Garbine Muguruza po raz czwarty zagrała w wielkoszlemowym finale. W sobotę w Australian Open 2020 przegrała 6:4, 2:6, 2:6 z Sofią Kenin. Hiszpanka miała trudne otwarcie turnieju. Pierwszy set został przez nią przegrany do zera. Zdobyła w nim dziewięć punktów, ale ostatecznie pokonała 0:6, 6:1, 6:0 Shelby Rogers. Następnie stoczyła trzysetowy bój z Ajlą Tomljanović. W kolejnych rundach już seta nie straciła i odprawiła m.in. trzy tenisistki z Top 10 rankingu: Elinę Switolinę, Kiki Bertens i w półfinale Simonę Halep. Muguruza w tym roku ma już za sobą 13 meczów (bilans 11-2).
- Nie jestem zbyt zadowolona z mojego występu w finale. Spodziewałam się, że pokażę wyższy poziom, ale zapłaciłam również za brak energii po tylu meczach. W tej chwili trudno być szczęśliwym, chociaż był to niesamowity turniej. Przegrałam finał, ale najpierw trzeba było do niego dojść. Staram się na wszystko patrzeć z pozytywnej strony, bez nadmiernego dramatyzowania. Dałam sobie możliwość zagrania w kolejnym wielkoszlemowym finale i myślę, że to mnie trochę uspokoi - powiedziała Muguruza na konferencji prasowej.
Zobacz także - Australian Open: Sofia Kenin dumna z siebie i z taty. "Jestem w siódmym niebie"
Hiszpanka przed turniejem w Melbourne zmagała się z chorobą wirusową i był to dla niej wyczerpujący start, nie tylko od strony fizycznej. - Emocjonalnie czuję się w tej chwili źle. Jest mi smutno, ale z upływem godzin uświadomię sobie, że miałam świetny turniej. Wyniki pokazują, że to, co robię, idzie we właściwym kierunku. Rozpoczęcie roku od finału daje mi ogromną motywację. Pokonanie tylu świetnych zawodniczek to ważny dowód na to, że jestem na dobrej drodze - kontynuowała mistrzyni Rolanda Garrosa 2016 i Wimbledonu 2017.
ZOBACZ WIDEO Trener największym problemem nowego klubu Krzysztofa Piątka? "W Bayernie piłkarze ustalali taktykę za niego"
Była liderka rankingu przyznała, że w finale miałam problemy z serwisem. Zaserwowała dziewięć asów, ale również zrobiła osiem podwójnych błędów. - Nie odnalazłam mojego podania, co spowodowało, że byłam w sytuacji ciągłego zagrożenia. Wiele razy byłam zmuszona grać drugim serwisem. To sprawiło, że w wymianach Sofia była lepsza, kontrolowała je i posyłała wiele kończących uderzeń. Utrudniała grę długo utrzymując piłkę w korcie. Nie potrafiłam odnaleźć mojego rytmu i sporo psułam, zrobiłam więcej podwójnych błędów - oceniła.
Muguruza miała serię sześciu z rzędu wielkoszlemowych turniejów bez ćwierćfinału. Przez to wypadła z Top 30 rankingu i po raz pierwszy od Rolanda Garrosa 2014 nie była rozstawiona w turnieju tej rangi. - Przezwyciężyłam trudne chwile. Spotkałam się z wieloma świetnymi tenisistkami, pokonałam kilka z Top 10. Grałam lepiej, ale mentalnie trudno jest utrzymać koncentrację przez piętnaście dni. Najbardziej lubię występować w wielkich turniejach. Mam nadzieję, że mogę to powtórzyć, choć regularność nigdy nie była moją mocną stroną. Gram agresywnie, lubię podejmować duże ryzyko, co idzie w parze z moją osobowością, więc nie będzie łatwo - skomentowała Hiszpanka.
Czytaj także - Australian Open: Barbora Krejcikova i Nikola Mektić triumfatorami miksta. Drugi tytuł Czeszki
Przed sezonem Muguruza powróciła do pracy z Conchitą Martinez, która doprowadziła ją do triumfu w Wimbledonie 2017. - Trudno jest rozpocząć rok z nową drużyną i osiągnąć wielkoszlemowy finał. Oznacza to jednak, że moja decyzja była słuszna. Conchita ponownie pokazała, że ma do mnie odpowiednie podejście jako tenisistki. Doskonale rozumie, jak działa moja gra - mówiła Hiszpanka, która w poniedziałek awansuje w rankingu z 32. na 16. miejsce.
Wcześniej najlepszym wynikiem Muguruzy w Australian Open był ćwierćfinał z 2017 roku. Do finału w Melbourne doszła jako trzecia Hiszpanka. Dołączyła do Arantxy Sanchez Vicario (1994, 1995) i swojej trenerki Conchity Martinez(1998).