Gdyby nie wojna w Ukrainie i wprowadzony przez PZM zakaz startów dla Rosjan w PGE Ekstralidze i innych rozgrywkach, to Artiom Łaguta powoli szykowałby się do kluczowych meczów w najlepszej lidze świata w barwach Betard Sparty Wrocław. Aktualny mistrz świata musiał się pogodzić z obecną sytuacją, a brak startów rekompensuje sobie innymi rozrywkami. Częściej można go spotkać na rowerze czy motocrossie, ma też więcej czasu dla rodziny.
W ostatnich dniach Łaguta pochwalił się, że jego syn wygrał pierwsze zawody w karierze. Mały Adam był najlepszy w imprezie rozgrywanej na torze w Głażewie. Kibice już teraz mogą zastanawiać się, jak rozwinie się kariera młodego chłopca. Jeśli talent do jazdy na motocyklu otrzymał on we krwi po ojcu, żużel może doczekać się kolejnego wirtuoza.
Co ciekawe, również Grigorij Łaguta dba o rozwój kariery swojego syna. Starszy z rosyjskich braci regularnie zabiera Grega na zawody rozgrywane na terenie Łotwy. Młody Rosjanin ma już na swoim koncie nie tylko zwycięstwa w kategorii 85 ccm, ale też odbył treningi na torach żużlowych w Daugavpils i Rydze.
ZOBACZ WIDEO Ilu jest w Polsce zwolenników KSM? Zaskakująca zmiana frontu działaczy
Sporo o szkoleniu syna może też powiedzieć Greg Hancock, który od momentu przejścia na emeryturę wiele uwagi poświęca rozwojowi kariery swojej pociechy - Wilbura Hancocka. W ostatnich dniach czterokrotny mistrz świata wraz z synem i Alexem Martinem odwiedzili Rybnik, gdzie mieli okazję poznać tor przy ul. Gliwickiej. Dla Hancocka była to nieco sentymentalna podróż - w roku 2020 podpisał on umowę z tamtejszym ROW-em, ale ostatecznie nie wystąpił w ani jednym meczu tej ekipy, bo postanowił zakończyć karierę.
Greg Hancock podziękował w swoim wpisie nie tylko klubowi z Rybnika za udostępnienie toru do treningów, ale też Mikkelowi Michelsenowi za cenne porady. Jak wiadomo, Duńczyk od kilku lat mieszka na Górnym Śląsku. Jak widać, ROW żyje w dobrych kontaktach z Michelsenem, bo ten zorganizował sobie sesję fotograficzną w siedzibie klubu z ul. Gliwickiej.
Rybnik dobrze zdążył poznać Daniel Bewley, który właśnie w barwach ROW-u debiutował w polskiej lidze. Brytyjczyk obecnie stanowi o sile Betard Sparty Wrocław, której fani w ostatnich dniach mogli drżeć o zdrowie młodego żużlowca, po tym jak zanotował on makabryczny wypadek w spotkaniu z częstochowskimi "Lwami". Bewley szybko powrócił jednak na motocykl i dołożył sporą cegiełkę do wyjazdowego zwycięstwa nad Fogo Unią Leszno.
"Udany wieczór dla Betard Sparty w Lesznie. Świetnie, że udało się wrócić do ścigania, a przy tym wykręcić nowy rekord toru. To trochę szalone, do czego zdolne są teraz te motocykle" - napisał Bewley po niedzielnym meczu.
Czytaj także:
Unia Leszno doszła do porozumienia z kolejnym zawodnikiem!
Apator kontynuuje budowę składu na sezon 2023. Krużyński uchyla rąbka tajemnicy