Żużel. Jeden z filarów Unii odważnie przed derbowym rewanżem. "Pojedziemy do Rzeszowa wygrać"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Patryk Rolnicki
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Patryk Rolnicki

Spotkanie derbowe pomiędzy Unią Tarnów a Stalą Rzeszów było dla Patryka Rolnickiego szczególne z kilku powodów. Jednym z nich był powrót na tor w po kontuzji, która wykluczyła go z obecności w czterech poprzednich pojedynkach Jaskółek.

Dodatkowo dla zawodników i kibiców Unii Tarnów derbowe spotkania z rzeszowskimi rywalami są często najważniejsze w sezonie, choć podobnie wygląda to również z drugiej strony. W przypadku Patryka Rolnickiego był to również mecz z jego byłą drużyną, bo właśnie w barwach Żurawi startował on w poprzednich dwóch sezonach.

Swojego inauguracyjnego wyścigu w meczu z Texom Stalą wychowanek Jaskółek nie będzie wspominał najlepiej. Gdy wrócił po kontuzji ponownie bowiem zapoznał się z nawierzchnią toru, na szczęście bez poważniejszych skutków. W kolejnych trzech wyścigach dorzucił do dorobku drużyny ważnych pięć punktów z bonusem.

- Powiedziałbym, że ten upadek był taki delikatny. W tym spotkaniu czułem się jednak trochę tak, jak gdybym jechał w pierwszym meczu po zimie. Tak naprawdę to przed kontuzją mówiłem, że jeszcze nie byłem dobrze wjechany, a chwilę później dodatkowo przez półtora miesiąca siedziałem w domu. Była to zatem dopiero moja druga jazda po kontuzji, wliczając w to trening. Muszę jeszcze trochę pojeździć, żeby dobrze i komfortowo czuć się na motorze. Przede wszystkim ból musi całkiem ustąpić, ale w tym spotkaniu nie było tragedii - powiedział o meczu z derbowymi rywalami Patryk Rolnicki, w rozmowie z WP SportoweFakty.

Nastawieni na walkę

W kolejnej rundzie rozgrywek 2. Ligi Żużlowej Unia zmierzy się na wyjeździe z Budmax-Stal Polonią Piła, z którą na własnym torze wygrała różnicą 12 punktów. Nikt jednak nie zamierza jechać na ten wyjazd z zamiarem obrony punktu bonusowego, a powalczyć trzeba będzie o pełną pulę.

ZOBACZ WIDEO Kacper Pludra zdradza sekrety swojej przemiany! "Zimą zmieniłem wszystko"

- Nie ma łatwych spotkań. Zespół z Piły jedzie u siebie i będzie miał pewien atut swojego toru. Musimy zatem pojechać tam skoncentrowani i nastawieni na walkę, bo wiemy, że łatwo nie będzie. Przede wszystkim pojedziemy tam wygrać, bo o to chodzi - podkreślił wyraźnie.

Nasz rozmówca zaznaczył od razu, że na kolejny pojedynek ligowy, który Jaskółki czeka 9 lipca w Rzeszowie, jego drużyna też pojedzie bardzo zmotywowana. W tym wypadku po zwycięstwie 52:37 zaliczka przed rewanżem wynosi 15 punktów, ale "na stole" do zgarnięcia ponownie będzie coś więcej niż bonus.

W rewanżu w Rzeszowie walka o zwycięstwo

- Na pewno pojedziemy do Rzeszowa również walczyć o pełną pulę. Widzieliśmy, że drużyna rzeszowska w Tarnowie w miarę się postawiła. U siebie będą oni zapewne jeszcze mocniejsi, ale podobnie, jak w przypadku meczu w Pile, pojedziemy tam wygrać. Ja startowałem w tym zespole dwa lata, zatem myślę, że jakieś ustawienia, które sobie zapisałem, zdadzą egzamin, też będę tam szybki i pomogę swojej drużynie w osiągnięciu dobrego wyniku - dodał ambitnie Patryk Rolnicki.

Przez duży upał, liczne polewanie toru i częste, wymuszone przerwy, 75. Derby Południa trwały ponad trzy godziny. W przypadku meczu jest to rzadkość, zwłaszcza, gdy w jego rozegraniu nie przeszkadzają opady deszczu. Czy był to zatem najdłuższy pojedynek ligowy naszego rozmówcy w jego karierze?

- Nie pamiętam, był on jednak najbardziej męczący. Temperatura była taka, a nie inna. W trakcie zawodów wypiłem trzy litry wody, byłem dodatkowo poobijany po pierwszym biegu, a wcześniej jeszcze odczuwałem ból (uśmiech). Wymęczyły mnie zatem te zawody, ale przede wszystkim cieszę się, że wygraliśmy i fajnie, ze drużyna dobrze pojechała - skomentował krótko.

Przy dopingu lepiej się jeździ

Często derby rządzą się swoimi prawami. Tak było i tym razem, ponieważ mało kto stawiał na zwycięstwo gospodarzy w Jaskółczym Gnieździe. Na stadionie zebrała się największa w tym sezonie liczba tarnowskich kibiców, co było odczuwalne podczas tego jakże ważnego ligowego starcia.

- Tak, na pewno było słychać doping. Cieszymy się bardzo z chłopakami z drużyny, że tylu kibiców pojawiło się na tym meczu. Zachęcam ich, żeby przychodzili na każde spotkanie. Wszyscy wiemy, że w sporcie jest różnie - raz się wygrywa, a innym razem przegrywa. Wsparcia kibiców jednak potrzebujemy, bo wtedy na pewno lepiej się jeździ - zakończył rozmowę z WP SportoweFakty Patryk Rolnicki.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Ponad 20 lat temu rozgrywano tam Grand Prix, teraz wyłonią w tym miejscu mistrza kraju
Na kibiców spadł kolejny cios! Klub żużlowy z wieloletnią tradycją ponownie zagrożony

Źródło artykułu: