Boris Becker od sierpnia działa w strukturach Niemieckiego Związku Tenisowego (DTB). Sześciokrotny mistrz wielkoszlemowy ma za zadanie służyć radą i doświadczeniem młodszym rodakom oraz wyszukiwać potencjalne gwiazdy niemieckiego tenisa. Swoją pracą chce przywrócić blask tenisowi w ojczyźnie.
- Mam swoje zasługi jako zawodnik i trener. W związku wiele zmieniło się na lepsze. Jest uczciwa i otwarta współpraca. Ja staram się przybliżyć młodym niemieckim tenisistom oraz trenerom jak wygląda tenis międzynarodowy. Nastoletnie talenty powinny tego doświadczyć - mówił, cytowany przez "Bild".
Becker chce także, by w Niemczech odbywało się więcej najbardziej prestiżowych imprez. Nasi zachodni sąsiedzi organizują cztery turnieje głównego cyklu (Monachium, Stuttgart, Halle i Hamburg), ale żadnego rangi ATP World Tour Masters 1000. - Będę walczył o przeniesienie wielkiego turnieju do Niemiec. Na rynku jest kilka licencji. Wszystko pozostaje kwestią ceny. Sądzę, że Hamburg w przyszłości może odgrywać większą rolę w kalendarzu - powiedział.
Na zwycięstwo swojego tenisisty w turnieju wielkoszlemowym Niemcy czekają od 1996 roku, gdy właśnie Becker triumfował w Australian Open. Teraz największa postać w dziejach niemieckiego męskiego tenisa liczy, że w jego ślady pójdzie Alexander Zverev.
- Po Nadalu, Federerze, Djokoviciu i Murrayu Zverev jest najlepszym tenisistą świata. Spośród 96 z grona 100 najlepszych zawodowców świata, którzy próbują doścignąć "Wielką Czwórkę", wykonał największy postęp. Wygrał dwa turnieje ATP Masters 1000, kilka razy pokonał Federera. To mówi samo za siebie - ocenił 50-latek z Leimen.
- Myślę, że on nawet nie wie, jaka jest jego najlepsza nawierzchnia. To bardzo ważna, bo dzięki temu nie do końca zdaje sobie sprawę, co jest jego największą siłą. Mówiłem o Zverevie jako o "nieoszlifowanym brylancie". I nadal jest jeszcze nieoszlifowany - dodał Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: Dawid Celt o cierpieniu Agnieszki Radwańskiej. "Każdy organizm ma swój kres"