Żużel. Sprawdziła się fatalna przepowiednia Zmarzlika. Duńczyk musiał wymienić wszystko

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Patrick Hansen
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Patrick Hansen

W ostatnich tygodniach Patrick Hansen dokonał prawdziwej rewolucji w swoim sprzęcie i wymienił praktycznie wszystko, zaczynając od paska sprzęgłowego, przez gaźnik, a na silniku kończąc. Teraz Duńczyk wyczekuje przełamania w PGE Ekstralidze.

- Gdy rok temu koledzy opowiadali mi, jak mocno muszą walczyć ze sprzętem, myślałem, że robią sobie ze mnie żarty. W poprzednim sezonie wybrałem w kwietniu ustawienia silnika i praktycznie cały sezon przejechałem bez żadnych zmian. Dopiero w tym roku zrozumiałem, o co im chodziło - przyznaje Patrick Hansen, który miał być jednym z objawień PGE Ekstraligi, ale na razie spisuje się poniżej oczekiwań.

Zawodnik ma gigantyczne problemy ze sprzętem, a przez to nie może odzyskać takiej skuteczności, jak rok temu. Duńczyk zawodzi nie tylko w barwach Moje Bermudy Stali Gorzów, ale także w lidze duńskiej. Cały czas wierzy jednak, że problemy niedługo się skończą.

W Gorzowie pierwsza lampka ostrzegawcza zapaliła się wszystkim już po pierwszych tegorocznych treningach całego zespołu. Uwagę zwrócił nietypowy sprzęt Duńczyka. Zawodnik jako jedyny w zespole korzystał z paska sprzęgłowego, miał zupełnie inne gaźniki, a silniki tuningował mu jego tata. Sprzęt był na tyle nietypowy, że gdy po raz pierwszy zobaczył go tata Bartosza Zmarzlika, Paweł Zmarzlik, od razu przepowiedział problemy przy pierwszych upalnych dniach. Przepowiednia niestety się sprawdziła, choć wciąż nie wiadomo, czy to akurat te elementy motocykla były przyczyną słabszej dyspozycji.

ZOBACZ WIDEO Znany komentator oburzony na propozycję zmian. "Nie rozumiem, to czyste zło"

- Ostatnio podczas treningów próbowaliśmy wielu rzeczy i okazało się, że miałem problemy z zapłonem. Dokonaliśmy zmian i wydaje mi się, że obecnie jest już dużo lepiej. Żałuję, że nie wpadłem na to wcześniej, bo może udałoby mi się lepiej pojechać w ostatnich meczach. Cały czas wydaje mi się, że pasek sprzęgłowy nie był przyczyną, bo korzystałem z niego od 2015 roku i nigdy nie miałem problemów. Gdy będę miał już nieco więcej czasu, to chętnie wypróbuję na treningu motocykl z paskiem i łańcuchem, a wtedy okaże się, czy faktycznie to on był problemem - przyznaje sam zawodnik.

24-latek ma szczęście, że w kryzysie dostał ogromne wsparcie od sztabu szkoleniowego i władz klubu. - Dostałem od nich sporą pomoc, a przede wszystkim spokój. Dzięki temu mogłem się skupić na kolejnych testach i pracować nad sprzętem. Jestem gotowy na dobre wyniki w PGE Ekstralidze i liczę, że piątkowy mecz z GKM to udowodni - przyznaje żużlowiec Stali.

Czytaj więcej:
Gdzie Pawlickiemu będzie lepiej?!
Zagrożą Motorowi w walce o złoto?

Źródło artykułu: