Zimowe igrzyska olimpijskie mają zdecydowanie mniejszą wartość marketingową niż letnie. Okazuje się jednak, że nawet na ZIO można nieźle zarobić. Korea Południowa, gospodarz tegorocznych igrzysk w Pjongczangu, pochwaliła się bowiem zyskiem minimalnym na poziomie kwoty 55 mln dol. amerykańskich (47,8 miliona euro).
- Stało się to możliwe po serii cięć dokonanych w kontekście tzw. Agendy 2020 Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - powiedział mediom Lee Hee Beom, przewodniczący komitetu organizacyjnego Pjongczang 2018.
Pyeongchang 2018: Olympia-Ausrichter macht 48 Millionen Euro Gewinn https://t.co/XcQSXDnXpn pic.twitter.com/9l3adXXad6
— DER SPIEGEL (@DerSPIEGEL) 9 października 2018
MKOl zdaje sobie sprawę z tego, że ogromne obciążenia finansowe, które generuje organizacja ZIO, zniechęcają kraje do zgłaszania swoich kandydatur. Dla przykładu, Korea Płd. wydała na zimowe igrzyska łącznie ok. 13 mld dol. Z tego powodu jakiś czas temu wprowadzono w życie Agendę 2020, która zakłada m.in. obniżenie kosztów reklam, budowę mniejszych ośrodki transmisyjnych, a także większe wykorzystywanie istniejącej już infrastruktury.
Komercyjny sukces igrzysk w Korei Płd. z pewnością zostanie wykorzystany przez MKOl do promocji ZIO, które w ostatnich latach z powodu bilansu zysków i strat mocno straciły na popularności.
Przypomnijmy, że za cztery lata zimowe igrzyska odbędą się w Pekinie (w dniach 4-20 lutego 2022 r.). Stolica Chin tym samym zostanie pierwszym miastem-organizatorem zarówno letnich, jak i zimowych igrzysk olimpijskich w historii sportu (letnie odbyły się w Pekinie w 2008 r.).
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 88. Janusz Gołąb: Znaleźliśmy się w pułapce na K2. To było ogromne zagrożenie