Wybuchł skandal. "Wyskoczyła z tym do telewizji. Oczerniają nas"

Getty Images / Stanko Gruden oraz Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Magdalena Łuczak oraz Adam Małysz
Getty Images / Stanko Gruden oraz Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Magdalena Łuczak oraz Adam Małysz

Wielka nadzieja polskiego sportu ma ograniczone finansowanie po decyzji związku. - Pani menedżer wyskoczyła z tym do telewizji. A postronni obserwatorzy, którzy nie znają realiów, od razu nas oczerniają - tłumaczy nam Adam Małysz.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich dniach burzę w polskich mediach wywołała decyzja o cofnięciu finansowania dla Magdaleny Łuczak - naszej największej nadziei w narciarstwie alpejskim. 23-latka zdobywała punkty Pucharu Świata w slalomie gigancie, a na mistrzostwach świata w 2021 roku zajęła 19. lokatę.

To lepsze wyniki niż w tym wieku osiągała Maryna Gąsienica-Daniel - nasza nadzieja medalowa w tej konkurencji z poprzednich igrzysk i szósta zawodniczka mistrzostw świata.

Łuczak to talent, jakiego w narciarstwie alpejskim dawno nie mieliśmy. Dlatego ta decyzja w środowisku i wśród kibiców została oceniona bardzo negatywnie.

- To nie jest totalne cofnięcie finansowania. Dojazd, trenerzy, serwis, fizjoterapeuci - wszyscy zostają. Magda musi za siebie zapłacić za hotel i karnety - uspokaja prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii

Odpiera także zarzuty, że odpowiedzialny za taką decyzję menedżer ds. narciarstwa alpejskiego w Polskim Związku Narciarskim Filip Rzepecki poinformował zawodniczkę o tej decyzji w nieodpowiednim momencie, na dwa dni przed zawodami.

- Nie chcę uderzać w Polski Związek Narciarski, ponieważ nasza dotychczasowa współpraca z panem Tomaszem Grzywaczem, sekretarzem PZN, układa się dobrze i wielokrotnie wspierał nas w działaniach, również trudnej sytuacji Magdy. Natomiast informowanie zawodniczki przez pracownika PZN dwa dni przed startem o zawieszeniu jej finansowania świadczy o braku szacunku do zawodnika i rozumienia pracy w sporcie w podstawowym zakresie - przyznaje w oświadczeniu dla mediów Paulina Wójtowicz, menadżerka zawodniczki.

Szef PZN ma jednak na ten temat inne zdanie. - Pani menadżer wyskoczyła z tym do telewizji. Postronni obserwatorzy, którzy nie znają realiów, od razu oczerniają związek. Nie było też tak, że Magda o cofnięciu finansowania dowiedziała się na lotnisku. Od października była świadoma wszystkich warunków. Zgodziła się na nie wraz z trenerem - kontruje Małysz.

O to wybuchł konflikt

Żeby dobrze zrozumieć podłożę konfliktu, trzeba znać zasady finansowania, jakie obowiązuje w polskich narciarstwie alpejskim. Chodzi o test Ironmana czyli po prostu egzamin sprawnościowy. Polega on na wykonaniu określonych ćwiczeń na siłowni, zadań na szybkość i koordynacje oraz biegu na trzy kilometry.

Od sierpnia Magdalena Łuczak walczyła z kontuzją pleców, która opóźniła jej przygotowania do sezonu. Jak informuje sport.tvp.pl w sierpniu przyjechała do Zakopanego na test, ale ze względu na ryzyko urazu pleców, odmówiła udziału w niektórych ćwiczeniach. Łuczak dostała propozycję przeprowadzenia go w innym terminie, ale jej trener odrzucił taką możliwość ze względu na napięty terminarz startowy.

Zdecydowano się jednak zastosować dodatkową furtkę. Do końca 2024 roku Łuczak miała zdobyć punkty Pucharu Świata lub Pucharu Europy. Nie udało jej się to, także dlatego, że sezon rozpoczęła później ze względu na wspomniany już wcześniej uraz pleców. Filip Rzepecki zdecydował się więc częściowo wycofać finansowanie.

- Zasady to zasady. Każdy z zawodników musi się do nich stosować. W takim wypadku inni mogliby mówić, że są chorzy. Magda dostała dodatkową szansę, ale po prostu nie spełniła kryteriów - tłumaczy.

Czy Polski Związek Narciarski nie powinien jednak zastosować wyjątku w sytuacji największego polskiego talentu w narciarstwie alpejskim? Zwłaszcza że mówimy o zawodniczce, która miała kontuzję, a do wywalczenia punktów w Pucharze Świata zabrakło jej 0,19s.

- Zastawialiśmy się, czy nie pójść jej na rękę. Z wyjątkiem Maryny Gąsienicy-Daniel to zawodniczka, która ma największe szanse na zdobycie punktów Pucharu Świata. Jednak jak byśmy ustąpili w jednym przypadku, to przyszliby następni zawodnicy z pretensjami. Cały ten Ironman i system nie miałyby sensu - opowiada prezes PZN.

- Jeśli ktoś nie robi Ironmana na poziomie 400-500 punktów, to nie jest w stanie znaleźć się w trzydziestce Pucharu Świata, bo nawet nie dojedzie na dół trasy. Juniorki z Norwegii uzyskują po 1000 punktów, więc nie jest to wymóg z kosmosu - dodaje.

Łuczak będzie wyjaśniać sprawę z Małyszem?

Ta sytuacja oburzyła sztab zawodniczki. Menadżerka zawodniczki Paulina Wójtowicz przyznaje w oświadczeniu dla mediów, że sztab zawodniczki chce wyjaśniać sprawę z prezesem związku.

W najbliższych dniach będziemy wyjaśniać zaistniałą sytuację z prezesem PZN Adamem Małyszem. Wierzę, że uda nam się wypracować rozwiązanie dobre dla zawodniczki. W XXI wieku nie powinniśmy zapominać o tym, że sportowiec to przede wszystkim człowiek.

- Nie dzwoniła do mnie, ale zawsze jest możliwość rozmowy. Jestem otwarty na dyskusje z trenerami i zawodnikami - opowiada.

Czy Polka ma jakąkolwiek realną ścieżkę, by wrócić na pełne finansowanie ze związku? Nawet finansowanie noclegów i karnetów przez cały sezon to wydatek sięgający kilku lub nawet kilkunastu tysięcy złotych. Dla młodego sportowca mogą to być zaporowe środki.

- Jeśli wypełni reguły, to może wrócić na finansowanie związku. Czyli powinna zdobyć punkty Pucharu Świata lub Pucharu Europy - podsumowuje Adam Małysz.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (36)
avatar
starszy_1
10 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Małysz okazał się prezesiną. Czy faceci udający skoczków narciarskich też opłacają hotele i treningi na skoczniach niekonkursowych? Czy udając skakanie wypełniają reguły? 
avatar
Rabarbar1962
13 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Małysz byłeś świetnym skoczkiem, ale podaj się do dymisji. Masz z czego żyć. Żona niech przestanie gwiazdorzyć i dacie radę się utrzymać. 
avatar
Marcin W Flont
15 min temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
test ironmana! tylko dekarz mógł to wymyślić 
avatar
Henio 55
55 min temu
Zgłoś do moderacji
12
2
Odpowiedz
Koszty tej narciarki wyszlyby mniej jak tylko mundurki sluzbowe Malysza.Wstyd i hanba ze taki chciwiec pelni taka funkcje. 
avatar
Marek Franz
1 h temu
Zgłoś do moderacji
15
5
Odpowiedz
Mówimy ( piszemy ) o jednej !!!! sportsmence w narciarstwie alpejskim ... sportsmenka ta jest narodowości polskiej, kraju liczącego 37,5 mln mieszkańców .. czy jest problemem przeznaczyć kilka Czytaj całość