Kiedy cykl Speedway Grand Prix gości w Malilli, to śmiało można stawiać pieniądze na to, że Fredrik Lindgren będzie na podium.
Wyniki najlepszego obecnie szwedzkiego zawodnika na G&B Arenie są imponujące - w latach 2017, 2018 i 2019 stawał na trzecim stopniu podium, z kolei w 2019 roku wygrał przed własną publicznością.
W tym sezonie uległ tylko Bartoszowi Zmarzlikowi. - Jestem zadowolony z wyniku, bo mam za sobą trudny okres. Moja pewność siebie była na dnie, nie szło mi tak dobrze, jak chciałem. Straciłem niepotrzebnie trochę punktów na początku zawodów, ale dobrze, że wróciłem na właściwą ścieżkę - powiedział Lindgren w rozmowie z serwisem speedwayfans.se.
ZOBACZ WIDEO Zmiana potrzebna jest od zaraz? Znany dziennikarz o regulaminie: Jak się chce to można
Lindgren przyznał, że tor w Malilli zmienia się każdego roku i w sobotni wieczór było dosyć ślisko. Jednak jemu dobrze jeździ się na tym owalu, bowiem może liczyć na dodatkowe wsparcie fanów, rodziny i przyjaciół. - Wspaniale było odnieść sukces przed szwedzkimi kibicami. Wielu jest tutaj po to, aby właśnie zobaczyć sukces Szweda, więc miło im było to dać - dodał.
Przed nami ostatnia runda Speedway Grand Prix, w której Lindgren może zarówno zaatakować miejsce na podium mistrzostw świata, ale i musi uważać na to, by w ogóle utrzymać się w cyklu. Szwed ma na swoim koncie 92 punkty, co daje mu osiem "oczek" straty do Patryka Dudka, ale musi brać pod uwagę, że siódmy Janowski ma tyle samo punktów, co Lindgren.
- Teraz wszystko mam w swoich rękach. Jeśli dobrze pojadę w zawodach, to mam duże szanse na to, by być w tej czołowej szóste. To jest coś, do czego dążę - zakończył.
Czytaj także:
W żużlu mu się nie wiedzie, ale za to został mistrzem Polski w innej dyscyplinie
Na brak ofert nie narzeka. Jest gotów do rozmów z Mrozkiem