Albert Montanes: Mam nadzieję, że nie trzeba będzie ściągać do Szczecina Rafaela Nadala

PAP / Marcin Bielecki
PAP / Marcin Bielecki

Alberta Montanesa można śmiało nazwać stałym bywalcem turnieju w Szczecinie. Hiszpan występuje tutaj już po raz 13., a w piątek ponownie zagra w ćwierćfinale.

Najlepszym wynikiem Alberta Montanesa pozostaje finał osiągnięty w 2008 roku. To właśnie po przegranej w meczu o tytuł, Hiszpan stwierdził, że będzie występował na kortach, dopóki będzie to mu sprawiać frajdę.

- Gdyby tenis nie sprawiałby mi już przyjemności, zostałbym w domu z rodziną. Ten rok może być ostatnim, ale pożyjemy, zobaczymy - przyznał 35-letni katalończyk.

Zapytany o to, co sprowadza go do Polski od tylu lat, przyznał: - Uważam, że jest to najlepszy challenger na świecie. Bardzo dobrze zorganizowany, ze świetnymi kibicami i obsługą, dlatego lubię tu przyjeżdżać.

Pekao Szczecin Open jest jednym z niewielu turniejów tej rangi na kortach ziemnych, w którym jeszcze ani razu nie triumfował reprezentant Hiszpanii. - Mam nadzieję, że w końcu złamiemy klątwę i nie trzeba ściągać Rafaela Nadala by ktoś z nas tutaj wygrał - przyznał były 22. singlista rankingu ATP.

W swoim meczu II rundy Montanes pokonał Aleksieja Watutina w trzech setach, z czego ten pierwszy zakończył się zwycięstwem Rosjanina 6:0. Tuż po tym na korcie centralnym w Szczecinie pojawił się fizjoterapeuta. - Miałem problemy z plecami. Po interwencji lekarza sytuacja się poprawiła - tłumaczył Hiszpan.

Kacper Kowalczyk ze Szczecina

ZOBACZ WIDEO: Jerzy Janowicz: Po finale nie zasypia się jak po teletubisiach (źródło TVP)

Źródło artykułu: