To była powtórka zeszłorocznego półfinału Rolanda Garrosa. Wówczas Andy Murray wygrał 6:4, 6:2, 4:6, 6:2 i pierwszy raz w karierze awansował do finału paryskiego turnieju. - W ubiegłym roku, gdy go pokonałem, rozegrałem jeden z najlepszych meczów na kortach ziemnych w karierze - wspominał Szkot. Stan Wawrinka także miał w pamięci ubiegłoroczne spotkanie. - Spodziewam się, że on zagra swój najlepszy tenis, ale mam nadzieję, że zwycięzca będzie inny niż w naszym ubiegłorocznym pojedynku - powiedział.
Życzenie Wawrinki się spełniło. Tym razem to Szwajcar okazał się górą w półfinale Rolanda Garrosa. Zwyciężył w pięciu setach i odniósł ósme zwycięstwo w 18. pojedynku przeciw tenisiście z Dunblane.
Wawrinka lepiej rozpoczął piątkowy mecz. Był agresywniejszy, przejmował inicjatywę. W nagrodę mógł - a właściwie powinien - wygrać pierwszą partię. Wyszedł na prowadzenie 5:3 i serwował, lecz nie wykorzystał swojej okazji. O losach inauguracyjnej odsłony musiał decydować tie break. W nim Szwajcar znów zmarnował swoją szansę. Przy stanie 6-5 miał piłkę setową, ale trafił z bekhendu w siatkę. Ostatecznie to Murray triumfował w rozstrzygającej rozgrywce, zwyciężając 8-6.
Po żywym początku Szwajcar wyraźnie spuścił z tonu. Potrzebował impulsu i go otrzymał ze strony przeciwnika, ale i sędziego spotkania Jake'a Garnera. Miał bowiem pretensje do arbitra, że Murray nie otrzymał ostrzeżenia za nieprzestrzeganie regulaminowego czasu gry pomiędzy punktami.
Tenisista z Lozanny uzewnętrznił swoją frustrację, po czym ruszył do ataku. Od stanu 3:3 w drugim secie zdobył sześć gemów z rzędu. Ale Murray przetrwał trudny okres, dał się wyszaleć przeciwnikowi i odzyskał kontrolę nad meczem, wygrywając 7:5 trzeciego seta.
Poziom meczu mógł zadowolić nawet najbardziej wymagającego sympatyka tenisa. Murray prezentował genialne umiejętności gry w obronie. Dochodził do zagrań, do których - jak się mogło wydawać - nie miał prawa. Odbijał niemal każde, nawet najmocniejsze uderzenie Wawrinki, który z kolei imponował siłą posyłanych piłek i grał nieprawdopodobnie agresywnie, bo wiedział, że to jedyna droga do zwycięstwa w tym starciu.
Czwarty set był zupełnie inny niż poprzednie. Tym razem obaj pewnie spisywali się przy własnych serwisach. W 12 gemach ani jeden, ani drugi nie miał szansy na przełamanie i musieli rozegrać drugą rozgrywkę tie breakową.
To Wawrinka był pod presją. Szwajcar musiał wygrać dodatkowego gema, bo w przeciwnym wypadku przegrałby cały mecz. I presja nie spętała jego poczynań. Zagrał niesamowicie i doprowadził do piątej partii.
Ta wielka bitwa zasługiwała na spektakularne zakończenie. Miał być nim ostatni set. Ale nie był. Zamiast fascynującego zwieńczenia, była egzekucja. Wawrinka całkowicie przejął inicjatywę. Murray w niczym nie przypominał siebie z poprzednich setów. Był pasywny i pozwolił się zdominować przeciwnikowi.
A Szwajcar, zachęcany dopingiem paryskiej publiczności, zbliżał się do triumfu. Trzykrotnie przełamał serwis Murraya i wyszedł na prowadzenie 5:0. Wówczas Brytyjczyk zdobył honorowego gema, ale po chwili Wawrinka wywalczył dwa meczbole. Zakończył spotkanie już przy pierwszej okazji swoim koronnym uderzeniem - bekhendem wzdłuż linii.
Pojedynek trwał cztery godziny i 34 minuty, co czyni go najdłuższym meczem tegorocznej edycji Rolanda Garrosa. W tym czasie Wawrinka zaserwował sześć asów, pięciokrotnie został przełamany, wykorzystał dziewięć z 12 break pointów, posłał aż 87 uderzeń kończących i popełnił 77 niewymuszonych błędów. Murrayowi natomiast zapisano jednego asa oraz po 36 winnerów i pomyłek własnych.
Dla Wawrinki to czwarty awans do wielkoszlemowego finału, w tym drugi w Rolandzie Garrosie. W przeszłości, gdy dochodził do meczu o tytuł w Wielkim Szlemie (Australian Open 2014, Roland Garros 2015 i US Open 2016), zawsze wygrywał. Szwajcar odniósł również czwartą wygraną nad tenisistą zajmującym pierwsze miejsce w rankingu ATP. Wszystkie poprzednie zwycięstwa nad światowymi "jedynkami" zanotował w wielkoszlemowych finałach.
W niedzielnym finale Roland Garros 2017 Szwajcar zagra z Rafaelem Nadalem.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 13,5 mln euro
piątek, 9 czerwca
półfinał gry pojedynczej:
Stan Wawrinka (Szwajcaria, 3) - Andy Murray (Wielka Brytania, 1) 6:7(6), 6:3, 5:7, 7:6(3), 6:1
Program i wyniki turnieju mężczyzn
ZOBACZ WIDEO: Bogusław Leśnodorski został menadżerem Andrzeja Bargiela. "To jedyny człowiek na Ziemi, który może zjechać na nartach z K2"
Stana czeka ciężki bój, jak zagra Rafa na takim poziomie jak dotychczas, to zmęczony Wawrinka nie ma żadnych szans! ;)
Vamos Rafa...po Decime !