Jeszcze do niedawna wydawało się, że spadająca z PGE Ekstraligi Arged Malesa dostanie z władz ligi 6,4 mln złotych za start w rozgrywkach oraz milion na utrzymanie szkolenia w kolejnym sezonie. Pod koniec sierpnia informowaliśmy jednak, że dodatkowych środków po spadku nie będzie. Ta wiadomość wywołała dość duże poruszenie w Ostrowie.
- Przede wszystkim nic takiego na pewno nie zostało oficjalnie przegłosowane. Arged Malesa jest w dalszym ciągu akcjonariuszem PGE Ekstraligi, więc coś byśmy o tym wiedzieli, a przynajmniej powinniśmy wiedzieć. Dla nas ta cała sytuacja to na razie doniesienia prasowe, aczkolwiek nie ukrywam, że wszyscy w klubie mamy to w głowie. Gdyby taka kwestia została podniesiona i by do tego doszło, mielibyśmy w naszym przypadku ogromną komplikację - mówi nam trener Mariusz Staszewski.
Ostrowianie przekonują, że przed podjęciem decyzji o startach w PGE Ekstralidze chcieli dokładnie poznać warunki, na jakich przyjdzie im rywalizować w elicie. Kiedy klub dowiedział się do czego będzie zobowiązany i jakie otrzyma za to środki, usiadł do rozmów z władzami miasta.
ZOBACZ WIDEO Polscy zawodnicy żądają astronomicznych kwot. Władze chciały to ukrócić?
- Poznaliśmy te uwarunkowania i na bazie tej wiedzy podjęliśmy rękawicę. Trzeba pamiętać, że w naszym przypadku miasto wyłożyło bardzo duże pieniądze na remont stadionu, tak żeby ten spełniał wymogi najwyższej klasy rozgrywkowej. To odbiło się na klubie w postaci niższej dotacji na drużynę. My mogliśmy jednak sobie na to pozwolić, bo zakładaliśmy, że te środki do nas i tak trafią, ale z innego źródła. Teraz czytamy, że może być inaczej, choć zaznaczam, że zrobiliśmy wszystko, co zostało ustalone. Przecież stadion był na czas. Niczego nie opóźniliśmy. Wszystkie mecze odbyły się tak, jak powinny. Chciałbym też dodać, że zbudowaliśmy mini tor. Przed sezonem byliśmy zapewniani, że ten milion będzie i bardzo chcemy tej wersji się trzymać - tłumaczy Staszewski.
Z jednej strony w Arged Malesie zachowują spokój, ale trener nie ukrywa, że klub działa teraz zdecydowanie ostrożniej na rynku transferowym. - Po rynku transferowym poruszamy się, jakby tego miliona miało jednak nie być. Jesteśmy nauczeni, że jeśli czegoś nie ma lub są wątpliwości czy będzie, to podchodzimy do tematu bardzo ostrożnie, bo na tym polega odpowiedzialne zarządzanie klubem. Wydaje nam się jednak, że coś zostało ustalone, a my ze swojej części tej umowy się wywiązaliśmy w stu procentach - przekonuje Staszewski.
Jeśli chodzi o budowę składu na sezon 2022, to trener Arged Malesy mówi, że ten proces trwa. O nazwiskach rozmawiać jednak nie chce. Zdradza za to, jak klub zachowa się w przypadku swoich wychowanków, którzy cieszą się dużym zainteresowaniem ze strony drużyn ekstraligowych.
- Pracujemy nad składem, ale jeszcze go nie zamknęliśmy. Trochę nam brakuje. Nie chcę na razie opowiadać o nazwiskach, bo u mnie to tak jak z tymi pieniędzmi. Nie ma czegoś na piśmie, to wolę o tym nie rozmawiać. Mogę natomiast zdradzić informację dotyczącą naszych juniorów, bo sporo się mówi, że wiele klubów chce naszą młodzież. To faktycznie ma miejsce, ale personalne decyzje nie zapadły. Wiadomo tyle, że jeden z chłopaków zostanie z czasem wypożyczony, ale wykluczamy transfer definitywny. To w ogóle nie wchodzi w grę - podsumowuje trener ostrowskiego klubu.