Dziennik "New York Times" opublikował rozmowę z Grigorijem Rodczenko, byłym szefem laboratorium antydopingowego w Moskwie. Zdradził on, że podczas igrzysk olimpijskich w Soczi kilkudziesięciu rosyjskich sportowców startowało pod wpływem środków dopingujących.
Dlaczego zakazane substancje nie zostały wykryte w ich organizmach? Rodczenko zdradził, jak gospodarze igrzysk do tego doprowadzili.
Otóż pracownicy Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) mieli w tajemnicy opróżniać buteleczki z próbkami moczu tamtejszych sportowców, a potem zastępować je pobranymi kilka miesięcy wcześniej.
ZOBACZ WIDEO Kawęcki myślami w Rio. "Mam ciarki na plecach" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- W ten sposób podmieniono nawet sto próbek - zdradził Rodczenko. - Ludzie cieszyli się z sukcesów, a my w szaleńczym tempie podmienialiśmy materiały. Tak wygląda sport olimpijski - dodał rozmówca amerykańskiej gazety.
Jego zdaniem aż 15 rosyjskich sportowców, którzy podczas imprezy w Soczi zdobyli medale, było pod wpływem dopingu.
Informacje podane przez Rodczenkę szybko dotarły do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który zapowiedział natychmiastowe wszczęcie śledztwa w tej sprawie.
- Poprosiliśmy już WADA (Światowa Agencja Antydopingowa) o rozpoczęcie postępowania. Będziemy czekać na ich raport. Jeśli potwierdzi się, że sportowcy brali doping, to będziemy działać surowo. Nie będzie żadnej tolerancji - ogłosił rzecznik prasowy MKOL, Mark Adams.
Dodajmy, że w listopadzie ubiegłego roku Rosję tymczasowo zawieszono do odwołania w prawach członka Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF).
Jest bardzo prawdopodobne, że zawodników z tego kraju nie zobaczymy podczas zbliżających się igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.