Nigdy wcześniej w ćwierćfinale turnieju WTA nie wystąpiła tenisistka urodzona w 2001 roku. Tymczasem w pierwszej edycji Moscow River Cup dojdzie do starcia 17-latek w finale. W niedzielę Anastazja Potapowa (WTA 204) zagra z Olgą Danilović (WTA 187). Obie triumfowały w juniorskim Wimbledonie. Rosjanka dokonała tego w singlu (2016), a Serbka w deblu (2017). Poza tym Danilović w grze podwójnej zwyciężyła w Rolandzie Garrosie 2016 i US Open 2017.
W sobotę Potapowa pokonała Tamarę Zidansek (WTA 90). Przy prowadzeniu Rosjanki 3:6, 6:4, 5:2 Słowenka skreczowała. W trwającym godzinę i 55 minut meczu moskwianka posłała 26 kończących uderzeń przy 29 niewymuszonych błędach. Zidansek miała 29 piłek wygranych bezpośrednio i 36 pomyłek. Potapowa pięć razy oddała podanie, a sama wykorzystała sześć z 18 break pointów.
- Nie mogę już dłużej tłumić moich emocji. Zagrać w finale w domu, przed moimi kibicami to było moje marzenie. Jestem bardzo szczęśliwa - mówiła Potapowa w wywiadzie na korcie. - Dzień wcześniej miałam również trudny mecz. Dwa trzysetowe spotkania, dwa zwycięstwa, więc cieszę się, że mogłam się znów dobrze zaprezentować. Mam nadzieję, że w niedzielę poczuję się jeszcze lepiej - stwierdziła Rosjanka.
Danilović zwyciężyła 6:2, 5:7, 7:5 Alaksandrę Sasnowicz (WTA 42). Serbka prowadziła 6:2, 2:0, lecz wypuściła z rąk szansę na wygraną w dwóch setach. W decydującej partii prowadziła 5:2, ale zaczęła grać bardzo nerwowo i straciła trzy gemy z rzędu. Udało się jej jednak uspokoić kipiącą od emocji głowę. Po uzyskaniu przełamania na 6:5, w 12. gemie utrzymała podanie do zera i po dwóch godzinach i 18 minutach zameldowała się w finale.
ZOBACZ WIDEO Trudne wyzwanie Jerzego Brzęczka. "Marzyłem, żeby być trenerem reprezentacji"
Serbka obroniła 16 z 20 break pointów, a sama wykorzystała sześć z 13 okazji na przełamanie. Danilović zdobyła o 11 punktów więcej od rywalki (117-106). Zanotowano jej 42 kończące uderzenia i 39 niewymuszonych błędów. Sasnowicz miała 20 piłek wygranych bezpośrednio i 36 pomyłek.
- Myślę, że grałam bardzo dobrze, szczególnie w trudnych momentach. Wiedziałam, że mam niezwykle wymagającą rywalkę, więc nie mogłam dać sobie wiele przestrzeni na falowanie w trakcie meczu. Wiedziałam, że jeśli pojawią się w mojej grze wzloty i upadki, nie będę miała nic do powiedzenia na korcie - powiedziała Danilović.
- Przy 5:2 w trzecim secie byłam zbyt spięta. Sasnowicz błysnęła niesamowitymi punktami. Grałyśmy niesamowite wymiany, w których ona lepiej sobie radziła. Dlatego na tablicy pojawił się remis 5:5. Powiedziałam sobie, że nie będzie tutaj czwartego lub piątego seta, mam jeszcze dwa kolejne gemy. Dałam z siebie wszystko, co miałam i skończyło się dobrze - stwierdziła Serbka.
Leworęczna Danilović przegrała w finale eliminacji z Hiszpanką Paulą Badosą, ale weszła do głównej drabinki w miejsce Chorwatki Petry Martić. W turnieju głównym bez straty seta odprawiła Słowaczkę Annę Karolinę Schmiedlovą, Estonkę Kaię Kanepi i najwyżej rozstawioną Niemkę Julię Görges. Potapowa, która gra dzięki dzikiej karcie, rozpoczęła od pewnych zwycięstw nad Bułgarką Wiktorią Tomową i Czeszką Kristyną Pliskovą. W ćwierćfinale w trzech partiach wyeliminowała swoją rodaczkę Walentynę Iwachnienko.
Finał odbędzie się w niedzielę o godz. 12:30 czasu polskiego. W poniedziałek Serbka i Rosjanka zadebiutują w Top 150 rankingu.
Moscow River Cup, Moskwa (Rosja)
WTA International, kort ziemny, pula nagród 750 tys. dolarów
sobota, 28 lipca
półfinał gry pojedynczej:
Olga Danilović (Serbia, LL) - Alaksandra Sasnowicz (Białoruś,5) 6:2, 5:7, 7:5
Anastazja Potapowa (Rosja, WC) - Tamara Zidansek (Słowenia) 3:6, 6:4, 5:2 i krecz