Nie ulega wątpliwości, że kontuzje zniszczyły karierę Andreasa Haidera-Maurera. W 2015 roku Austriak był 47. tenisistą świata, ale potem pojawiły się problemy z pięta. Operacja pozwoliła mu powrócić do rywalizacji w sezonie 2017, jednak tym razem przeszkadzał ból pleców. Zrezygnowany 31-letni zawodnik uznał, że czas zakończyć przygodę z tenisem.
- Ostatnio plecy sprawiały mi zbyt dużo problemów i dlatego spędziłem więcej czasu na leczeniu niż na korcie. Na pewno były mecze, w których grałem dobrze, ale moje ciało nie zawsze pozwalało mi to czynić w dwóch kolejnych pojedynkach. To bardzo trudne pod względem mentalnym. Jest dużo melancholii w związku z zakończeniem kariery w wieku 31 lat. Jestem przekonany, że gdybym był zdrowy, to miałbym przed sobą więcej dobrych lat - powiedział Haider-Maurer, który myśli nad założeniem w Tyrolu własnej akademii tenisowej.
Austriak znakomicie spisywał się w challengerach. W sumie wygrał dziewięć imprez tej rangi. W 2013 roku triumfował w Poznań Open, pokonując po trzysetowym boju Bośniaka Damira Dzumhura. Był także jako lucky loser w finale turnieju ATP World Tour 250 w Wiedniu (2010), ale musiał uznać wyższość swojego rodaka Juergena Melzera. Haider-Maurer reprezentował kraj w rozgrywkach Pucharu Davisa. W Wielkim Szlemie wygrywał pojedyncze mecze w Australian Open, Rolandzie Garrosie, Wimbledonie i US Open.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: szalone wyzwanie gwiazd PSG. Triumfujący Neymar!