To miał być wielki powrót Nickiego Pedersena. Duńczyk w połowie maja zaliczył fatalny upadek we własnym kraju, po którym doznał złamania żeber i przebicia płuca. Trzykrotny mistrz świata wygrał walkę z bólem i przedwcześnie powrócił na tor, chcąc przy tym pomóc ZOOleszcz GKM-owi Grudziądz w PGE Ekstralidze. Tyle że los był dla niego niezwykle brutalny.
Już w pierwszym starcie w niedzielnym meczu z Fogo Unią Leszno 45-latek został podcięty przez Piotra Pawlickiego na wejściu w pierwszy łuk, po czym uderzył z ogromną prędkością w bandę. Pedersen doznał złamania panewki kości biodrowej i miednicy w dwóch miejscach.
Prezes grudziądzkiego klubu powiedział WP SportoweFakty, że ból towarzyszący Pedersenowi był tak ogromny, że ten jeszcze na torze otrzymał morfinę. Po kilkunastu godzinach od fatalnego zdarzenia, sam zawodnik zabrał głos na temat swojej sytuacji.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Mirosław Jabłoński ma pomysł jak usprawnić sędziowanie
Reprezentant ZOOleszcz GKM-u w mediach społecznościowych potwierdził, iż jest po pierwszym zabiegu, w trakcie którego wszczepiono mu specjalną płytkę. Jej zadaniem jest stabilizacja złamania. "Wybrałem już lot do Danii, gdzie duńscy lekarze są gotowi przeprowadzić kolejną operację. Niestety, w trakcie wypadku jedna ze śrub wybiła się w moją nogę i zrobiła dziurę na pięć centymetrów. Doszło do skrzepów i straciłem też przez to sporo krwi" - napisał były mistrz świata.
"Teraz czekamy na wyniki kolejnych badań krwi. Będą we wtorek rano. Jeśli lekarze z Polski dadzą mi zielone światło, to drogą powietrzną zostanę przetransportowany do Danii. Mam nadzieję, że nastąpi to jeszcze we wtorek" - dodał zawodnik klubu z Grudziądza.
Pedersen zdradził, iż zmaga się z ogromnym bólem i to pomimo otrzymywania mocnych leków. Co zrozumiałe, w obecnej sytuacji trudno wyrokować, czy żużlowiec wróci jeszcze na tor. "Mam nadzieję i wierzę, że przez to przejdę, ale wiadomo, że tym razem perspektywy są bardzo odległe" - podsumował żużlowiec z Danii.
Czytaj także:
Kacper Woryna odsłania kulisy pracy z Rafałem Lewickim
Wiadomo, ile może potrwać przerwa w startach Piotra Pawlickiego