależy ode mnie. Prawdę mówiąc nie wiem, kiedy dokładnie obiekt ma być oddany do użytku. Z tego co mi wiadomo, wiele będzie zależało od pogody. Pewnych barier nie przeskoczymy, za to na pewno zrobimy wszystko, co możliwe, żeby przygotować się do sezonu najlepiej, jak tylko się da. A zaskoczyć rywali będzie szalenie trudno. W PGE Ekstralidze jeżdżą najlepsi. Nie ma, że trudny, wymagający tor. Tacy zawodnicy przyjeżdżają i jadą swoje, nie będą błądzić tylko dlatego, że tor jest taki czy inny. Najważniejsze, żeby nawierzchnia była powtarzalna, a że mamy fachowców, to jestem przekonany, ze będzie.
Co jest największym atutem Wilków?
Z pewnością duże znaczenie ma atmosfera. Zarząd podchodzi do wszystkich zawodników zwyczajnie po ludzku, a to pomaga w budowaniu wyników. Muszę przyznać, że w ogóle we wszystkich moich dotychczasowych klubach nie miałem na co narzekać. Spotykałem się z profesjonalizmem, byłem traktowany dobrze, począwszy od macierzystego Lokomotivu Daugavpils, kończąc na Wilkach. Ale największym atutem jest co innego.
To znaczy?
Kibice. Oni są niesamowici. Widać, że całe Krosno żyje żużlem i to jeden z głównych tematów. Nieustannie czuję ich wsparcie, a doping zagrzewa mnie do walki. Czuję, że kibice mnie kochają. Oni motywują mnie do jeszcze lepszej jazdy.
Andrzej Lebiediew i Wilki Krosno to przygoda na lata?
Czemu nie? Tak jak mówiłem, czuję, że kibice mnie tu kochają. Zarząd okazuje mi wielkie wsparcie i daje mi od początku do zrozumienia, że jestem ważnym ogniwem drużyny. Jeżeli będzie wzajemna chemia, to dlaczego miałbym nie zagościć tu na dłużej? Dopóki będę widział, że jestem potrzebny i będę czuł się tutaj tak dobrze jak teraz i dopóty będę spełniał oczekiwania, nie mam powodu, żeby myśleć o zmianie barw. Krosno to dobre miejsce do rozwoju.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Były prezes ocenia układ sił w PGE Ekstralidze. "Wilki nie mają najwięcej powodów do zmartwień"
- Kasprzak odłożył kwestie finansów na bok. Będzie dopłacał do występów?