Polka o krok od drugiego tytułu z rzędu

Getty Images / Flaviu Buboi/NurPhoto / Na zdjęciu: Maja Chwalińska
Getty Images / Flaviu Buboi/NurPhoto / Na zdjęciu: Maja Chwalińska

Maja Chwalińska i Anastazja Detiuc kontynuują zwycięską serię w Antalyi. Polka i Czeszka zameldowały się w drugim z rzędu finale zmagań rangi Challenger w tym mieście, pokonując pewnie 6:1, 6:4 hindusko-chińską parę Prarthana Thombare/Wushuang Zheng.

Współpraca Mai Chwalińskiej z Anastazją Detiuc zaowocowała już w poprzednim sezonie, kiedy panie wywalczyły pierwszy wspólny tytuł. Przed tygodniem dołożyły kolejne trofeum, triumfując w Challengerze w Antalyi. Teraz Polka i Czeszka są na dobrej drodze do powiększenia dorobku.

Panie rywalizują w kolejnych zmaganiach tej samej rangi w Antalyi. Dwa odniesione zwycięstwa sprawiły, że awansowały do półfinału. W nim polsko-czeska para trafiła na Hinduskę Prarthanę Thombare i Chinkę Wushuang Zheng.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska siatkarka zaskoczyła. W takiej stylizacji jej nie widzieliście

Pierwszy set był popisem zgrania Chwalińskiej i Detiuc. Panie już w gemie otwarcia zanotowały bowiem przełamanie. Choć rywalki od razu odrobiły stratę, Polka i Czeszka odwdzięczyły się tym samym. W późniejszych fragmentach hindusko-chiński duet nie miał już nic do powiedzenia. Faworytki wygrały cztery kolejne gemy, dołożyły dwa przełamania i wygrały pewnie 6:1.

Drugi set przyniósł już więcej walki. Polski-czeski duet do obronionego serwisu dołożył przełamanie. Trzy późniejsze gemy również padały łupem odbierających, co przełożyło się na remis 3:3. W decydujących fragmentach kontrolę na korcie ponownie przejęły jednak Chwalińska i Detiuc, które po przełamaniu w dziesiątym gemie świętowały wygraną 6:4 i awans do finału.

O drugi z rzędu triumf w Antalyi Polka i Czeszka powalczą z duetem gospodyń Ayla Aksu/Ipek Oz lub argentyńsko-szwajcarską parą Maria Carle/Simona Waltert.

WTA Challenger Antalya 

półfinał gry podwójnej:

Maja Chwalińska (Polska) / Anastazja Detiuc (Czechy) - Prarthana Thombare (Indie) / Wushuang Zheng (Chiny) 6:1, 6:4

Komentarze (1)
avatar
Tennyson
28.03.2025
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Zawsze szkoda tego singla, ale za to kroi nam się całkiem niezła deblistka. 
Zgłoś nielegalne treści