Żużel. Kiedyś było ogromne ciśnienie, by wygrać IMP. Tłumaczy dlaczego

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bernard Jąder
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bernard Jąder

Bernard Jąder jest jednym z wielu zawodników, którzy zapisali się w historii Indywidualnych Mistrzostw Polski jako zdobywcy złotych krążków. Leszczynianinowi udało się to uczynić dwukrotnie.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=57]

Tomasz Gollob[/tag] z ośmioma złotymi medalami Indywidualnych Mistrzostw Polski utrzymuje się na czele tabeli wszech czasów. Wśród tych, którzy również zdobywali złote krążki znaleźć można Bernarda Jądera, któremu ta sztuka powiodła się dwukrotnie.

Pierwszy raz sztuka ta powiodła mu się 22 lipca 1978 roku, kiedy to Jąder z trzynastoma punktami okazał się być najlepszym zawodnikiem finału w Gorzowie Wielkopolskim.

Pokonał wówczas Bolesława Procha i Roberta Słabonia, który stoczył bój dodatkowy o brąz z Andrzejem Huszczą.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Dymek i Kuźbicki gośćmi Musiała

- Startowało w nim wielu wspaniałych zawodników, ale chyba nikt nie spodziewał się, że tamten turniej wygra akurat Bernard Jąder. Myślę, że dla wielu była to ogromna niespodzianka - wspomina w rozmowie cytowanej przez serwis polskizuzel.pl.

Po drugie złoto sięgnął dokładnie 24 miesiące później, 22 lipca 1980 roku. Tym razem szczęśliwe okazało się dla niego domowe Leszno, a w pokonanym polu pozostali m.in. Huszcza (srebro) i Henryk Olszak (brąz). Jąder nie ukrywa, że atut własnego toru był dla niego pomocny tego dnia, ale zaznacza, że startowała wtedy również piekielnie mocna ekipa.

- Zenon Plech, Edward Jancarz, Jerzy Rembas, Bogusław Nowak. I inni. Dziś, moim zdaniem, nie mamy tak wielu zawodników tej klasy, co wtedy. Ciśnienie było zatem ogromne, ale jakoś sobie poradziłem - dodaje leszczynianin.

Dwa złote medale wywalczone indywidualne nie są jedynymi zdobyczami Jądera w mistrzostwach Polski. Ceni sobie również zdobycze w Mistrzostwach Polski Par Klubowych, jak chociażby ten wywalczony w 1980 roku na torze w Zielonej Górze.

- Miałem świetnego partnera w parze - Cześka Piwosza. Byliśmy bardzo zgrani, w ciemno mogliśmy się zmieniać na torze miejscami, ja na wewnętrzną, on na zewnętrzną, a potem odwrotnie. Pamiętam, że Heniu Gluecklich, znakomity zawodnik Polonii Bydgoszcz pytał się mnie, jak my to robimy, że się nie zderzamy ze sobą na torze. To są naprawdę wspaniałe wspomnienia dawnych lat - mówi były żużlowiec.

Czytaj także:
Otwarto nowy tor w Europie
Zaskakujące słowa juniora Trans MF Landshut Devils
Z połamanymi żebrami walczył o mistrzostwo

Komentarze (2)
avatar
KSFZ 55
19.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie pokonał Bolesława Procha. Procha pokonał defekt na prowadzeniu. Proch był wtedy już zawodnikiem zardzewiałej ale to wychowanek Wielkiego Falubazu. 
avatar
EPICKI WNIKLIWY 2.0
19.09.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
BYŁ BĘDZIE JEST WIELKI MOTOR RKS W NIEDZIELĘ WSZYSCY NA ZYGMUNTOSKIE POKAZAĆ JAK SIĘ BAWI LUBLIN PO ZDOBYCIU DMP 2K22 XDD