A w cieniu naszego Adasia… - czyli ile zależy od mediów

Oglądałam ostatnio zawody biathlonowe - bieg pościgowy mężczyzn w szwedzkim Oestersund. Tomasz Sikora we wspaniałym stylu wywalczył pierwsze miejsce. Dlaczego jego się tak nie docenia? Dlaczego ludzie nie oglądają biathlonu? Dlaczego media tak mało uwagi przywiązują tej pasjonującej dyscyplinie sportu?! Bo to jest Polska - usłyszałam w odpowiedzi. No właśnie, bo to jest Polska…

W tym artykule dowiesz się o:

Adam Małysz? Każdy go zna! Tomasz Sikora? Czy to też jakiś skoczek? Ponoć ignorancja wynika z niewiedzy. A skoro tak, to: Tomasz Sikora - srebrny medalista olimpijski z 2006 roku, indywidualny mistrz i wicemistrz świata, mistrz Europy z 2007 roku, 12-krotny medalista mistrzostw Europy, wielokrotny medalista mistrzostw Polski w biegach biathlonowych.

Nie można mieć pretensji do ludzi, że nie znają Sikory. Nie można też mieć nawet o to, że nierzadko nie wiedzą, czym jest biathlon. Jak mają wiedzieć, skoro media (czytaj: czwarta władza) tak mało mu poświęcają uwagi? W jaki sposób przeciętny Kowalski ma poznać Sikorę i biathlon, skoro, gdy co niedzielę włącza Telewizję Polską, widzi kolejne zawody w skokach narciarskich? Nikt nie zakwestionuje wielkości Adama Małysza. Nikt nie zabierze tam tego, co dał nam nasz mały wielki skoczek. Nikt nie zapomni mu tego, co osiągnął i tego, ile radości dał naszemu narodowi.

Ale nie możemy widzieć tylko Małysza. Przecież są inni. Tych innych, co prawda, nie jest może za dużo, ale są i to, w jaki sposób ich się traktuje, nie jest sprawiedliwe. Media kreują naszego wspaniałego biathlonistę jako tego w cieniu Adama Małysza, a na to z pewnością nie zasłużył.

Sobota, 6. grudnia. Mikołajkowe wczesne popołudnie. Tomasz Sikora staje na drugim miejscu podium w szwedzkim Oestersund. Tego samego dnia Adam Małysz zajmuje dopiero 25. lokatę na skoczni w norweskim Trondheim. Dzień później, niedziela. Polski biathlonista we wspaniałym stylu wygrywa bieg pościgowy. Adaś skacze natomiast jeszcze słabiej - 27. pozycja.

Na drugi dzień otwieram jedną z lokalnych gazet i co? Przede wszystkim artykuł o skokach z dużym zdjęciem i nagłówkiem o słabej dyspozycji naszego skoczka. Pod spodem jedynie notka, bo tak to trzeba nazwać, informująca o zwycięstwie Sikory w Oestersund. Nie dość, że telewizja, to także i prasa. Gdyby nie Eurosport, nieliczni fani biathlonu mieliby spore problemy z obejrzeniem transmisji z udziałem Tomasza Sikory.

Tak bardzo przecież lubimy się porównywać z zachodem. Róbmy to więc, tyle że kiedy trzeba. A jeśli chodzi o sport, to jak najbardziej trzeba. Niestety, zwykle jest tak, że kiedy nie potrzeba, to jest, a kiedy potrzeba, to nie ma. Niemieckie stacje publiczne nie mają problemów z pogodzeniem transmisji zarówno konkurencji biathlonowych, jak i skoków. Nasza telewizja też by nie miała. Trzeba tylko chcieć.

Gdy Adam Małysz zaczął wygrywać, od razu władze zdecydowały się na wykorzystanie popularności skoków. Promowanie dyscypliny, nowe obiekty sportowe, fundusze na szkolenie młodych - ruchy jak najbardziej słuszne. Dlaczego nie zrobiono tego samego po sukcesach Sikory czy biegaczki Justyny Kowalczyk? Z pewnością więcej ludzi biega zimą na nartach, niż na nich skacze. Byłoby więc zdecydowanie łatwiej i bezpieczniej. Promocja skoków się udała, telewizja co rusz pokazywała zawody młodych adeptów nart. W taki właśnie sposób tworzy się przyszłość. To niby takie banalne, niby każdy o tym wie, a jednak wciąż nikt tego nie wykorzystuje.

Adam Małysz i Tomasz Sikora - to powinny być dwie nasze współczesne ikony sportów zimowych. Niestety, jest nią tylko jeden, a o drugim się po prostu zapomina. Tak bardzo jesteśmy spragnieni sukcesów sportowych. Na piłkarzy nie ma co liczyć. Małysz chyba się już skończył. A sukcesy są, tylko nie przywiązuje się do nich większej wagi. Widzimy to, co nam dają media. A szkoda…

Komentarze (0)