Jeżeli chodzi o najtrudniejsze zawody triathlonowe świata, to należy zaliczyć do nich Brasil Ultra Tri w Rio de Janeiro. Każdy uczestnik musi najpierw przepłynąć 38 kilometrów, później przejechać na rowerze 1800 km, a na końcu przebiec 422 km.
Na start w Brazylii zdecydował się Robert Karaś. Jednak jego głównym celem był rekord świata, a nie tylko samo zwycięstwo. Tym samym zamierzał on pobić Kennetha Vanthuyne'a i ta sztuka mu się udała. W sobotę rano Karaś zameldował się na mecie (więcej TUTAJ).
W miarę możliwości z Karasiem biegł inny Polak - Jurand Czabański. Ten zajmował drugie miejsce i miał duże szanse, aby ukończyć zawody dzień później.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
O godzinie 22:35 czasu polskiego na relacji instagramowej na profilu Czabańskiego pojawiło się nagranie z samej końcówki. Ten najpierw odebrał gratulacje, a później oficjalnie przekroczył linię mety.
Na swojego rodaka czekał już zwycięzca zawodów. Karaś specjalnie ubrał koszulkę wspierającą Czabańskiego, a przy gratulacjach go uściskał. Mimo że na co dzień są oni rywalami, to jednak obaj wspierają siebie wzajemnie. I nie może to dziwić, w końcu stratują na morderczych dystansach.
Tym samym Czabański został wicemistrzem tej edycji brazylijskich zawodów. Ukończył on je w czasie 206 godzin i 1 minuty.
"Gratulacje Jurand, wspaniale było uczestniczyć w tym osiągnięciu! Co za niezwykły występ" - napisano na oficjalnym profilu Brasil Ultra Tri.
Przeczytaj także:
Wiadomo, co otrzyma Karaś za triumf w morderczym wyścigu