- Adam, prosząc mnie o pomoc, powiedział, że chodzi o wspólną pracę przez tydzień. Tylko tydzień, do tego u mnie w Lahti. Nawet nie pomyślałem o wynagrodzeniu - powiedział na łamach Rzeczpospolitej. - Jeżdżę z nim na skocznię z miłości do narciarstwa, i ze względu na miłe wspomnienia. Ten impuls idzie z serca, a nie z portfela. Skoki są moją pasją, dodatkiem. A najważniejsze są konie i stadnina. Jeden z moich koni wygrał w sylwestra ważną gonitwę. Na nich zarabiam i im oddaję serce na co dzień - wyjaśnił.
Źródło artykułu: