Wojciech Fibak: To nie była ta "fruwająca" Agnieszka

Najlepszy polski tenisista w historii, Wojciech Fibak, w rozmowie z portalem WP SportoweFakty zabrał głos w sprawie występu Agnieszki Radwańskiej na amerykańskich kortach twardych.

WP SportoweFakty: Agnieszka Radwańska odpadła w poniedziałek z turnieju w Miami. Jak ocenia pan występ Polki w pojedynku z Timeą Bacsinszky?

Wojciech Fibak: To było trudne spotkanie, ponieważ rywalka dobrze wytrzymywała wymiany. Nie liczyliśmy na pewno na łatwe zwycięstwo, tym bardziej że Agnieszka wcześniej z nią już przegrała. Im dłużej trwał ten pojedynek, dało się odczuć, że nasza tenisistka ma coraz mniej motywacji, energii, polotu czy fantazji, co było związane z nawierzchnią. Widać było, że męczyła ją ta gra zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. To nie była ta "fruwająca" Agnieszka, którą obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach.

Największe emocje budziła kontrowersyjna sytuacja z czwartego gema drugiego seta, w którym arbiter Juan Zhang nie pozwoliła tenisistkom powtórzyć akcji i przyznała punkt Szwajcarce.

- Był to na pewno nieprzyjemny incydent, kolosalna pomyłka chińskiej sędzi. Agnieszka w tej sytuacji zachowała się bardzo wzorowo. Zareagowała ostro, tak jak należało, ponieważ była już przygotowana, że ten punkt zostanie powtórzony i nagle usłyszała ten zdumiewający dla wszystkich werdykt. Argumentacja arbiter była jeszcze bardziej absurdalna, bo wszyscy widzieliśmy, że Agnieszka ulokowała piłkę w korcie.

Ten incydent był zatem dużą niesprawiedliwością dla naszej tenisistki, ale z drugiej strony Agnieszka się z tym pogodziła, ponieważ wiedziała, że ogólnie był to punkt wygrany przez Szwajcarkę. Gdyby nie ta pechowa interwencja liniowego, który się pomylił, i późniejsza błędna interpretacja głównej arbiter, to tę piłkę Bacsinszky zagrałaby z pewnością w wolny kort, w stronę forhendową Agnieszki. Można zatem powiedzieć, że w 9 na 10 przypadków, jeśli nie w 99 proc., Bacsinszky wygrałaby ten punkt.

Co mogła jeszcze zrobić w tej sytuacji najlepsza polska tenisistka?

- Osobiście należałem do spokojnych tenisistów, ale w tym wypadku dłużej bym protestował. McEnroe, Lendl czy Connors z pewnością odmówiliby wówczas gry. Żądaliby zmiany sędziego, pytaliby publiczność, wzywaliby supervisora czy też prosiliby o powtórkę wideo całej sytuacji. Agnieszka zaprotestowała krótko. Mogła zwrócić się jeszcze do Bacsinszky, aby ta potwierdziła, że odegrana przez nią piłka trafiła w kort.

W pewnym sensie podziwiam Agnieszkę za to, że nie czyniła później żadnych gestów w stronę sędzi. Po prostu zapomniała o tym, bo większość tenisistek czy tenisistów nie mogłaby się z tym pogodzić, że była szansa na powtórkę akcji. Z drugiej strony ten punkt nie wpłynął na całość meczu. Agnieszka bardzo pewnie wygrała pierwszego seta, ale w drugim i trzecim to Szwajcarka była lepsza.

Jak pan skomentuje postawę Szwajcarki w poniedziałkowym meczu z Polką?

- Bacsinszky jest mocniej zbudowana i potrafi też mocniej uderzyć piłkę, dlatego potrafiła jeszcze coś wykrzesać z tej nawierzchni. Do tego w poniedziałek grała regularnie i bardzo sprytnie taktycznie. Normalnie to Agnieszkę chwalimy za taktykę, ale tutaj to Szwajcarka podnosiła piłkę wysoko forhendem. Grała lobami, półlobami, pod górę z topspinem. Bacsinszky popełnia zazwyczaj więcej błędów z forhendu, jednak w tym przypadku salwowała się dosyć pasywną grą. Ze strony bekhendowej natomiast grała regularnie i sporo ryzykowała, goniąc Agnieszkę po korcie. To jeden z najlepszych bekhendów w tourze.

Czy nasza reprezentantka może być zadowolona z występów na kortach w USA?

- Półfinał w Kalifornii był sukcesem. Należy pamiętać o tym, że w pierwszym spotkaniu Agnieszka wykaraskała się z kłopotów z Cibulkovą. To tak jakby wróciła ze stanu 2:5 w poniedziałkowym meczu z Bacsinszky. Wtedy powrót jej się udał, natomiast w Miami już nie. Jak na drugą rakietę świata to apetyty rosną i oczywiście na Florydzie również chcielibyśmy widzieć półfinał Agnieszki.

W poniedziałek przegrała również broniąca tytułu Serena Williams, która była najwyżej rozstawiona w połówce Agnieszki Radwańskiej.

- Na pewno żal straconej szansy. Serena przegrała i turniejowa drabinka jak gdyby się otworzyła. W ćwierćfinale Agnieszka zagrałaby z Halep, później miałaby pojedynek z Kuzniecową lub Makarową.

Czy na postawę krakowianki mogło mieć wpływ zmęczenie po udanym występie w Indian Wells?

- Ja bym tego jednak nie wiązał ze sobą, ponieważ pomiędzy tymi turniejami był w zasadzie tydzień przerwy. W Indian Wells Agnieszka grała w piątek z Sereną, natomiast w Miami zaprezentowała się w środę, dlatego miała trochę czasu.

Jak duże znaczenie miały warunki do gry w Miami?

- Głównym problemem w Miami jest jednak nawierzchnia, wolniejsza jeszcze od tej w Kalifornii. Taka tępa i niewygodna dla Agnieszki, ponieważ trzeba na niej trochę więcej pracować. Nasza tenisistka lubi szybsze nawierzchnie, na których może grać płaskie piłki i kontrować. Korty w Miami są jednak dosyć nieprzyjemne dla tego delikatnego stylu Agnieszki.

W najbliższy poniedziałek Polka straci na rzecz Andżeliki Kerber miano wiceliderki w rankingu WTA. Czy jest szansa na jej szybki powrót na tę pozycję?

- Agnieszka do Wimbledonu nie ma zbyt wielu punktów do obrony. Ponieważ jej zeszłoroczne starty w Madrycie, Rzymie czy Paryżu nie były zbyt udane, może sporo nadrobić.

Która tenisistka może najbardziej namieszać w kobiecym tourze w najbliższych miesiącach?

- Najbardziej niebezpieczna wydaje się być teraz Azarenka. Typowałem już ją na zwyciężczynię mistrzostw Australii i trzeba przyznać, że ostatnio idzie jak burza. Ona może zostać potencjalną następczynią Sereny Williams. Azarenka powinna stanowić największe zagrożenie dla Agnieszki i Andżeliki, ponieważ gra najlepiej i najrówniej ze wszystkich. Australia jej się wyślizgnęła w ćwierćfinale i tutaj należą się gratulacje dla Kerber za świetną grę również w półfinale i finale. Ogólnie daje się jednak odczuć, że to Azarenka jest takim motorem napędowym czołówki, bowiem ciężko pracuje i jest odpowiednio umotywowana. Jej pojedynek w Miami z Muguruzą to był naprawdę kosmiczny tenis.

Rozmawiał Rafał Smoliński

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: niesamowity popis Ibrahimovicia

Źródło: WP SportoweFakty

Źródło artykułu: