Wiosną tego roku ruszyła trzecia edycja akcji "Dzieciaki do Rakiet". Inicjatywa, realizowana przez Bank BGŻ BNP Paribas i Polski Związek Tenisowy, to cykl imprez w dużych miastach Polski, podczas których najmłodsi mają okazję do spróbowania swoich sił na kortach.
Dla niektórych z nich może być to początek świetnej przygody z tym sportem, ale przede wszystkim chodzi o zaszczepienie w najmłodszych aktywności i promowaniu zdrowego stylu życia.
Wielkim plusem jest zaangażowanie do pomocy autorytetów jeśli chodzi o tę dyscyplinę sportu, Urszuli Radwańskiej i Mariusza Fyrstenberga. Finalista deblowego US Open z 2011 roku zakończył w ubiegłym roku swoją karierę, ale nadal nie wyobraża sobie życia bez tenisa. Wspieranie akcji "Dzieciaki do Rakiet" i współpraca z najmłodszymi daje mu duże poczucie spełnienia.
- Absolutnie, czuję dużą satysfakcję z bycia ambasadorem. Pamiętam że gdy byłem dzieckiem, samo znalezienie się obok byłego tenisisty było wielkim przeżyciem, a co dopiero możliwość odbijania piłki czy zrobienia zdjęcia. Dla nich to niesamowite sprawa i to może okazać się zastrzykiem energii do spróbowania swoich sił w tym sporcie - uważa Fyrstenberg.
W tym roku wziął udział w trzech eventach, które były organizowane w całej Polsce. Podczas nich najmłodsi mogli wziąć rakietę do ręki i poodbijać piłkę z rówieśnikami na specjalnie przygotowanych kortach. Wszystko pod opieką trenerów a także wspomnianych ambasadorów. Najważniejsze jednak, że dobrze się bawili, o czym mówi nasz rozmówca.
- Akcja jest rewelacyjna. W tym roku byłem w Zakopanem, Sopocie i we Władysławowie. Frekwencja dopisała, zresztą jak zawsze. W Sopocie co roku jest mnóstwo ludzi, więcej chętnych niż miejsc. W dwóch pozostałych miastach było identycznie, bo eventy były organizowane w trakcie tzw. długiego weekendu. Dobrze też że odbyły się w miastach turystycznych, co na pewno miało wpływ na liczbę osób.
- Nam chodzi o to by zaszczepić tę przyjemność tenisa najmłodszym, oni muszą czuć z tego radość, inaczej to do niczego nie doprowadzi. Kolorowe korty, kolorowe piłki, dużo uśmiechu - to wszystko tworzyło atmosferę świetnej i luźnej atmosfery. Doszło nawet do tego, że musieliśmy wypraszać rodziców z kortów, którzy też na nie wchodzili. Sesje były półgodzinne a dzieci wcale nie chciały schodzić z boisk bo świetnie się bawiły. Ja ogólnie mam słabość do takich akcji i pracy z dzieciakami, zawsze wtedy jestem uśmiechnięty - śmieje się były tenisista.
Co ciekawe, francuski bank BGŻ BNP Paribas, będący organizatorem całej inicjatywy, jest tak zachwycony popularnością całego projektu w Polsce, że myśli o wprowadzeniu go we własnym kraju. - Doszły do mnie takie słuchy. Po prostu chcą brać z nas przykład - zdradza Fyrstenberg.
Dla niego praca z dziećmi akurat w Sopocie była wyjątkowym przeżyciem, ponieważ nigdy nie ukrywał, jak wiele dla niego znaczy to miejsce.
- Sopot to moim zdaniem stolica polskiego tenisa i super, że akcja połączyła się akurat z moim turniejem Sopot Open, więc było dużo fajnych osób. Co więcej, wiele osób było naprawdę świadomych tej akcji, znało ją z poprzednich edycji i widać było, że na nią czekali. To widać, że trafia ona do ludzi - przekonuje.
Jednym z jej założeń jest także wprowadzenie lekcji tenisa na lekcje wychowania fizycznego. Fyrstenberg przyznaje, że na początku wydawało się dla niego nierealnym marzeniem.
- Gdy ktoś mi o tym po raz pierwszy powiedział, to się zaśmiałem. To jest po prostu marzenie każdego byłego tenisisty. Ja nie mogłem o czymś takim nawet pomarzyć, ze swoim tatą musiałem jeździć w różne dziwne miejsca i trenować w bardzo kiepskich warunkach. Teraz dzieci będą miały możliwość treningu u siebie w szkole, to rewelacyjny pomysł - nie ma wątpliwości.
- Razem z rokiem szkolnym zacznie się pobór do tego programu, aż do 70 szkół zostanie dostarczony sprzęt, każda placówka będzie miała przeszkoloną grupę nauczycieli. To poszerzenie akcji, bo w ubiegłym roku szkół było 50. To niesamowite, że po wakacjach ta akcja się nie kończy ale tak naprawdę będzie trwać cały czas.
Zwraca też uwagę na niezwykle istotny problem, bardzo dotykający polskiego sportu i jego przyszłości. Chodzi o zmniejszającą się liczbę dzieci ćwiczących na lekcjach wychowania fizycznego. Dane są alarmujące - aż 2/3 uczniów w wieku szkolnym opuściło lekcje WF przynosząc usprawiedliwienie od rodziców, a co piąty uczeń był w ten sposób zwolniony z więcej niż 5 lekcji.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Brazylijczyk został zapytany o polskich kibiców. Aż mu się oczy zaświecił
- Jest z tym ogromny problem. Czytałem raport na ten temat, którego wyniki są dla mnie paranoją. W erze technologii dzieci trzeba wyganiać na dwór, a w moich czasach było zupełnie na odwrót. Brak świadomości rodziców jest dla mnie absolutnie niezrozumiały. Tym bardziej, takie akcje są teraz bardzo potrzebne, promujące ruch i aktywne spędzanie wolnego czasu - przekonuje.
W ostatnich tygodniach Mariusz Fyrstenberg był zajęty nie tylko obowiązkami ambasadora akcji "Dzieciaki do rakiet", ale także pełnieniem funkcji dyrektora wspomnianego już turnieju Sopot Open, zaliczany do cyklu ATP Challenger Tour. -
- Chyba z wiekiem coraz bardziej się przekonuję, że mam pewną misję względem polskiego tenisa. Ja temu miastu ogromnie dużo zawdzięczam, teraz chciałbym się odwdzięczyć i zwrócić polskim zawodnikom to, co dostałem. Chciałem dać szansę naszym młodym tenisistom i miemal wszystkie dzikie karty otrzymali właśnie oni - mówi o swojej nowej funkcji i dodaje:
- Zainteresowanie turniejem było duże, oprócz tego sukcesem okazały się turnieje okolicznościowe przeznaczone właśnie dla młodszych, co mnie niezmiernie cieszy. Mieliśmy akademię młodych talentów, czyli wyselekcjonowanych najlepszych młodych polskich zawodników, którzy oprócz gry na korcie uczestniczyli w warsztatach, m.in. na temat tego jak się przygotować ogólnorozwojowo do gry, jak rozmawiać z mediami, był też obecny czołowy psycholog sportowy.
- Dla mnie to była taka wisienka na torcie, którą kierował Radosław Szymanik, kapitan naszej reprezentacji. Pomyśleliśmy też o dzieciach, które mogły bawić się na ustawionych kortach tenisowych. Dzięki czemu też rodzice byli zachwyceni bo mogli zostawić pociechy pod opieką animatorów, a sami pooglądać zawodowców na głównym korcie - przekonuje.
Były czołowy polski tenisista nie ma wątpliwości, że w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja turnieju.
- Za rok powtórka? Absolutnie tak. Otrzymaliśmy bardzo wysokie noty za organizację od ATP, dostałem nawet od federacji specjalne podziękowania. Sponsorzy też byli bardzo zadowoleni i mam nadzieję że wesprą nas w przyszłym roku - podsumowuje Fyrstenberg.