DTM: przed Robertem Kubicą próbowali też inni kierowcy z F1. Z marnym skutkiem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Robert Kubica ma za sobą testy DTM w hiszpańskim Jerez i oczekuje na podpisanie kontraktu z BMW na sezon 2020. Jeśli do tego dojdzie, Polak dołączy do długiej listy kierowców, którzy próbowali swoich sił w DTM po wcześniejszych startach w F1.

1
/ 9

Robert Kubica zrobił swoje

Testy w hiszpańskim Jerez trwały od 11 do 13 grudnia. Robert Kubica pojawił się na torze przez dwa dni i wydaje się, że przekonał do siebie szefów BMW. Polak zakończył jazdy z najlepszym wynikiem spośród sprawdzanych kierowców, a były to dla niego pierwsze godziny spędzone w modelu M4 DTM.

Kubica nadal nie ma podpisanego kontraktu z BMW, ale wydaje się to być formalnością. Gdy do tego dojdzie, lista kierowców, którzy przeszli z F1 do DTM, wydłuży się o kolejne głośne nazwisko.

2
/ 9

Mika Hakkinen (2005-2007)

W trakcie swojej kariery Mika Hakkinen dwukrotnie zostawał mistrzem świata F1. Przygodę z królową motorsportu zakończył po sezonie 2001, po czym zrobił sobie trzyletnią przerwę od rywalizacji. Pod koniec 2004 roku ogłosił związanie się z Mercedesem w DTM.

Już w trzecim wyścigu, jaki miał miejsce w belgijskim Spa-Francorchamps, wywalczył pole position. Później też sięgnął po debiutancką wygraną. Pierwszy sezon w DTM zakończył na piątym miejscu w "generalce".

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. "Kurczę, co ona zrobiła?". Piotr Małachowski dostał niesamowite wsparcie

Hakkinen podczas swojej trzyletniej przygody z DTM potrafił wygrywać wyścigi i stawać na podium, ale brakowało mu regularności. Dlatego ani razu nie zdobył tytułu mistrzowskiego.

3
/ 9

Ralf Schumacher (2008-2012)

Niemiec z głośnym nazwiskiem, ale w F1 nigdy nie zbliżył się do osiągnięć starszego brata. Po zakończeniu startów w królowej motorsportu szansę w DTM dał mu Mercedes. W tej serii wyścigowej Ralf Schumacher spędził pięć lat, wystąpił w 52 wyścigach i nie wygrał żadnego z nich. Najlepszy wynik na koniec sezonu to ósma pozycja w "generalce".

4
/ 9

David Coulthard (2010-2012)

Wicemistrz świata F1 z sezonu 2001. David Coulthard dołączył do listy kierowców, którzy nie byli w stanie przekuć sukcesów z królowej motorsportu w DTM. Szkot związał się z Mercedesem, ale miał spore problemy z regularnym zdobywaniem punktów. Dość powiedzieć, że najlepszy wynik, jaki osiągnął, to piąte miejsce w sezonie 2012 podczas chaotycznego deszczowego wyścigu na Norisringu.

5
/ 9

Timo Glock (2013-)

Być może nowy zespołowy kolega Kubicy, bo Timo Glock w sezonie 2018 nadal startował w DTM, choć był najgorszym spośród kierowców BMW. Niemiec jest jednak przekonany, że znajdzie się dla niego miejsce w bawarskiej ekipie również w kolejnej kampanii.

Kariera Glocka w F1 nie była usłana różami, bo nie miał szczęścia do wyboru zespołów. Bronił barw Toyoty na krótko przed tym, jak Japończycy ogłosili wycofanie z F1. Później trafił do ledwo wiążących koniec z końcem Virgin Racing czy Marussii.

W DTM potrzebował czasu, aby przyzwyczaić się do samochodów turystycznych. Jednak już pod koniec 2013 roku wygrał pierwszy wyścig. Dziś ma na swoim koncie pięć triumfów, czternaście podiów i pięć pole position.

6
/ 9

Paul di Resta (2007-2010, 2014-)

Jego kariera była wspierana przez Mercedesa. To właśnie sukcesy w DTM pozwoliły mu wypłynąć na szerokie wody i dostać się do F1, gdzie był związany m.in. z Force India. W DTM przez kilka lat był w czołówce, a starty w tej serii spuentował tytułem mistrzowskim w roku 2010.

W F1 Paul di Resta nie wykorzystał swojego potencjału i nie wybił się ponad przeciętność. Wypadł ze stawki po trzech latach i wrócił do DTM, gdzie ponownie szansę dał mu Mercedes. Pod koniec 2018 roku związał się też R-Motorsport, który w DTM korzysta z samochodów Aston Martina.

7
/ 9

Witalij Pietrow (2014)

Dawny kolega Kubicy z czasów Renault. Rosjanin pojawił się w DTM na ledwie jeden sezon. Chociaż trafił do Mercedesa, to w roku 2014 nie zdobył ani jednego punktu. Jako jedyny kierowca w stawce. Najlepszy wynik, jaki uzyskał, to 11. miejsce w holenderskim Zandvoort. Później Witalij Pietrow szukał szczęścia w wyścigach długodystansowych, ale do DTM już nie wracał.

8
/ 9

Bernd Schneider (1986-1989, 1991-1996, 2000-2008)

Jeden z najbardziej utytułowanych kierowców w historii DTM, bo ma aż pięć tytułów na swoim koncie. Równocześnie jego przygoda z F1 była mocno nieudana. W latach 1988-1990 zdołał się zakwalifikować do ledwie dziewięciu Grand Prix, na co wpływ miało m.in. posiadanie mało konkurencyjnego samochodu ekipy Zakspeed i Arrows.

Po tym, jak zakończył karierę w roku 2008, został jednym z ambasadorów Mercedesa. W ten sposób marka podziękowała mu za lata owocnej współpracy.

9
/ 9

Heinz-Harald Frentzen (2004-2006)

Jeszcze w roku 1999 Heinz-Harald Frentzen był drugim wicemistrzem świata F1. Jednak Niemiec po sezonie 2003 nie był w stanie znaleźć nowego pracodawcy i jego przygoda z królową motorsportu dobiegła końca. W ten sposób trafił do DTM, gdzie związał się z Oplem.

Szybko zrozumiał jednak, że za kierownicą Vectry GTS nie jest w stanie odnosić sukcesów i przewyższa talentem możliwości samochodu. Dlatego zdecydował się na transfer do Audi, ale wdał się kłótnię z kierownictwem tej ekipy i zakończył karierę w DTM po sezonie 2006. Łącznie wystąpił w 31 wyścigach i nie wygrał żadnego z nich.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (8)
avatar
Rower Kibica
16.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Wow! keczura! Kolejny rekord! Siedem zdań! Możesz iść na przerwę. Na święta zrób sobie urlop człowieku. Odetchnij trochę. Głowę wyciągnij (wiesz skąd).  
avatar
Braterstwo Polska
16.12.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
To jest żenujące. Nie dość że ten Kuczera klepie masę beznadziejnych artykułów to teraz przebija sam siebie. Publikuje jako nowe swoje własne stare "artykuły". Jest beznadziejny jak Williams. C Czytaj całość
franczeskoo
16.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Robert dopiero teraz się rozkręci zobaczycie :) zapamietajcie te słowa  
avatar
yes
16.12.2019
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
"...przed Robertem Kubicą próbowali też inni kierowcy z F1. Z marnym skutkiem" - nie straszcie. Da radę...