Agnieszka Radwańska i Petra Martić miały zmierzyć się we wtorek, ale spotkanie zostało odwołane z powodu deszczu. Dzień później doszło do trzeciej konfrontacji obu tenisistek w głównym cyklu. W 2011 roku w Australian Open i Toronto lepsza była Polka. W I rundzie US Open również zwyciężyła krakowianka.
Mecz rozpoczął się od obustronnych przełamań. Przy break poincie Radwańska zepsuła dropszota, a Martić popełniła podwójny błąd. Chorwatka mogła po raz drugi odebrać podanie Polce, ale przy 2:2 pierwszą okazję zmarnowała pakując forhend w siatkę, a przy drugiej krakowianka obroniła się wygrywającym serwisem. Po chwili przełamanie uzyskała Radwańska, która skorzystała z bekhendowego błędu rywalki.
Obie tenisistki grały na początku nerwowo. Chorwatka najlepiej prezentowała się, gdy wydawało się, że stoi na straconej pozycji. Polka z kolei nie miała pomysłu na zamknięcie seta, gdy prowadziła 5:2. Oddała rywalce inicjatywę i źle to mogło się dla niej skończyć. W ósmym gemie Martić obroniła piłkę setową kombinacją głębokiego serwisu i forhendu, a w dziewiątym zaliczyła przełamanie akcją return-wolej. Gonienie wyniku okazało się dla Chorwatki łatwą sztuką, ale gdy serwowała, aby wyrównać na 5:5 nerwy dały o sobie znać. Set dobiegł końca, gdy popełniła podwójny błąd.
Głęboki forhend wymuszający błąd dał Radwańskiej przełamanie na 3:1 w II partii. Polka tego dnia zaimponowała skutecznością, była regularna i wygrała bez większych kłopotów. Najlepiej funkcjonował jej serwis, choć przy 5:2 znowu pozwoliła rywalce dojść do głosu. W dziewiątym gemie obroniła dwa break pointy (as, kombinacja głębokiego serwisu i drajw woleja), ale trzeciego Martić wykorzystała efektownym returnem. Chorwatka ponownie z 2:5 zbliżyła się na 4:5, ale tym razem nie spanikowała. Popisała się forhendem po linii, a wygrywającym serwisem wyrównała na 5:5.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wpadka Dembele podczas prezentacji w Barcelonie
O losach seta zadecydował tie break, którego Radwańska rozpoczęła od forhendu po linii. Po pomyłce rywalki Polka uzyskała małe przełamanie. Krakowianka popisała się minięciem bekhendowym po linii, a wygrywający serwis dał jej prowadzenie 4-1. Pogodzona z losem Martić popełniła podwójny błąd. Akcja serwis-wolej przyniosła Radwańskiej cztery piłki meczowe. Pierwszą zmarnowała nieudanym skrótem, ale drugą wykorzystała genialnym minięciem forhendowym po krosie.
W trwającym 83 minuty meczu Radwańska zaserwowała siedem asów. Polka wykorzystała cztery z dziewięciu break pointów i zgarnęła 17 z 25 punktów przy siatce. Naliczono jej 23 kończące uderzenia i 11 niewymuszonych błędów. Martić miała 30 piłek wygranych bezpośrednio i 32 pomyłki.
Martić w tegorocznych Rolandzie Garrosie i Wimbledonie doszła do IV rundy i z 659. miejsca zajmowanego w kwietniu, gdy rozpoczęła sezon, przebiła się do Top 100. Chorwatka w bardzo dobrym stylu wróciła po 10 miesiącach nieobecności (pauzowała z powodu kontuzji pleców). W US Open zagrała po raz pierwszy od 2012 roku. W Nowym Jorku wystąpiła po raz piąty (bilans meczów 2-5).
Dla Radwańskiej to 12. występ w US Open. Na Flushing Meadows Polka nigdy nie odpadła w I rundzie, ale jest to również jedyny wielkoszlemowy turniej, w którym nie doszła do ćwierćfinału. Kolejną rywalką krakowianki będzie w czwartek Kazaszka Julia Putincewa, która pokonała 7:6(3), 6:3 Rosjankę Sofję Żuk.
US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w singlu kobiet 20 mln dolarów
środa, 30 sierpnia
I runda gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska (Polska, 10) - Petra Martić (Chorwacja) 6:4, 7:6(3)