[tag=35492]
Jack Holder[/tag] był jednym z jaśniejszych punktów Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze w Cardiff. Żużlowiec For Nature Solutions Apatora Toruń osiągnął swój cel minimum, ale miał apetyt na znacznie więcej. Szczególnie po rozegraniu 20 biegów zawodów.
- Skończyłem po rundzie zasadniczej, w czołówce, wraz z Danem, co jest moim najlepszym wynikiem w tym roku. Pragnąłem dostać się do półfinału, co się udało, a później byłem nakierowany na finał. Niestety nie udało się. Jestem lekko rozczarowany - tłumaczy młodszy z braci Holderów.
Drugie miejsce po rundzie zasadniczej było dla wielu małą niespodzianką. Stały uczestnik cyklu mówi, dlaczego nie dostał się do wielkiego finału. - Nie sądzę, że czegoś mi zabrakło. Po prostu musiałem wybrać pole w momencie, gdy tor był już naprawiony. Warunki się trochę zmieniły, ale stało się, co się stało i tyle.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Prezes Polonii wymienia zawodników do wzięcia. To oni trafią do Bydgoszczy?
Nawierzchnia toru na Principality Stadium była zdaniem zawodników trudna. Próbowali oni rozmawiać na ten temat z Philem Morrisem. Głębsza kosmetyka została przeprowadzona po 20. biegu.
- Tor? Był trochę wymagający, ale dla każdego był taki sam. Byłem w stanie jechać dobrze, Dan Bewley tak samo. Może to nie jest tor idealny do ścigania, ale na takim też trzeba pokazywać umiejętności. Ten tor cenił technikę, inne zachowanie na torze, a nie gładziutki tor i odkręcenie manetki na pełny gaz. Przyjmuję ten wynik jako pozytyw i chcę wygrać następne Grand Prix - argumentuje Holder.
Żużlowiec z Antypodów notuje w ostatnim czasie zwyżkę formy. Był kluczową postacią w Speedway of Nations, a w Cardiff odjechał najlepszy turniej. Co stoi za przyczyną poprawy?
- Praktycznie wszystkie rzeczy są tak samo przygotowane. Zmieniłem jedynie silnik. To pokazuje, że jeśli nie masz idealnego sprzętu, będziesz się zmagał z tym i szukał przyczyny wszędzie. Jestem szczęśliwy, z tego co jest teraz i oby tak dalej - stwierdza.
Zarówno Daniel Bewley oraz Jack Holder przed sezonem otrzymali spore prezenty, w postaci jazdy w Grand Prix. Anglik zdążył już udowodnić, że jest przyszłością sportu żużlowego, a Australijczyk nie może się doczekać pierwszej wygranej.
- Od zawsze moim marzeniem była jazda w Grand Prix. Dobrze, że to się stało. Oczywiście na początku było za dużo stresu, koncentracja na pewnych kwestiach. Jeśli nie wchodzisz do półfinału, to czujesz się zawiedziony. Musiałem to zaakceptować, ale teraz pokazałem, że stać mnie na wiele. Chcę niedługo zwyciężyć w finale - dodaje.
Jack Holder przyznaje, że jazda przy większej publiczności dała mu dodatkowej energii. - Wywarłem na sobie dodatkową motywację. Mój brat tu wygrywał, chciałem mu dorównać. Gdy oglądają cię najbliżsi, to chcesz pokazać coś wyjątkowego dla nich. Szkoda, że nie wygrałem.
Zobacz także:
Marzenia Brytyjczyków spełnione! Dwaj Polacy na podium w Cardiff!
Antyreklama żużla w Cardiff. "Klęska i totalna porażka"