Czy ktoś może realnie zagrozić Motorowi Lublin w tegorocznej PGE Ekstralidze? Takie pytanie z pewnością zadaje sobie niejeden sympatyk czarnego sportu. Koziołki imponują formą i są bezlitosne dla przeciwników. Tym razem przekonał się o tym ZOOleszcz GKM Grudziądz, który w osłabieniu nie był w stanie nawiązać walki z ekipą z Lubelszczyzny.
Ziółkowski nie spodziewał się tak wysokiego zwycięstwa
Świetne wyniki Motoru nie wprawiają jednak jego zawodników ani członków sztabu szkoleniowego w przesadną ekstazę. Menedżer Jacek Ziółkowski zaznaczył, że spodziewał się w Grudziądzu trudnego, zaciętego spotkania. Argumentował to też faktem, iż w poprzednich latach lubelsko-grudziądzkie starcia były wyrównane, a jego żużlowcy nie mieli przy Hallera łatwego życia.
ZOBACZ WIDEO Woźniak o powrocie do Bydgoszczy: Jest u mnie chęć pomocy Polonii, a pieniądze to nie wszystko
- Przed rozpoczęciem meczu rozmawiałem z Robertem Kościechą. Omawialiśmy wynik meczu w Częstochowie i przy okazji nawiązaliśmy do naszego spotkania. Mówiłem, że nie spodziewam się, iż któraś drużyna przekroczy 50 punktów. Nastawialiśmy się na trudne starcie. Pierwsze dwa biegi trochę ustawiły tą potyczkę. Prowadziliśmy już 10:2 i GKM-owi było trudno gonić. Tak czy inaczej, wygrywamy dosyć wysoko, dwudziestoma punktami, a ja oczywiście jestem bardzo zadowolony z występu swojej drużyny.
Drabik wykorzystał szansę. Juniorzy mogą wrócić na właściwe tory
Menedżer Motoru zauważył jednak, że niektórzy lubelscy zawodnicy mieli w tym spotkaniu mniejsze lub większe kłopoty. Ziółkowski skomentował też postawę juniorów oraz odniósł się do Frasera Bowesa, który nie dostał szansy pokazania się kibicom.
- Maksym Drabik zaczął od dwóch zer. Na trzeci start zdecydował się zmienić motocykl i efekty przyszły natychmiast. Ostatecznie przywiózł w tym meczu osiem punktów, co można uznać za dobry wynik. Niektórzy zbyt szybko odsuwają zawodników i być może znaleźliby się tacy, którzy by po tych dwóch zerach go odstawili. To nie byłby dobry pomysł, bo potrzebujemy jego solidnej dyspozycji w kolejnych meczach, Maksym dostał szansę i ją wykorzystał - tłumaczył Ziółkowski.
- Cały czas widzę także rezerwy u naszych juniorów, zostało jeszcze trochę startów w różnego rodzaju zmaganiach. Mam nadzieję, że wrócą do formy, którą prezentowali wiosną, na pewno ich na to stać. Niektórzy pytają mnie też, dlaczego ani razu nie pojechał Fraser Bowes. Ja odpowiem tak: a niby dlaczego miał jechać? Liga to nie jest zabawa, w Toruniu zdecydowałem, że jest potrzebny i dostał szansę. Fraser ma wiele okazji, żeby zbierać doświadczenie i się budować, przede wszystkim w U-24 Ekstralidze. Na chwilę obecną nie widzę konieczności wystawiania go do jazdy - skomentował nasz rozmówca.
Wymagający rywale w końcówce rundy zasadniczej
Sezon wchodzi w decydującą fazę. Motor Lublin czekają jeszcze dwie niełatwe przeprawy, w Częstochowie z zielona-energia.com Włókniarzem, oraz na własnym torze z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Jacek Ziółkowski zauważył, że rywale są szczególnie wymagający, a także zapowiedział, co czeka jego podopiecznych w fazie play-off.
- Do końca rundy zasadniczej zostały dwie kolejki. Każda drużyna chce nam odebrać miano niepokonanej w lidze, czemu trudno się dziwić. Czeka nas bardzo trudny wyjazd do Częstochowy. Włókniarz jest u siebie mocny, bo przecież rok temu przegraliśmy tam różnicą aż 18 punktów. Łatwo nie będzie również ze Stalą, która ma przecież takie same cele jak my. Mamy jednak nadzieję, że pozostaniemy niepokonani - powiedział Ziółkowski.
- Nie kalkulujemy. Oczywiście jestem ciekawy, na kogo trafimy w ćwierćfinale play-off, ale to tyle. Jeżeli aspirujemy do walki o medal, nie możemy sobie wybierać rywali. W każdym meczu bez wyjątku jedziemy o zwycięstwo. Jaki byłby z nas kandydat do ligowego podium, gdybyśmy mówili: z tymi chcemy jechać, a z tamtymi lepiej nie. Trzeba dalej robić swoje i nie oglądać się na innych - podsumował menedżer Motoru.
Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Apator włączy się do walki o czołowe pozycje w tabeli? Stal chce wygrać w Toruniu po latach
- W jeden dzień może stracić wszystko, na co pracował latami. Co dalej z zatrzymanym działaczem?