Dyrekcja wyścigu MotoGP: Nieodpowiedzialna jazda Rossiego doprowadziła do wypadku

Valentino Rossi został ukarany za spowodowanie wypadku Marca Marqueza w Grand Prix Malezji. Mike Webb, dyrektor wyścigów MotoGP, jest przekonany, że Włoch w pełni zasłużył na karę.

Do starcia Valentino Rossiego z Marcem Marquezem doszło na siódmym okrążeniu wyścigu o Grand Prix Malezji. W jednym z zakrętów "Doctor" starał się wypchnąć rywala na zewnętrzną, co doprowadziło do jego upadku.

Po wyścigu Rossi za swoją postawę ukarany został trzema punktami karnymi. Wcześniej Włoch miał na swoim koncie jeden punkt karny za wydarzenia z kwalifikacji do Grand Prix San Marino na torze San Marino. Zgromadzenie kompletu czterech punktów karnych, że do ostatniego wyścigu sezonu w Walencji Rossi ruszy z końca stawki.

- Nie będę cytować co zawodnicy dokładnie powiedzieli przed sędziami. Mogę jedynie ogólnie przedstawić sytuację. Dowiedzieliśmy się, że ten manewr to było celowe posunięcie ze strony Rossiego, który chciał go wypchnąć na zewnętrzną albo poza tor - powiedział na specjalnie zwołanym briefingu prasowym Mike Webb, dyrektor wyścigów MotoGP.

Zdaniem części ekspertów, w trakcie wyścigu Marquez celowo zmieniał tempo jazdy, aby blokować Rossiego i w ten sposób umożliwiać ucieczkę Jorge Lorenzo. "Doctor" walczy z "Por Fuerą" o tytuł mistrzowski, a przed wyścigiem o Grand Prix Malezji dzieliło ich jedenaście punktów. - Marquez powiedział, że jechał swój normalny wyścig. Wyprzedzał kilka razy Valentino bez kontaktu z rywalem. To jest prawda. On też twierdzi, że nie miał żadnego zamiaru blokować go. Valentino był innego zdania. On jest przekonany, że Marc specjalnie zwalniał i blokował go, co utrudniało mu ściganie się. Dlatego świadomie chciał wypchnąć Marqueza w zakręcie, aby zbudować sobie nad nim przewagę i uciec od niego - stwierdził Webb.

Webb nie ukrywa, że Marquez swoją jazdą również przyczynił się do kolizji z Rossim. - Wierzę, że wina jest po obu stronach. Pomijając to co mówił Marc, wydaje nam się, że celowo starał się wpłynąć na tempo Valentino. Jednak nie złamał tym zasad. Cokolwiek myślimy o atmosferze tych zagrań, to według regulaminu, jeśli nie było kontaktu, to nie ma problemu. Jeśli Marc wyprzedzał, to robił w sposób czysty. Valentino to zobaczył i zareagował na prowokację Marqueza. Niestety, to była reakcja niezgodna z przepisami. Jego nieodpowiedzialna jazda doprowadziła do wypadku. Wydaje nam się, że ten kontakt był zamierzony. On mówi, że nie chciał upadku Marqueza, ale chciał go wypchnąć na zewnętrzną - dodał dyrektor MotoGP.

Rossi dokończył wyścig na trzeciej pozycji, a Marquez po wypadku musiał przedwcześnie zrezygnować z rywalizacji. Takie rozstrzygnięcia Grand Prix Malezji sprawiły, że o losach tytułu mistrzowskiego zadecyduje ostatni wyścig sezonu w Walencji, bo przewaga Rossiego nad Lorenzo wynosi tylko siedem punktów.

Komentarze (5)
marcwis
26.10.2015
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Koledzy, umyjcie lub zmieńcie okulary. To była sportowa jazda Marqueza i chuliganskie wyczyny Walentino. A jeśli lubicie trupy na drodze lub gdziekolwiek-to zatrudnijcie się w Drogowce lub pro Czytaj całość
avatar
Waldemar Borowiak
25.10.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kocham ogladać żużel i motogp . Miałem przyjemność kiedyś na żywo oglądać Valentino Rossiego w akcji na torze Assen. Zarówno w żużlu mistrzem nie zostaje ten kto zostawia zbyt dużo miejsca i to Czytaj całość
matrixxx
25.10.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Rossi też wyprzedził bez kontaktu. To Marques próbował wjechać w Doctore w łuku (pierwszy kontakt) po czym Rossi ew przyhamował co równie dobrze mogło być traktowane jako PRÓBA RATOWANIA PRZED Czytaj całość
marcwis
25.10.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szkoda , że Walentino Rossi nie zna j. polskiego-wtedy wiedziałby co przeszkadza kiepskiej taneczniczy i nie widziałby rąbka od spódnicy w postaci rzekomej prowokacji Marqueza. Zdecydowanie cze Czytaj całość
avatar
ejuhameis
25.10.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A tutaj czyja wina? Czemu nie ukarany?