Żużel. Jako jedyny nie bał się eksperymentu. "Nie było ryzyka"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jason Crump (z lewej) i Robert Lambert
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Jason Crump (z lewej) i Robert Lambert

24-letni Robert Lambert od początku sezonu był typowany na czarnego konia cyklu Grand Prix. Brytyjczyk znakomicie zaczął zawody w Chrowacji, ale ostatecznie zakończył je na siódmym miejscu. w sobotę w Warszawie powinno być mu znacznie łatwiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Puka, WP Sportowefakty: Podczas GP Chorwacji znakomicie jechał pan na początku zawodów, ale nagle silniki straciły moc. To zresztą nie pierwszy taki występ, w którym w trakcie zawodów zmienia pan swoje oblicze. Co się dzieje?

Robert Lambert, uczestnik Grand Prix: Faktycznie w Chorwacji zawody zaczęły się dla mnie doskonale. Potem jednak tor się zmienił, motocykl potrzebował radykalnych zmian w ustawieniach, a ja ich nie zrobiłem. Stwierdziliśmy, że nie chcemy tracić tego co już znaleźliśmy. To okazało się błędem i sprawiło, że nie udało mi się powalczyć w półfinale.

Jak układa się współpraca z Jasonem Crumpem? Jego wskazówki pomagają w wyciąganiu odpowiednich wniosków?

Jesteśmy cały czas w kontakcie, a ja wiem, że gdy tylko mam jakieś wątpliwości, to mogę liczyć na pomoc Jasona Crumpa. Zresztą już w trakcie tego sezonu kilkukrotnie pomógł mi znaleźć odpowiedź na kilka pytań.

ZOBACZ WIDEO Zmarzlik: Atmosfera na Narodowym? Takie chwile pamięta się na długo

W jakich humorach opuszczał pan dwa tygodnie temu Gorican?

Oczywiście sam awans do półfinału jest dobrą wiadomością, ale wiem, że stać mnie na znacznie więcej. Miałem dobry początek, a potem zgasłem. Z tego powodu nie mogę być zadowolony z tych zawodów.

Miał pan już okazję startować przed polską publicznością w Warszawie. Jak wspomina pan swój debiut na PGE Narodowym?

To spektakularne zawody, a ja wciąż nie mogę zapomnieć atmosfery na stadionie i hałasu jaki tworzą tam polscy kibice. To coś nieprawdopodobnego. Za pierwszym razem byłem tak mocno przytłoczony tą atmosferą, że nie byłem w stanie zaprezentować swoich umiejętności. Teraz powinno być już łatwiej.

Nie ma pan zbyt dużego doświadczenia na sztucznych torach. Ma pan obawy przed tymi zawodami?

Takie krótkie tory bardzo mi pasują i czuję się na nich pewnie. Lubię takie techniczne obiekty i zwykle spisuje się na nich bardzo dobrze. Zobaczymy jaką nawierzchnię przygotują organizatorzy.

Od początku tego sezonu pojawia się na zupełnie nowych silnikach z pneumatycznymi sprężynami od Ashley'a Holloway'a. Zdecydował się pan na testowanie tego rozwiązania jako jedyny z elity. Dlaczego?

Używam tego silnika podczas większości zawodów. Robimy mnóstwo testów, a Ashley Holloway robi wszystko, by sprzęt był jeszcze lepszy. Dobrze współpracuje mi się z tunerem i nie podejmowałem wielkiego ryzyka, bo wyszedłem z założenia, że Ashley na pewno nie dałby mi silnika, który nie dawałby mi przewagi nad innymi lub był chociaż tak samo szybki jak inne motocykle. Poza tym wciąż mam normalne silniki, a zaproponowane rozwiązanie wydawało się warte rozważenia.

Ten silnik faktycznie ma szansę zrewolucjonizować żużel?

To oczywiście próba unowocześnienia żużla i zmienienia techniki regulacji sprzętu. Teraz mam więcej opcji i mogę zmienić więcej rzeczy w motocyklu w trakcie zawodów. To olbrzymi postęp. Wskaźniki pokazują ciśnienie pneumatycznych sprężyn, a to ułatwia dopasowanie innych ustawień.

Przekłada się to na wyniki?

Oczywiście więcej opcji może oznaczać dodatkowe problemy, ale bardzo dużo trenuję żeby ich nie było. Sprawdzamy dużo wariantów z zupełnie odmiennym ciśnieniem sprężyn i wiemy już zdecydowanie więcej na temat zachowania silnika w konkretnych warunkach. Dodatkowymi atutami tego rozwiązania są mniejsze koszty serwisów oraz wydłużony czas pracy silnika bez konieczności zawożenia go do tunera. Na razie to testowy okres, a ja próbuję zrobić, co mogę, by wszystko wszystko wyszło idealnie.

To znaczy, że w tym roku nie był pan jeszcze na serwisie ze swoim silnikiem?

W tym roku testowałem go tak dużo, że już musiałem zawieść na serwis, ale w normalnych warunkach, pewnie jeszcze nie musiałbym tego robić.

Czytaj więcej:
Miał być hit, wyszedł kit
Wraca po ponad 20 latach

Komentarze (2)
avatar
Wojtek Piotrowski
14.05.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
zawieść to można co najwyżej kolegów z drużyny a silnik do serwisu to można zawieźć ;) brawo dla redaktora za znajomość polszczyzny 
avatar
themon31
14.05.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak wejdzie do polfinalow to juz moze mowic ze mu sie udal wystep a stawka dzis wyrownana.Bedzie sie dzialo.