Zajmujący 81. miejsce w rankingu ATP Marcos Baghdatis nie jest wielkim wirtuozem gry na kortach ziemnych, ale zdawał się być faworytem pojedynku z naszym reprezentantem. W pierwszym secie zaprezentował się jednak fatalnie. Nie starał się i wygrał zaledwie pięć piłek przy własnym podaniu. W efekcie dał się przełamać trzykrotnie i zasłużenie przegrał partię otwarcia 2:6.
Drugą odsłoną Cypryjczyk także rozpoczął od przełamania i mógł prowadzić nawet 3:0, ale nie wykorzystał dwóch break pointów. Z czasem Hubert Hurkacz (ATP 185) znów osiągnął przewagę na korcie. Wrocławianin wygrał trzy gemy z rzędu i wysunął się na prowadzenie. Teraz cierpliwie wyczekiwał swojej szansy. Taka nadarzyła się w 10. gemie, a przy premierowej piłce meczowej finalista Australian Open 2006 posłał forhend w aut.
Hurkacz wygrał zdecydowanie 6:2, 6:4 i awansował do decydującej fazy kwalifikacji zawodów Gazprom Hungarian Open. Jego niedzielnym przeciwnikiem będzie oznaczony siódmym numerem Brazylijczyk Thiago Monteiro (ATP 126), który w sobotę zwyciężył 6:1, 6:4 Włocha Stefano Napolitano (ATP 187).
Gazprom Hungarian Open, Budapeszt (Węgry)
ATP World Tour 250, kort ziemny, pula nagród 501,3 tys. euro
sobota, 21 kwietnia
I runda eliminacji gry pojedynczej:
Hubert Hurkacz (Polska) - Marcos Baghdatis (Cypr, 1) 6:2, 6:4
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Messi zdenerwował się na kolegę. Wszystko nagrały kamery
Normalnie z BRA Hurkacz nie miałby polotu na cegle, jednak forma Monteiro jest duza niewiadomą.